Przed śląskim resortem wiele wyzwań i skomplikowanych czynności organizacyjno-formalnych. Przede wszystkim trzeba skompletować kadry z takim poziomem kompetencji, raczej teoretycznych, aby sprostać celom merytorycznym tego urzędu. Ponadto, trzeba “wmontować” oczekiwania wobec ministerstwa w formalny poziom kompetencji innych ministerstw, bowiem stan jest taki, że co najmniej pięć resortów w rządzie ma kompetencje formalne, czyli narzędzia, przystające do oczekiwań sprawczych Ministerstwa Przemysłu. To z kolei ma odpowiedzialność, a jedynym narzędziem jest niekwestionowany autorytet pani profesor Marzeny Czarneckiej.
Jak to “ogarną”,
lub się przyzwyczają, przyjdzie czas na wykreowanie nieistniejącej
w Polsce od 1997 roku polityki przemysłowej państwa. Bowiem jak na
razie, stan jest taki, że rzeczywistość przemysłowa kraju jest
sumą planów poszczególnych firm i inwestorów, a nie rezultatem
świadomej, kreowanej przez rząd polityki przemysłowej.
Tworząc politykę przemysłową, trzeba sobie odpowiedzieć na szereg pytań o strategicznym znaczeniu makrogospodarczym opartych o cele polityczne. To jest zadanie parlamentu i Rady Ministrów, ale pytania może i powinien postawić minister przemysłu, aby po prostu wiedzieć jakie ma zadania w realizacji polityki państwa. Żeby nie wdawać się w szczegóły, trzeba uzyskać np. kluczowe pytania o utrzymanie, rozwój, lub obniżanie poziomu suwerenności w wielu sektorach gospodarki.
Dla przykładu:
- czy w aktualnej sytuacji, kiedy 10 proc. potrzebnej krajowi energii elektrycznej pochodzi z importu, to ma tak być nadal czy inaczej i w którą stronę?
- czy w aktualnej sytuacji, kiedy 90 proc. używanej w kraju stali pochodzi z importu, to ma tak być nadal z tendencją do 100 proc., czy chcemy zmniejszać udział importu stali w zaspokajaniu potrzeb kraju?
- czy w aktualnej sytuacji, kiedy 30 proc. energii elektrycznej używanej w kraju produkowane jest z węgla importowanego, czy ma być więcej lub musi być mniej?
- czy w sytuacji kiedy śląskie kopalnie są zasypane na zwałach własnym i niezbywalnym węglem w ilości większej jak całomiesięczna produkcja całego górnictwa, to mamy rozwijać import węgla, który już dziś jest o 60 proc. większy niż przed wojną w Ukrainie przy corocznym spadku wydobycia o 2-3 mln ton, czy może np. pozwolimy nareszcie realizować zagranicznym inwestorom projekty zwiększające za cudze pieniądze podaż krajowego węgla na rynku polskim?
Mógłbym tak jeszcze mnożyć pytania i dylematy, które są niczym innym jak rezultatem świadomej polityki przemysłowej, a jeżeli tak, to trzeba zadbać o kadry, źródła finansowania i zwłaszcza o coraz ważniejszą spójność z polityką gospodarczą Unii Europejskiej, której musimy się stać świadomym kreatorem, a nie tylko pokornym, bez własnej wizji, wykonawcą.
Zatem jest co robić. Ale jedno jest pewne. Jak polityka przemysłowa i stan przemysłu nie sprosta oczekiwaniom całego kraju, to winni będziemy my na Śląsku. Wszak mamy tu kawałek stolicy!
Może Cię zainteresować: