pixabay
Import węgla z Rosji

Jerzy Markowski: Jest wojna. Skąd my weźmiemy węgiel?

Jerzy Markowski: Jest wojna. Skąd my weźmiemy węgiel?

autor artykułu

Jerzy Markowski

Jest absolutnie pewne, że to co dzieje się obecnie w Ukrainie, na długo, a może i na trwale, zmieni politykę energetyczną w Europie. To już się dzieje. Rosną ceny gazu i ropy. Drożeje węgiel. Kolejne państwa zastanawiają się nad wstrzymaniem dostaw surowców z Rosji. Co zrobi Polska? Trzeba mieć nadzieję, że rządzący odrobią lekcję.

Działania wojenne prowadzone przez Rosjan w Ukrainie powodują, że niemal całkowicie wstrzymano wydobycie węgla w kopalniach Donbasu. Zarówno koncern Coal Energy wydobywający zwłaszcza węgiel energetyczny, jak i Arcelor Mittal wydobywający przede wszystkim na użytek własnych stalowni węgiel koksujący - zatrzymali wydobycie. Zarówno Europa, jak i sama Polska, odczują spadającą podaż stali na swoich rynkach. Warto bowiem wiedzieć, że tylko w ubiegłym roku, Ukraina sprzedała do Polski 1,37 mln ton stali, a Rosja kolejne 1,35 mln ton. Już przed działaniami wojennymi, zarówno Rosja, jak i Ukraina, zamierzały ograniczyć eksport stali do UE, który wynosił z Rosji ok. 340 tysięcy ton na miesiąc, a z Ukrainy 219 tysięcy ton - wprowadzając w ubiegłym roku wysokie cła wywozowe na stal.

Miliony ton węgla z Rosji do Polski

Teraz za sprawą działań wojennych lub restrykcji, ten import do UE i Polski niemal całkowicie ustanie. Warto pamiętać, że Polska pokrywa swoje zapotrzebowanie na stal w 90% z importu, w czym Rosja i Ukraina miały udział 30 procentowy. Dostawy surowców energetycznych z Rosji to jeszcze większa skala, zatem w przypadku przerwania dostaw jeszcze większy problem. Warto przypomnieć, że zależnie od roku, sprowadzamy w ostatnich latach z Rosji około 9-12 milionów ton węgla kamiennego, około 10 milionów ton ropy naftowej oraz 10-12 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego.

Sam tylko import węgla kamiennego do Polski, który jest jeszcze większy za sprawą importu z takich krajów jak Australia, Indonezja, USA czy Czechy, powoduje, że wobec postępującej likwidacji kopalń węgla kamiennego w Polsce, obecnie polski nabywca energii utrzymuje poza granicami Polski około 30 tysięcy miejsc pracy w górnictwach krajów eksportujących węgiel do Polski.

Drogi węgiel? Mamy problem

Rosnący deficyt węgla na rynkach światowych, będący po części efektem powrotu do energetyki węglowej, jej rozwoju zwłaszcza w Chinach i Indiach, oraz ograniczenia eksportu przez Rosję i Ukrainę, powoduje niespotykany w historii wzrost cen węgla. W tym tygodniu, na międzynarodowym rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) cena tony węgla osiągnęła najwyższy poziom w historii - 430 dolarów! Cena ta, gdyby Polska miała co sprzedawać, ale nie ma, bo likwiduje kopalnie, byłaby źródłem olbrzymich zysków polskiego górnictwa. W zamian za to cena ta skutkuje olbrzymim wzrostem kosztów produkcji energii elektrycznej i cieplnej - bowiem właśnie po takich cenach trzeba dziś węgiel kupować dla własnych potrzeb.

100 lat temu Ukraińców też na Śląsku witano z otwartymi ramionami

Może Cię zainteresować:

Wojennych uchodźców zza naszej wschodniej granicy witamy z otwartymi ramionami, ale to nie pierwsza śląsko-ukraińska historia. Jak było ponad 100 lat temu?

Autor: Dariusz Zalega

07/03/2022

Skromną pociechą jest fakt, że w ostatnich dniach zaobserwowaliśmy znaczny, bo 30-procentowy, spadek cen uprawnień do emisji CO2, których cena spadła w ostatnich dniach z 100 Euro za tonę do 70. Korzysta na tym energetyka, kupując tańsze uprawnienia, ale traci budżet państwa, który teraz sprzedaje uprawnienia do emisji CO2 po niższych o 30% cenach. Warto jednocześnie wiedzieć, że Polska, a konkretnie budżet naszego kraju, zarobił w 2021 roku na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 ponad 25 miliardów złotych.

Zabraknie 9 mln ton

Wracając jednak do węgla, istotne staje się pytanie o to skąd weźmiemy węgiel po wejściu w życie restrykcji wobec Rosji w postaci embargo na import do Polski. Matematyka jest bezlitosna. Wydobywamy obecnie około 54 mln ton węgla kamiennego, w tym 11 mln ton węgla koksowego, czyli bezużytecznego dla energetyki. Wydobycie węgla w kraju jest za małe jak na potrzeby polskiej energetyki i ciepłownictwa, w tym na cele grzewcze, o około 12-14 mln ton na rok - czyli tyle ile wynosi obecnie import węgla do Polski. Skala importu z Rosji, to jest minimum 9 mln ton na rok. Czym to zastąpić?

Najszybciej importem z innych krajów, tzn. Australii, Mozambiku, Chin, Indonezji i Czech, ale już po obecnych, czyli spotowych, cenach, które, przypomnę, wynoszą obecnie 430 USD za tonę. Niewiele ponad 1,5 mln ton można uzyskać wstrzymując resztkę eksportu węgla z Polski. W samych kopalniach, które jeszcze wydobywają, już wydobycia nie zwiększymy, bowiem po pierwsze nie mamy pieniędzy na inwestycje w udostępnienie nowych pokładów, a po drugie, brakuje nam górników. A ponadto, trzeba pamiętać, że za sprawą ubiegłorocznych tzw. “umów społecznych” zobowiązali się rządzący i związkowcy do likwidacji kopalń, na co zresztą dostają już pieniądze z budżetu państwa - więc likwidują na wyścigi! Jedyną alternatywą jest zgoda państwa na inwestycje inwestorów zagranicznych, którzy chcą ale nie mogą, za własne pieniądze, uruchomić czterech projektów górniczych w Polsce, płacąc Polsce podatki, dając górnikom pracę, a Polsce węgiel - ale jak na razie tracą pieniądze na prawników…

Zatem można z pokorą dla rzeczywistości powiedzieć, że jeżeli do Polski nie trafi ok. 10 mld ton ropy naftowej z Rosji, około 10 mld m3 gazu ziemnego z Rosji i około 9 mln ton węgla kamiennego z Rosji, to najprościej będzie poradzić sobie z tego z deficytem węgla, bowiem wiemy co zrobić, ma to jeszcze kto zrobić i wystarczy tylko pozwolić.

Ale o to najtrudniej, bo tu już jest polityka, a ta, najłatwiej, jak widać, posługuje się karabinami, a nie rozumem i kompetencjami