Jerzy Markowski w Rozmowie Dnia Radia Piekary mówił między innymi na temat nadchodzącego sezonu grzewczego. Jego zdaniem wyłączeń energetycznych nie będzie, a zarówno węgiel kamienny jak i brunatny dotrze do energetyki zawodowej. Problem mogą mieć klienci indywidualni.
– Dużo gorsza sytuacja będzie w przypadku ogrzewania indywidualnego, czyli domostw, ponieważ węgiel sprowadzany do Polski posiada gorsze parametry niż ten, który jest wydobywany. Mówiąc przekornie mogę stwierdzić, iż węgiel, który sprzedawany jest w Polsce jako gorszy, ma mniej więcej porównywalne parametry do tego sprowadzanego z zagranicy, na przykład z Indonezji – podkreśla były wiceminister gospodarki.
Jak zwiększyć wydobycie?
W niedzielę, 4 września, Jarosław Kaczyński wybrał się do Stalowej Woli w ramach „przedwyborczego impulsu”. Prezes PiS zwrócił się do mieszkańców miasta, by podczas sezonu grzewczego oszczędnie podchodzili do ogrzewania domostw oraz zapewnił, że nie będzie problemu ze zdobyciem kolejnych ton węgla. Natomiast Jerzy Markowski odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego i podkreślił, że nawet eksperci nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie „jak zwiększyć wydobycie węgla w Polsce?”.
– Nie ma sposobu na to, by zastąpić węgiel w paleniskach domowych czymkolwiek bez dramatycznego skutku ekologicznego – zaznaczył.
Dodatkowo na nadchodzący okres grzewczy Ministerstwo Środowiska i Klimatu odstępuje od wymagań jakościowych dla paliw stałych. – Jeżeli premier miał na myśli paliwa energetyczne gorszej jakości to, moim zdaniem, trafnie powiedział. Lepiej będzie jeśli ludzie będą palić gorszej jakości węglem niż śmieciami.
Wymiana kotłów? No cóż...
Jak tłumaczy były wiceminister gospodarki, w niekomfortowej sytuacji znalazły się domostwa, które z powodu nacisków rządów wymieniły kotły na ekologiczne.
– Przy czym, patrząc na to obiektywnie, w tej sytuacji nie zawinił rząd, a proceder, który wynikł z wojny w Ukrainie. Bo to ta sytuacja spowodowała, że do Polski nie dotrze gaz w takich ilościach i cenach, jakich się spodziewaliśmy. Tu winy wewnętrznej kraju nie ma – uzasadnia.
Markowski podkreślał także, że nie raz pierwszy w Polsce odstępujemy od czegoś, co wydawało się złe i szukaliśmy alternatyw. Ostatni przykład: odeszliśmy od węgla polskiego, przeszliśmy na rosyjski, a teraz, gdy nie ma rosyjskiego, nie ma żadnego. – I to jest podstawowa choroba Polski – zaznaczał.