Umowa społeczna dotycząca transformacji polskiego górnictwa została podpisana w maju 2021. Zakłada ona m.in. pakiet osłon socjalnych dla górników z likwidowanych zakładów i mechanizmy publicznego wsparcia dla kopalń, które mają zapewnić stabilność ich funkcjonowania do czasu zamknięcia.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem ostatnia z nich ma zakończyć wydobycie w 2049 r. Na pakiet pomocowy dla górnictwa, który zakłada ta umowa, musi się jednak zgodzić Komisja Europejska. Polski rząd wniosek notyfikacyjny do Brukseli wysłał dopiero w marcu tego roku, ponad dziewięć miesięcy od jej podpisania.
- Ten dokument od samego początku był happeningiem politycznym. Wszystkie zapisy są albo nieaktualne, albo iluzoryczne. Nie mówiąc już o tych kompromitujących zapisach o nowych technologiach, których nawet nikt nie potrafił wymienić, a co dopiero je wdrożyć – tak o umowie społecznej w Rozmowie Dnia Radia Piekary mówił Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i ekspert górniczy.
Jerzy Markowski: Terminy określone w umowie dla górnictwa zweryfikował Władimir Putin
Dopytywany przez gospodarza audycji, red. Marcina Zasadę, odniósł się także do określonej w dokumencie daty zakończenia wydobycia na rok 2049 r. Jego zdaniem koniec nastąpiłby wcześniej. - Przez brak inwestycji samo by się pozamykało – poza Jastrzębską Spółką Węglową i Bogdanką – stwierdził Markowski. Zaznaczył jednak, że terminy określone w tej umowie zweryfikował Władimir Putin.
Były wiceminister gospodarki dodał, że Polska ma geologiczne zasoby węgla na 200 lat przy dzisiejszym poziomie wydobycia. Podkreślił jednak, że to nie znaczy, że mamy te zasoby udostępnione i będziemy z nich korzystać. Dodał, że Czesi, którzy zakładali zakończenie wydobycia zdecydowali o jego przedłużeniu, ale zasobów mają zaledwie na 3-4 lata.