Tymczasem bezcenny zabytek techniki z 1929 roku, dzieło gliwickiego inżyniera architekta Beckera, unikatowa pamiątka po dawnej potężnej kopalni, kształtem przypominająca górniczy „pyrlik”… umiera.
Była świadkiem wielu historycznych dla Bytomia momentów
Oprócz szybu Ewa, którego elementy są demontowane, oraz nielicznych rozsianych po okolicy budowli i artefaktów, wieża szybu Krystyna jest jedynym świadkiem stopniowego wymiatania zabudowań kopalni „Szombierki” z powierzchni Ziemi. Widziała, jak majestatycznie upadła wieża wodna. Widziała stopniowe obracanie w pył bezcennego, modernistycznego kompleksu zabudowań pokopalnianych. Zasypywanie dostojnego, neogotyckiego muru oporowego. Pogardę dla zabytków poprzemysłowych, bo przecież czy to w ogóle pełnoprawne zabytki? Prawda? Innego zdania są działacze społeczni walczący o poprawę losu budynku. Stałym punktem lokalnego harmonogramu stają się już organizowane w kwietniu urodziny Krysi.
Obecnym właścicielem obiektu jest firma Multipolymers z Lędzin. Wcześniej znajdował się on w posiadaniu firmy Armada Development, odpowiedzialnej za powstanie na obszarze pokopalnianym pola golfowego oraz osiedla. W kwietniu 2024 roku nowy właściciel zaprezentował wizualizację rewitalizacji wieży wyciągowej, przygotowanej przez architektów z Medusa Group z Przemo Łukasikiem na czele. Nieco wcześniej, w listopadzie 2022 roku, bytomscy architekci przygotowali niezwykłą instalację artystyczną pod tytułem „Bijące serce Krystyny”. Ze szczytu wieży niosły się dźwięki bijącego serca, którym towarzyszyły kolorowe efekty świetlne. Pogłos rytmu serca Krystynki mogli usłyszeć mieszkańcy Szombierek, bytomskiego Śródmieścia, Łagiewnik, ale także dzielnic Rudy Śląskiej: Ruda, Orzegów i Godula.
Wspomniana akcja szczególnie mocno zapadła mi w pamięć, gdyż była dla nas, mieszkańców, prawdziwym zaskoczeniem, a także ukoronowaniem wieloletniego wołania o pomoc. Wróćmy zatem do wiosny 2019 roku, do mojej pierwszej wizyty u Krystyny, która pociągnęła za sobą kolejne… Aż do początku 2022 roku, kiedy stopniowo zaczęły znikać podesty umożliwiające mi dostanie się na górę.
Przytłaczająca "Krystyna"
Pierwszy kontakt z wieżą wyciągową szybu Krystyna był dla mnie przytłaczający. Ogrom budowli, gdy stanęłam u jej stóp, przywiódł na myśl cytat z twórczości Stanisława Grochowiaka – „Lubię brzydotę / jest bliżej krwiobiegu”.
Ale to przecież to tutaj, przy szybach Hohenzollern (Ewa) oraz Kaiser Wilhelm (Krystyna) rozpoczęła się historia kopalni Hohenzollern, po drugiej wojnie światowej przemianowanej na Szombierki. Inicjatorką budowy była sama hrabina Joanna Schaffgotsch, adopcyjna córka Karla Godulli oraz absolutnie niezwykła i godna naśladowania śląska i europejska bizneswoman. Historia kopalni rozpoczęła się w 1870 roku, a wydobycie ruszyło w 1873. Pierwsza wieża szybu Krystyna była ceglanym budynkiem o wysokości 17 metrów. Wewnątrz pracowały dwie maszyny parowe. Decyzja o modernizacji szybu zapadła w 1928 roku, a rok później oddano do użytku nową wieżę wyciągową. Od początku bardzo dbano o to, aby zakład był jak najnowocześniejszy, toteż w nowej wieży zamontowano dwie maszyny elektryczne z tarczami typu Koepe, stworzone w pobliskiej hucie Donnersmarck (Vereinigte Oberschlesische Hüttenwerke Werk Donnersmarckhütte Hindenburg) na terenie dzisiejszego Zabrza. Koła o średnicy 7,5 metra (przedział zachodni) oraz 6,5 metra (przedział wschodni) napędzały silniki firmy Brown Boveri & Cie. A.-G.
Kształt młota górniczego nie był przypadkowy, chociaż niewątpliwie, z czysto estetycznego punktu widzenia, podkreślał surowy, modernistyczny sznyt budynku. Architekt miał bowiem bardzo ograniczone pole manewru, jako że powiększona wieża szybowa musiała wkomponować się w otaczającą ją zewsząd infrastrukturę kopalnianą. Zastosowano stal jako materiał konstrukcji nośnej, a jej ostateczna masa wyniosła aż 1300 ton. Wykonawcą robót była firma Schüchtermann&KremerBaum A.-G. Za budowę fundamentów odpowiadała firma Kaller&Stachnik z Bytomia, a powstawały one zimą na przełomie 1927 i 1928 roku. Ryglowana, nitowana stalowa konstrukcja została następnie wzniesiona przez gliwicką firmę B. Walter, Gesellschaft für Ingenieurbau m. b. H. Ostatecznie nadszedł czas na charakterystyczną, klinkierową fasadę wykonaną z cegieł z kopalnianej cegielni. Jej twórcą była firma P. Stasch, zlokalizowana w bytomskiej dzielnicy Karb. Budowa zakończyła się wiosną 1929 roku. Wieża, wyposażona w nowoczesne maszyny elektryczne i urządzenia sygnałowe Siemens&Halske, na dobre zagościła w krajobrazie miasta Beuthen.
Warto dodać, że nacisk na nowoczesność istniał nie tylko w sferze konstrukcyjno-maszynowej. Hrabina Schaffgotsch była orędowniczką wycofania z kopalni koni, co też udało się pioniersko uczynić na kopalni Hohenzollern.
Innowacyjne maszyny wyciągowe
Wspinając się po kolejnych poziomach zardzewiałych, skrzypiących podestów wiedziałam doskonale, że robię coś bardzo głupiego. Wszak ciekawość to pierwszy stopień do piekła, tak mówią... Tak bardzo chciałam na własne oczy zobaczyć oryginalne, innowacyjne maszyny wyciągowe, zainstalowane w sposób prekursorski właśnie tutaj, u mnie, na Śląsku! Miałam okazję uczynić to jeszcze nieraz, przy okazji z przerażeniem odkrywając, że do niezabezpieczonego budynku z łatwością wchodzą także… dzieci. Dziś, po likwidacji konstrukcji klatki oraz towarzyszących jej platform, podobno zmontowanych w przeszłości na potrzeby Industriady, jak i po zabezpieczeniu najprostszych wejść, byłaby to sytuacja niemożliwa. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Z nieukrywaną ulgą docieram na poziom maszyn, gdzie podłoże jest już stabilne. Podczas moich pierwszych wizyt wszystkie duże elementy są na swoim miejscu, jednak wiosną 2022 roku nastąpi coś kuriozalnego – jedno z kół pomocniczych umocowanych tuż pod samymi kołami zamachowymi znajdzie się na… schodach. Widok tragiczny i zdający się wtedy być jednym z tych gwoździ do trumny, które przypieczętują los Krystyny.
Gabaryt elektrycznych maszyn wyciągowych pozwala wyobrażać sobie dawną potęgę kopalni. Na pionowych oknach wiszą pozostałości poszarpanej dekoracji świątecznej, dzisiaj już zdjętej. Hulający po ogromnym pomieszczeniu wiatr wzbija w powietrze kurz i porusza poszczególne martwe elementy konstrukcji i maszynerii, wydając upiorne dźwięki na tle martwej ciszy. To właśnie jest Śmierć.
Obóz pracy przymusowej w KWK "Szombierki"
Schyłek II wojny światowej oraz czas po jej zakończeniu okazał się dla śląskiej ludności rdzennej tragiczny. W latach 40. na terenie kopalni Szombierki funkcjonował obóz pracy przymusowej pod haniebnymi auspicjami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W pięciu barakach umieszczono głównie niemieckich jeńców wojennych, ale i uznanych za „Niemców” autochtonów. Podobny obóz pracy przymusowej funkcjonował przy pobliskiej kopalni „Bobrek” i składał się z sześciu baraków.
W 1945, gdy Bytom przyłączono do Rzeczypospolitej Polskiej, zmieniono nazwy szybów. Początkowo kopalnia Szombierki podlegała pod Rudzkie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego, a od 1 kwietnia 1957 roku została włączona do Bytomskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Inną ważną datą jest 1 stycznia 1970 roku, kiedy przyłączono do Szombierek orzegowską kopalnię Karol, tym samym kończąc de facto jej historię. Likwidacja ruchu Szombierki Kopalni Węgla Kamiennego Centrum-Szombierki rozpoczęła się 1 stycznia 1996 roku. Infrastruktura kopalniana, poza Krystyną i Ewą, została zamieniona w gruz do 2001 roku.
Wokół pustka aż do Rudy Śląskiej i... centrum handlowe
Z dachu wieży rozpościera się widok na zatrważająco pusty teren. Ogromny zakład, po którym została pustynia i centrum handlowe! Jak okiem sięgnąć w stronę Goduli – pustka… Przypomina mi się legenda o tym, jak Adolf Hitler miał obserwować stronę polską z dachu wieży wyciągowej Cesarza Wilhelma. Nigdy nigdzie nie znalazłam potwierdzenia tej opowieści, a jej zasadność wydaje się bardzo niska. Faktem jest, że przebiegające wzdłuż rzeki Bytomki dawne tereny przygraniczne są bardzo dobrze widoczne z dachu. Pewnego razu spotkałam tutaj zresztą… lotniarza, który rzucił tylko krótkie „sorry” i rzucił się z dachu, pozostawiając mnie na ułamki sekund w osłupieniu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że głośne łopotanie to dźwięk rozkładającej się lotni.
30 grudnia minie równe 20 lat od wpisania wieży wyciągowej szybu Krystyna do rejestru zabytków województwa śląskiego. Wpis A/135/04 nadal jawi się jako koszmarnie pechowa kombinacja liczb. Zastanawia także los szybu Ewa, z wieży którego dosłownie kilka dni przed napisaniem tego artykułu zdjęto liny. Mimo pokładania ogromnych nadziei w sukces rewitalizacji „śląskiego młota Thora”, do głowy uporczywie przychodzą mi słowa Charlesa Baudelaire’a: „A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką, w martwej ciszy – nadziei tylko słychać jęk..”