Gdy wydawało się, że szczyt żenady podczas ogłaszania tzw. freak fightów (czyli patogal MMA) został osiągnięty przez Marcina Najmana i jego bossa z mafii pruszkowskiej, dno dna postanowił przebić Antek Królikowski.
Aktor znany m.in. z gry w filmach Patryka Vegi ogłosił, że organizuje walkę w formule MMA. Miałby być to niezwykły freak fight, bo rękawice skrzyżują... Władimir Putin i Wołodymyr Zełenski. A konkretnie miałaby być to walka sobowtórów obu przywódców.
- Zawsze chciałem uratować świat, choćby symbolicznie - stwierdził Królikowski.
Na aktora wylała się fala krytyki z niemal każdej strony. Wpis Królikowskiego na Instagramie postanowił skomentować nawet Kamil Glik. Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju obrońca polskiej reprezentacji piłkarskiej nie silił się na dyplomatyczne stwierdzenia.
- Ciebie popier***iło do końca idioto? Szczam i rzygam na ciebie - napisał Glik.
Polski piłkarz od początku wybuchu wojny w Ukrainie mocno zaangażował się w pomoc obywatelom tego kraju. Kupił nawet karetkę, która na miejscu ratuje życie dzieci poszkodowanym w wyniku działań wojennych.