Kamil Iwanicki zaczynał od projektu Familoki, dotyczącego osiedli robotniczych. Zorganizował dziesiątki wycieczek po takich osiedlach, prowadzi profil Familoki na Facebooku, napisał nawet o nich książkę "Familoki. Śląskie mikrokosmosy". Niedawno ukazała się kolejna książka Kamila - "Śląsk, którego nie ma".
Iwanicki opowiada w niej o zburzonych kamienicach, fabrykach, kopalniach i miejscach kultu, które nie przetrwały próby czasu, opisuje stare osiedla robotnicze i kolonie, które kiedyś stanowiły serce regionu, przypomina nieistniejące zamki, pałace i zabytkowe wille, wysadzone w powietrze albo takie, które zawaliły się pod ciężarem czasu.
Skąd ta nostalgia w młodym człowieku? - pytamy Kamila w rozmowie wideo z cyklu ŚLĄZAQ.
- Od dziecka fascynował mnie Śląsk, który kiedyś był. Jak to kiedyś to wyglądało, jak wyglądały okolice, które dziś można oglądać na archiwalnych pocztówkach. Wszystko wydawało się ładniejsze, kolorowe, wszystko było lepsze. Gdzieś we mnie tkwi nostalgia za tymi lepszymi czasami. Ale zadaję sobie pytanie, czy rzeczywiście były lepsze. W książce staram się pokazywać, że różne epoki się przenikają, zabierają jedna drugą. Z jednej strony pamiętam, jak miałem te kilkanaście lat i jeszcze w Katowicach stał brutalistyczny dworzec. Wielka architektoniczna katedra, pomnik historii, z drugiej strony widzi się tę codzienność dworca, która była tak dotkliwa dla wielu osób - mówi Kamil Iwanicki.
W nowej książce Kamil Iwanicki porusza też sprawę niszczejących i burzonych obiektów poprzemysłowych. Teraz np. na naszych oczach znika Elektrociepłownia Miechowice w Bytomiu.
Dlaczego boli nas serce, gdy obserwujemy burzone mury wielkich zakładów czy demontaż kopalnianych szybów na Śląsku i w Zagłębiu?
- Przez 150 lat region był definiowany przez przemysł i mimo tego, że od 20-30 lat ma on coraz mniejsze znaczenie, to wciąż kopalnie, huty, koksownie definiują naszą tożsamość górnośląską - uważa Iwanicki. - Te demolowane szyby są dla nas bardzo ważne jako część tego kim jesteśmy. Ale co dalej z tym dziedzictwem zrobić? Czy każda kopalnia, każda huta powinna zostać muzeum? - pyta retorycznie Kamil Iwanicki. - Dla mnie największym problemem jest zbyt szybkie niszczenie tego. Lepiej by było zrobić krok do tyłu, pomyśleć jak możemy to wykorzystać, zabezpieczyć. A tak burzy się to, bo jest łatwiej, taniej. Można skomercjalizować ten teren, wybudować nową halę przemysłową, park handlowy, różne są pomysły, co widzimy od Gliwic po Katowice, Sosnowiec, Dąbrowę Górniczą,
Przywołuje przykład wieży ciśnień przy ulicy Słowackiego w Gliwicach. Temat uratowania wieży i zagospodarowania jej na nowo rozgrzewa Gliwice od 15 lat i dalej nie wiadomo, co z nią zrobić. Na szczęście są też przykłady ratowania dziedzictwa poprzemysłowego - jak Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu, przejęta przez firmę Arche, czy również bytomski Szyb Krystyna, który ma zostać zaaranżowany na biura.

Może Cię zainteresować:
Kamil Iwanicki. Kustosz śląskich familoków przywraca pamięć o dawnych koloniach robotniczych

Może Cię zainteresować: