Jako tako wakacji, a potem... „To spowoduje duże perturbacje”
Prace na katowickim węźle kolejowym mają rozpocząć się po wakacjach i trwać przez kolejne cztery lata. To będzie największa taka inwestycja (biorąc pod uwagę jej wartość) w całej historii PKP PLK. Zakłada ona m.in. dobudowanie dwóch torów między Szopienicami Południowymi, a Piotrowicami, powstanie trzech nowych przystanków (Katowice Akademia, Katowice Uniwersytet, Katowice Kokociniec) i modernizację wszystkich pozostałych, wymianę ok. 133 km sieci trakcyjnej i całego systemu sterowania ruchem kolejowym, a także odbudowę wszystkich mostów oraz wiaduktów na modernizowanym odcinku.
– Przebudowa takiego węzła i to przy czynnym ruchu pociągów jest bardzo skomplikowaną operacją. Niestety, należy liczyć się z utrudnieniami, to spowoduje duże perturbacje – nie krył Konrad Tuliński, wiceprezes zarządu spółki Torpol, która będzie współwykonawcą przedsięwzięcia.
–
Utrudnienia
będą dotyczyć zarówno zmniejszenia liczby pociągów, które będą
mogły przybywać i wyjeżdżać z Katowic, jak również ruchu
drogowego w poprzek linii kolejowych,
co będzie związane z remontami mostów i wiaduktów, które
są w ciągu tychże
linii – mówił
przy okazji podpisywania umowy Piotr
Wyborski, prezes zarządu
PKP
Polskie
Linie Kolejowe.
Dodatkowe autobusy kosztować będą ok. 100 mln zł. Miasto liczy, że PLK się dołoży
Mówiąc krótko: na czas przebudowy węzła mniej pociągów będzie mogło być przyjmowane na stacji w Katowicach (jej przepustowość maksymalnie ma spaść o przeszło 20 proc.), a tramwaje, autobusy i samochody osobowe będą miały trudniej przedostać się z południowej do północnej części śródmieścia Katowic (umiarkowaną pociechą jest fakt, że wykonawca deklaruje, iż wszystkich obiektów inżynieryjnych w centrum Katowic naraz nie zacznie rozbierać).
Kierowcy będą musieli radzić sobie z tą sytuacją na własną rękę, pasażerowie kolei i komunikacji miejskiej muszą zdać się na to, co wymyślą zarządzającymi transportem zbiorowym. Ci już wstępnie policzyli, że uruchomienie dodatkowych połączeń, które zapewnić mają możliwość dojazdu do samych Katowic, jak i poruszanie się między oboma częściami śródmieścia kosztować ma ok. 100 mln zł.
– Chcemy, żeby inwestor pokrył przynajmniej część tych środków, jak nie wszystkie, bo o to będziemy zabiegać – zapowiada prezydent Katowic Marcin Krupa. – Ten temat nie do końca dotyczy nas jako miasta Katowice, tylko organizatora transportu, ale skutki tego będą ciążyć na mieszkańcach. Dlatego musimy wypracować jakieś rozwiązanie i mam nadzieję że uda nam się uzyskać konsensus – dodaje.
Okazja do przedyskutowania sprawy nadarzy się już w najbliższych tygodniach. Przedstawiciele PKP PLK otrzymali już bowiem od wykonawcy harmonogram prac i po jego przejrzeniu chcą spotkać się z władzami miasta oraz zarządzającymi komunikacją miejską, by ci mogli dalej przekazać mieszkańcom informację o planowanych utrudnieniach. Oczekiwania władz Katowic nie są dla PKP PLK nowością, ale spółka w swoim budżecie na ten projekt ma jedynie pieniądze na refundację zastępczej komunikacji autobusowej w zamian za pociągi, które będą odwoływane w związku z przebudową.
– Temat dodatkowej komunikacji jest tematem otwartym, który wymaga konsultacji między miastem, PKP PLK oraz ministerstwami. I pewnie takie rozmowy będziemy prowadzili w najbliższym czasie – powiedział nam podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Piotr Wyborski.
Może Cię zainteresować: