Muzyka to taka wyjątkowa sztuka, że niestraszne jej granice państw, kultur i języków. Pisaliśmy niedawno o Davidzie Bowiem, który "pożyczył" sobie piosenkę Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, wyśpiewał jak swoją i jeszcze nazwał ją "Warszawa". Bo dźwięki napisane przez Hadynę skojarzyły mu się z pragnieniem wolności, a Warszawa z całą swoją tragiczną powojenną historią była - w oczach Bowiego - symbolem tego pragnienia. A z czym w latach 80. kojarzyły się Katowice?
No, wiadomo: miasto, masa, maszyna. I, przekładając to na język muzyki, Katowice, jak i cały górniczo-hutniczy Górny Śląsk może czuć się ojcem (lub co najmniej wujkiem) najróżniejszych gatunków zainspirowanych przemysłem, dźwiękami fabryk i ich urządzeń. Bez zbędnych muzykologicznych wywodów: Depeche Mode tak kombinowali, wcześniej Kraftwerk i cała niemiecka scena, potem np. Nine Inch Nails, Laibach czy Ministry, a jeśli byliście na Rammsteinie w Chorzowie, to dobrze wiecie, o co chodzi.
W Hiszpanii pod koniec lat 70. swoją muzykę zaczęli tworzyć panowie Arturo Lanz (student medycyny), Gabriel Riaza (urzędnik więzienny) i Juan Carlos Sastre, grafik z zawodu i upodobania. Zaczynali od synthpopu (jak Depeche Mode, co nie?), ale we wrześniu 1980 roku założyli nowy zespół, który nazwali Esplendor Geometrico. Z cytatu z zapisków włoskiego futurysty, Filippo Tomasso Marinettiego zatytułowanych "El Esplendor Geométrico de la Mecánica del Mundo"(Geometryczny Splendor Mechaniki Świata). Grupa istnieje do dziś, niespełna 2 lata temu była jedną z gwiazd XXI Wrocław Industrial Festivalu.
Teraz spójrzcie na tę okładkę. To jedna z trzech płyt grupy Esplendor Geometrico dedykowanych (można tak powiedzieć) Katowicom. Album nazywa się "Kosmos Kino", na zdjęciu kino Kosmos w Katowicach jeszcze przed przebudową, a lista utworów zawiera takie pozycje, jak: "Estacion Katowice" (tak, chodzi o dworzec PKP), czteroczęściowa kompozycja "Trybuna Robotnicza" czy "Signos De Energía" (znaki energii) oraz "Mecánica Lumínica" (lekka mechanika). Pełen industrial w teorii i praktyce. Można też posłuchać:
"Kosmos Kino" wydano w 1987 roku. Według jednego z internetowych źródeł, zafascynowani kulturą przemysłową Lanz i Riaza mieli nieco wcześniej zjawić się w Katowicach i stąd wzięła się cała historia. Ale, co najciekawsze, wcale nie skończyła się ona na jednym albumie. PRL-owskie katowickie pejzaże zdobiły okładki płyt Esplendor Geometrico jeszcze dwukrotnie. Dodajmy też, że w lepszych wersjach można podziwiać je na współczesnych reedycjach. To Aleja Korfantego z widokiem na budowany Spodek, tramwaj z tzw. "niebieskimi blokami" czy kawałek Rynku z Domem Prasy.
I jeszcze jeden śląski obrazek, tym razem w pełni industrialny. To okładka płyty "Mekano-Turbo" z 1988 roku. Co to za kopalnia, co to za maszynownia? Odpowiedź (i inne katowickie okładki hiszpańskiego zespołu) w galerii powyżej.