Katowice. Zaczyna się Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje". Nagroda - Laur Konrada - często staje się przepustką do kariery dla młodych reżyserów

Miłośnicy teatru zwierają szyki. Dzisiaj, w poniedziałek 18 listopada, rozpoczynają się w Katowicach „Interpretacje”, czyli - oficjalnie mówiąc - Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej. To już 22. jego edycja. Pojawił się teatralnej mapie w 1998 roku (ostatnio organizowany jest co dwa lata, stąd życiorys ma nieco krótszy niż wskazywałaby daty) i od razu stał się wydarzeniem.

Klaudyna Schubert
Jak nie zabilem

Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" stał się od razu wydarzeniem nie tylko dlatego, że oferował starannie wybrane przedstawienia na wysokim artystycznym poziomie. Także dlatego, że był jedynym w Polsce festiwalowym forum przeznaczonym tylko dla młodego pokolenia reżyserów. Ten zapis regulaminu (po kilku, totalnie nieudanych, próbach przekształcenia go w festiwal „dla wszystkich twórców”) pozostaje podstawowym kryterium doboru repertuaru „Interpretacji”. Przy czym nie o wiek reżyserów tu chodzi, a o liczbę lat od ich scenicznego debiutu.

Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" zaczyna się 18 listopada

Gwoli ścisłości dodajmy, że młodym reżyserom dziś znacznie łatwiej zaistnieć w teatrze niż u schyłku ubiegłego wieku, gdy polskie sceny pozostawały w gestii wciąż tej samej grupy twórców starszej generacji. Słynny „bunt synów”, czyli głos młodego pokolenia reżyserów, zaczynał być słyszany w kraju, także za sprawą zdobycia przez nich Lauru Konrada – nagrody głównej katowickich „Interpretacji”, ustanowionej na cześć znakomitego twórcy Konrada Swinarskiego. Przypomnijmy tylko, że byli to między innymi:

  • Anna Augustynowicz,
  • Grzegorz Jarzyna,
  • Remigiusz Brzyk,
  • Krzysztof Warlikowski,
  • Maja Kleczewska,
  • Jan Klata…

To dziś reżyserska ekstraklasa, twórcy o międzynarodowej sławie, profesorowie uczelni artystycznych, dyrektorzy teatrów… Niemal wszyscy podkreślają, że Laur Konrada w jakimś sensie wypromował ich nazwiska i stał się przepustką do kariery.

Korzyść jest zresztą obopólna – publiczność katowickiego festiwalu, dzięki ich nowatorskim spektaklom poznaje nowy teatralny język, nowe sposoby inscenizacji, nieznanych autorów. Pamiętam reakcję widzów – zachwyt, pomieszany z niedowierzaniem - gdy pierwsze „Interpretacje” wygrała Anna Augustynowicz swoją inscenizacją utworu "Moja wątroba jest bez sensu albo zagłada ludu" Wernera Schwaba. Kazimierz Kutz, ówczesny dyrektor festiwalu, powiedział wtedy, ogłaszając werdykt: „Stawiam na nią, jeszcze o niej usłyszycie”. Dziś tamto przedstawienie to klasyka. Ciekawe, kto dołączy do nowej reżyserskiej czołówki w tym roku.

Katowice mają festiwal teatralny, Gliwice i Zabrze - już nie

Tak więc festiwal tej rangi na pewno pomaga artystom. Czy jednak potrzebny jest także publiczności? No, ba… Niech się wypowiedzą ci, którzy próbowali zdobyć bilety, albo choćby wejściówki, albo chociaż poznać jakieś tajne przejście na widownię. Nie tylko na widownię „Interpretacji”, ale także Gliwickich Spotkań Teatralnych, czy Ogólnopolskiego Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu.

WRÓĆ! Ani Gliwice, ani Zabrze nie mają już swoich kultowych przeglądów teatralnych, które mobilizowały dosłownie połowę miasta a czasem i województwa. Bo prawda jest taka, że wyjazd do teatru we Wrocławiu, Warszawie czy nawet do bliskiego Krakowa, jeśli nawet nie nadwyręża (a często jednak tak) kieszeni teatromana, to stanowi ogromny problem logistyczny. Tymczasem wypad do Katowic, Zabrza czy Gliwic, na „importowane” interesujące przedstawienie, pozostaje w zasięgu naszych możliwości.

Od lat oglądałam obydwa przeglądy i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ich repertuar był naprawdę na wysokim poziomie. Oczywistą, i wcale nie kontrowersyjną, prawdą jest to, że publiczność lubi oglądać znanych aktorów, w przedstawieniach znanych twórców. I w Zabrzu, i w Gliwicach takich nazwisk nie brakowało, nigdy nie były to jednak chałtury, bo organizatorzy dokładali starań, by zapraszać przedstawienia z możliwie wysokiej półki. Czasem zdarzało się nawet i odwrotnie. To gliwiczanie pokochali mało znany jeszcze wtedy Teatr im Witkacego z Zakopanego i szturmując ruiny Teatru Viktoria, gdzie prezentowana była większość spektakli, w jakimś sensie „wypromowali” zakopiańską scenę na arenie ogólnopolskiej.

Gliwickie Spotkania Teatralne i zabrzańska „Rzeczywistość przedstawiona” (każdy o innym charakterze i repertuarze) padły pod toporem miejskich finansów. Organizacja festiwali czy przeglądów teatralnych faktycznie staje się coraz droższa, ale oburza argument, że „teatr ogląda niewielu, to go można sobie darować”. Konsumenci kultury to tacy sami obywatele każdego miasta, jak na przykład kibice sportowi… A tych „niewielu” to fankluby „Rzeczywistości przedstawionej”, młodzież wydająca własne gazetki festiwalowe, armia woluntariuszy, pomagających w organizacji obydwu przeglądów, spontaniczne dyskusje po spektaklach etc., etc.

Co w tym roku na "Interpretacjach"?

Na polu coraz węższej oferty kulturalnej, pozwalającej na inną niż lokalna (całkiem dobra skądinąd) perspektywę, pozostały zatem już tylko „Interpretacje”. Finansowane i organizowane przez miasto Katowice, też borykają się z różnymi kłopotami, na razie dzielnie omijają jednak pułapki. Szczęśliwie nie zabrakło wspomagających to miejskie przedsięwzięcie sponsorów, w tym funduszy z Ministerstwa Kultury.

Tegoroczną edycję festiwalu rozpocznie pokaz inauguracyjny (pozakonkursowy), czyli rzecz teatralna, zatytułowana „Matki. Pieśni na czas wojny”, w reżyserii Marty Górnickiej.

19 listopada rozpoczną się natomiast zmagania konkursowe, a więc prezentacje spektakli:

  • „Kiedy stopnieje śnieg” w reż. Katarzyny Minkowskiej z TR Warszawa,
  • „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” w reż. Mateusza Pakuły z Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa i Teatru im. Stefana Żeromskiego z Kielc,
  • „Goście Wieczerzy Pańskiej” w reż. Tomasza Fryzeła z Nowego Teatru w Warszawie,
  • „Niepokój przychodzi o zmierzchu” w reż. Małgorzaty Wdowik z Wrocławskiego Teatru Pantomimy,
  • „Dzieje grzechu” w reż. Wojtka Rodaka z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie

Gala finałowa to oczywiście wręczenie Lauru Konrada. Będzie też spektakl pt. „Underground Girls”, w reżyserii Jakuba Skrzywanka, zwycięzcy poprzedniej edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej w Katowicach. 24 listopada dopiszemy do listy laureatów kolejne nazwisko.

„MonsterS. Mordercze pieśni”, Teatr Rozrywki Chorzów

Może Cię zainteresować:

Henryka Wach-Malicka recenzuje: „MonsterS. Mordercze pieśni” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Niesamowita robota teatralna

Autor: Henryka Wach-Malicka

11/11/2024

Diabły, Teatr Polski, Bielsko-Biała

Może Cię zainteresować:

Henryka Wach-Malicka recenzuje: „Diabły” - spektakl Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Kupczenie grzechem domniemanym

Autor: Henryka Wach-Malicka

23/10/2024

Times Square NY Pixabay

Może Cię zainteresować:

Grzegorz Kulik: Kedy sie kōńczy kulturowo wymiana, a zaczyno kulturobōjstwo

Autor: Grzegorz Kulik

17/11/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon