Zdrój w Bytomiu Zdroju jest prawdziwy. Na ścianie kawiarni umieszczono głowę lwa, w niej kran, z którego płynie, gdy podłożymy pod niego rękę (fotokomórka), woda. Kranówa, ale przefiltrowana. Nie ma chyba gościa kawiarni, który by sobie odmówił podłożenia szklanki pod lwa.
W Bytomiu Zdroju woda leje się z paszczy lwa
Ale do Bytomia Zdroju niełatwo jest trafić. Lokal znajduje się w wewnętrznym dziedzińcu kamienicy położonej między ulicą Gliwicką (prowadzącą z Galerii Agora do Rynku) a Zaułkiem, czyli najwęższą ulicą Bytomia a i pewnie całego Śląska. Kamienicę przerobiono na biura, ale na szczęście zostawiono w środku małe podwórko. Zresztą już wcześniej wykorzystywane przez różne lokale gastronomiczne. Ale jednak nikt inny nie lał tu wcześniej wody z paszczy lwa (chyba że leżący na postumencie na Rynku lew został przypadkowo ochlapany wodą z fontanny).
Nikt pewnie też nie odważyłby się nazwać kawiarni "Bytom Zdrój". Jednak pierwszym skojarzeniem z Bytomiem nie jest uzdrowisko a zapadlisko. Patrycja Jamrozik i Dominik Czachura jako nowi bytomianie nie mają tamtego wstydu z Bobrka albo Karbia lat 90. czy dwutysięcznych. Oni widzą Bytom już jako obietnicę.
Patrycja i Dominik przeprowadzili się do Bytomia z Mysłowic
Sami wybrali Bytom jako miejsce do życia i realizowania siebie. - Przeprowadziliśmy się tu sześć lat temu z Mysłowic, bo Bytom nas urzekł - mówi Dominik. - Kamienice, historia przemysłowa, średniowieczne relikty. Zaczęliśmy to miasto odkrywać warstwa po warstwie - dodaje.
Gdy zdecydowali się otworzyć tu biznes w postaci kawiarni z kawą speciality, Bytom Zdrój przyszedł im do głowy naturalnie.
- Nazwa jest z jednej strony puszczeniem oka, z drugiej dla nas Bytom jest właśnie takim zdrojem, bardzo dobrze się tu czujemy. Chcemy dawać naszym gościom spokój, czuli to, co my czujemy w mieście. Dla nas Bytom jest tym miastem zdrojowym - podsumowuje Dominik.
Patrycja chwali Bytom za spełnianie idei miasta 15-minutowego, dostęp do parku, usług, rozrywki. Nie bez znaczenia były oczywiście ceny mieszkań, znacznie niższe niż w Katowicach czy innych miastach.
"Tu czuć sprawczość"
- Poza tym mieliśmy wrażenie, że tutaj czuć sprawczość. Może akurat trafiliśmy w takim momencie życia do Bytomia, kiedy widać rewitalizację, odnowę. Ale też widzimy, że miasto zaczyna znajdować swoją nową tożsamość. Bytom po przemysłowej erze ma teraz możliwość odkrycia siebie na nowo. Zobaczymy w jaką stronę ta odnowa pójdzie, sztuki, sportu albo po prostu to wyjdzie samo z siebie. Pewnie doświadczymy tego za parę lat. - mówi Patrycja.
Kawiarnia już cieszy się dużym powodzeniem, zwłaszcza w weekendy. Do kawy i ciacha można "spożyć" też trochę Bytomia, bo na półkach rozłożono książki o Bytomiu. - My tu uprawiamy propagandę Bytomia - śmieje się Dominik. - Zresztą wytworzyła się tu taka atmosfera, że często dyskusje rozchodzą się po stolikach, rozmawiamy o Bytomiu, o Śląsku. O takim klimacie marzyliśmy - przyznaje, choć on sam w kawiarni urzęduje głównie w weekendy, pomagając Patrycji, codziennej królowej tego miejsca.
Para ma spore plany na sezon wiosenno-letni. Chce otworzyć Bytom Zdrój na Zaułek, tam zorganizować ogródek. Zagospodarować tę dziś pomijaną a tak niezwykłą część śródmieścia.
Może Cię zainteresować:
