Bez wątpienia potrzebna jest nowelizacja ustawy o związku metropolitalnym w województwie śląskim. Choć Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia funkcjonuje, to jej działania sprowadzają się głównie do organizacji transportu publicznego, przez co jest nazywana "KZK GOP +". Okazała się bezsilna m.in. w sprawie budowy spalarni odpadów, ponieważ nie zostało to zapisane wprost w ustawie.
Na stole leżą obecnie dwa scenariusze. Pierwszy z nich to utworzenie wielkich Katowic - supermiasta złożonego z osiemnastu mniejszych, które tworzą obecnie trzon GZM. To Będzin, Bytom, Chorzów, Czeladź, Dąbrowa Górnicza, Gliwice, Katowice, Mikołów, Mysłowice, Piekary Śląskie, Radzionków, Ruda Śląska, Siemianowice Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tarnowskie Góry, Tychy oraz Zabrze.
- Ustawa o związku metropolitalnym w województwie śląskim miała pomóc członkom Górnośląskiego Związku Metropolitalnego (14 miast na prawach powiatu), którzy współpracowali ze sobą, aby zwiększyć efektywność działań i konkurować z większymi miastami, które trochę nas "okradają". Mam na myśli Kraków i Wrocław. Widzimy, że nasza młodzież wybiera życie tam, a nie w wojewóztwie śląskim. Praktycznie jako jedyny duży ośrodek miejski w Polsce trasimy mieszkańców - powiedział Kazimierz Karolczak, przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, w Radiu Piekary.
W jego ocenie "duży może więcej". Przykładem na to są niedawne targi biznesowe, podczas których kilku prezydentów miast Metropolii spotkało się z potencjalnymi inwestorami. Dowiedzieli się, że fundusze inwestycyjne, które finansują takie przedsięwzięcia, nie zwracają uwagi na Matropolię. Są zainteresowane wyłącznie dużymi miastami, a największe są Katowice. Ten problem rozwiązałoby supermiasto. Wielkie Katowice liczyłyby ponad dwa miliony mieszkanców, czyli najwięcej w całej Polsce.
- Ten pomysł nie zakłada likwidacji miast, które stałyby się dzielnicami supermiasta. Mówimy o ustawie na wzór Miasta Stołecznego Warszawy, ale miasta utrzymałyby swoją podmiotowość - prezydentów, burmistrzów i rady, choć może nieco mniejsze. Kluczowe kompetencje, z których korzystają mieszkańcy, często nie widząc granic administracyjnych, takie jak transport, gospodarka komunalna odpadami, zaopatrzenie w wodę, ochrona zdrowia, szkolnictwo średnie - to wszystko mogłoby realizować supermiasto. Do tego najważniejsze - planowanie przestrzenne i współpraca z inwestorami - wyjaśnił Kazimierz Karolczak.
Ponadto usługi, które dziś zapewnia Metropolia, takie jak transport publiczny, zostałyby utrzymane we współpracy z okolicznymi miastami.
- Najważniejsze jest to, żeby włodarze miast chcieli o tym rozmawiać, a mieszkańcy byli rzekonani, że to dobry pomysł, który warto zrealizować. Bez społecznej akceptacji i poczucia, że budujemy coś dużego, co jest nam potrzebne, ten pomysł nie ma szans na realizację. Jesteśmy dumni z naszych lokalnych społeczności. Każde miasto ma swoją odrębną tożsamość, z której trudno zrezygnować, ale zakładamy, że nie będzie takiej potrzeby. Ta tożsamość będzie nadal funkcjonowała w miastach, a zmienią się jedynie ich kompetencje - podkreślił przewodniczący Metropolii.
Drugi scenariusz to nowelizacja ustawy o związku metropolitalnym, aby poszczególne gminy mogły przekazać więcej kompetencji GZM, takich jak organizacja rynku pracy i oświaty, zaopatrzenie w wodę, odprowadzanie ścieków, ochrona zdrowia etc.