Niemrawa kampania wyborcza. Wielka polityka przykryła wybory samorządowe?
Kampania wyborcza na Śląsku pełna emocji jak na grzybobraniu. Nie ma debat przedwyborczych, poważne siły polityczne niektóre miasta oddały walkowerem, a części kandydatów nawet nie widać. Red. Marcin Zasada pytał Jarosława Gwizdaka, adwokata z Instytutu Prawa i Społeczeństwa, co się stało, że w wielu miejscach kampania wygląda w taki sposób i nudzi, zamiast elektryzować? (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco: https://www.slazag.pl/newsletter).
- Jest mi bardzo przykro i smutno, że faktycznie najważniejsze wybory, wybory lokalne, tych którzy będą decydować o naszej codzienności, nie wzbudzają zainteresowania - odpowiedział.
Wielka polityka przykryła wybory samorządowe?
- Może tak być, że ta emocja październikowa była na tyle silna, że teraz jest jakiś element zmęczenia. W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego, więc wpadliśmy w taki potrójny cykl wyborczy. Odkładamy wybory lokalne na plan dalszy, a to jest bardzo źle.
,,Partie polityczne gnuśnieją"
Jak dodał, bardzo ubolewa z powodu braku debat i ma pretensje chociażby do prezydenta Katowic Marcina Krupy, że tym razem postanowił nie uczestniczyć w żadnej debacie z konkurentami. Jako kandydat na prezydenta miasta w 2018 r. Gwizdak miał okazję debatować z Krupą. Kontrkandydaci Krupy w tegorocznych wyborach nie mieli takiej szansy.
Gdzieniegdzie największe partie polityczne w Polsce albo szukały kandydata z łapanki (znajdując na ostatnią chwilę), albo w ogóle zrezygnowały z udziału w wyścigu? Skąd takie zjawisko?
- Partie polityczne gnuśnieją. Jedna totalnie dyskontuje sukces z 15 października, druga z kolei szykuje się prawdopodobnie do wyborów europejskich, a samorządowe potraktowała, że ,,jakoś to będzie".
Boisko a polityka. Kibice zdecydują o wynikach wyborów w Zabrzu i Chorzowie? ,,Mają wpływ, sprawczość niekoniecznie"
- Chciałbym żebyśmy byli kapeńkę mądrzejsi miesiąc po wyborach. Na dziś wygląda, że kluby i ugrupowania kibicowskie rzeczywiście przestały milczeć. W Chorzowie kontrkandydat Andrzeja Kotali jest mocno zaangażowany w chorzowską scenę kibicowską. Co z tego wyniknie? Nie wiem jaka jest siła kibiców przekładana na siłę głosowania.
Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami, więc udzielają się emocje. Jego zdaniem geografia wyborcza nie pokrywa się z kibicowską, więc należy być ostrożnym w przydawaniu kibicom bardzo dużej sprawczości w wyborach. - Są istotnym graczem, ale czy tym, który strzela bramki? Czy zatem kluby piłkarskie powinny należeć do miast, a w konsekwencji, podlegać ich włodarzom?
- To jest morał, który się wielokrotnie powtarza. To jest jeden z elementów zanieczyszczenia polskiej piłki. (...) Przy tym wielkim świecie piłkarskim i niebotycznych kwotach transferowych, wynagrodzeniach, cenach gadżetów, pozwólmy klubom znajdować się na wolnym rynku - mówił Jarosław Gwizdak.