Spotykamy się w najnowszym katowickim dziecku Poszetki, czyli Poszetka Concept, w dzielnicy Koszutka, przy ul. Morcinka 23, vis a vis kina Kosmos. Matecznik firmy znajduje się dosłownie za ścianą – to tam w 2013 roku został otwarty show-room marki. Właściciele Poszetki, Joanna i Tomasz Godźkowie, niejako odziedziczyli Concept po sąsiadach. W tym miejscu istniał kiedyś Geszeft, sklep z wyselekcjonowanymi designerskimi ubraniami, biżuterią, ceramiką. Gdy został zamknięty, Godźkowie zdecydowali się przejąć tę przestrzeń w Koszutce. Rozmawiamy więc przy kawie (bo Concept to też minikawiarnia) w otoczeniu świetnego polskiego designu.
Poszetka? A co to jest?
Poszetka w 2021 roku obchodziła 12-lecie istnienia. Początki firmy były skromne, a sam pomysł, by szyć i sprzedawać poszetki, narodził się z potrzeby.
– Mój mąż, który pracował wtedy w nieruchomościach, pewnego dnia przyszedł z pracy zachwycony ubiorem notariusza, z którym tego dnia miał spotkanie służbowe – opowiada Joanna. - Szczególną uwagę zwrócił na chustkę, która wystawała z kieszonki w marynarce tego mężczyzny. Nawet nie wiedzieliśmy, jak to się nazywa. Tomek wygooglował, że to jest poszetka. Trafił na forum miłośników klasycznej męskiej elegancji „But w butonierce”. To tam dowiedzieliśmy się więcej o tym klasycznym męskim akcesorium. Ja, jako dobra żona, stwierdziłam, że kupię materiał i uszyję Tomkowi kilka takich poszetek. W domu na maszynie przeszyłam więc te kawałki materiałów. Dziś wiem, że moje poszetki nie były uszyte zgodnie ze sztuką (przede wszystkim powinny być obszyte ręcznie), ale wtedy nie miałam o tym pojęcia. Trzy moje poszetki podarowałam mężowi, a resztę wystawiłam na Allegro z podlinkowaniem do tego forum internetowego. Ku mojemu zdziwieniu bardzo szybko się sprzedały – dodaje Joanna.
Joanna, która po studiach z zarządzania w turystyce pracowała u touroperatora, co wiązało się też z koniecznością wyjazdów, stwierdziła, że to mógłby być pomysł na biznes. Skoro jest taki popyt na poszetki, to może jest to nisza na rynku, którą warto się zainteresować.
– Dodatkowo wydawało mi się, że taki biznes jest łatwiej pogodzić z rodzicielstwem niż pracę w korporacji. Wiedziałam, że nie pociągnę macierzyństwa z moim ówczesnym zawodem. Poza tym z tyłu głowy miałam zawsze myśl, że chciałabym kiedyś spróbować stworzyć coś własnego, własny biznes – wyjaśnia.
Zaczęli z mężem intensywnie szkolić się w dziedzinie klasycznej męskiej elegancji. Czytać fora, teksty też zagraniczne. Wyczuli, że ten temat właśnie się odradza. Kiedyś był codziennością i normalnością w modzie, ale w latach 90. i na początku XXI wieku Polacy zatracili umiejętność dobrego ubioru, co w krajach takich jak Włochy czy Anglia często przechodzi z ojca na syna i na wnuka.
Ale w drugiej dekadzie XXI wieku widać już było, że coś dobrego zaczyna się dziać w tej dziedzinie. Polacy podróżujący, też służbowo, za granicę, zaczynali dostrzegać, jak bardzo właściwy ubiór z nutą oryginalności pomaga w biznesie, pozwala się pozytywnie wyróżnić.
I na początek tej fali wznoszącej trafili Godźkowie. Joanna szybko doszła do wniosku, że poszetki nie powinny wyglądać tak, jak jej pierwsze próby. – Już wtedy wiedziałam, że jeśli chcę rozwinąć działalność, to nie mogę sama obszywać poszetek na maszynie, ale muszę znaleźć krawcową, która pod moim okiem będzie to robić ręcznie – tłumaczy.
Firma w domu, z dzieckiem na ręku
Nie było łatwo znaleźć osobę, która chciałaby podjąć się pracy ręcznej. Ale udało się i pierwsza krawcowa Poszetki pracuje w firmie do dzisiaj.
– Pierwsze miesiące działalności firmy były chałupnicze. Miałam małe dziecko i rodzice użyczyli mi na potrzeby firmy mały pokoik u nich w domu. Stała tam maszyna do szycia, komputer – na którym pracowałam jak dziecko spało. Gdy się budziło, miałam już przyszykowane paczki do wysłania. Na spacery chodziliśmy na pocztę – śmieje się Joanna.
To były pionierskie czasy e-zakupów, jeszcze przed erą paczkomatów.
– Gdy ruszaliśmy, mieliśmy sporo szczęścia. Był skok w e-commerce – dodaje Tomasz Godziek, który właśnie wpadł do Poszetki wprost z taksówki, ubrany jak z żurnala klasycznej męskiej elegancji (choć buty ma w sportowym charakterze – nie ma się co dziwić, na ulicach leży pół metra śniegu).
Tomek od początku wspierał żonę w pomyśle założenia Poszetki, choć sam wciąż pracował w swojej branży i był radnym Rady Miasta Katowice. - Nim rozpoczęliśmy naszą przygodę z Poszetką, nie przypominam sobie, bym sam choć raz coś kupił przez internet. A później to ruszyło w Polsce jak lawina – mówi.
W maju 2011 roku wystartował sklep internetowy Poszetki. Jak mówi Joanna, pierwsze 5 lat działalności firmy to były czasy partyzanckie. – Klienci czasami odbierali u nas w domu osobiście rzeczy, albo umawialiśmy się w galeriach handlowych – wspomina Joanna.
Do roli anegdoty urosła już sytuacja, gdy do mieszkania Godźków przy Iłłakowiczówny na drugie piętro wdrapał się pisarz Szczepan Twardoch, by wybrać dla siebie poszetkę. Gdy był już w środku, został poinformowany szeptem, żeby nie hałasował, bo dziecko śpi.
- Praktycznie firmę obsługiwałam sama z dwoma pracownikami. Dość dużym pierwszym krokiem w rozwoju firmy było otwarcie magazynu online w dzielnicy, w której mieszkaliśmy, czyli w Koszutce przy ul. Morcinka, z możliwością odbioru osobistego. Bardzo ważnym krokiem było też dołączenie Tomka do Poszetki – ocenia dziś Joanna.