Dojazd z Katowic do Tarnowskich Gór 25 minut dłużej. Trudna wiosna w transporcie publicznym w GZM

Pasażerowie komunikacji publicznej w śląskich i zagłębiowskich miastach nie mają powodów do zadowolenia. Od blisko miesiąca wstrzymany jest ruch pociągów pasażerskich z Tarnowskich Gór i Bytomia do Katowic, od piątku rosną ceny Metrobiletów, a niebawem mogą spodziewać się czasowego wstrzymanie ruchu tramwajów między Chorzowem, a Katowicami.

Tramwaj w Katowicach
  • Wstrzymanie ruchu pociągów z Bytomia do Katowic w połączeniu z planowanymi utrudnieniami przy dojeździe do stolicy regionu od strony Chorzowa utrudni życie pasażerów transportu zbiorowego.
  • Od piątku, 8 kwietnia, wyraźnie drożeje wspólny bilet upoważniający do podróżowania pociągami Kolei Śląskich i organizowaną przez GZM komunikacją miejską.
  • Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę ceny paliwa na stacjach sięgnęły najwyższych poziomów w historii. I to dziś jest argumentem za wyborem transportu zbiorowego.


Plac budowy przekazany. Harmonogram robót będzie do świąt

Najpierw musi być gorzej, aby potem było lepiej – tak lubią powtarzać inwestorzy i wykonawcy, kiedy rozpoczynają budowy, czy remonty dróg, linii kolejowych, bądź mostów. Niedawno słowa te można było usłyszeć przy okazji podpisania umowy na budowę nowej, pierwszej od dekad, linii tramwajowej w Katowicach. Za jej sprawą tramwajarze mają zyskać większą elastyczność w organizacji ruchu od strony Chorzowa tak, aby w razie ewentualnego zatoru na linii biegnącej od Parku Śląskiego móc awaryjnie przepuścić tramwaje do centrum Katowic przez ul. Gliwicką (lub odwrotnie).

Zgodnie jednak z przedstawioną powyżej dewizą, aby było lepiej, najpierw musi być gorzej. W tym przypadku pod tym pojęciem kryje się czasowe wstrzymanie ruchu tramwajów na ul. Gliwickiej i Chorzowskiej, a także zawężenie Drogowej Trasy Średnicowej w rejonie jej skrzyżowania z ul. Grundmanna (nad „średnicówką” trzeba będzie przerzucić wiadukt z torowiskiem). Kiedy i na jak długo? Tego dowiemy się już za kilka tygodni.

- W środę przekazaliśmy wykonawcy plac budowy. Otrzymaliśmy też z jego strony proponowany harmonogram prac i będziemy go teraz analizować. Do świąt chcemy przekazać wykonawcy swoje uwagi – mówi w rozmowie ze SlaZag.pl Andrzej Zowada, rzecznik Tramwajów Śląskich.

Pociągi wstrzymane na dwa lata. Zastępcze autobusy jadą dłużej

Rozwojowi wypadków na zachodnich obrzeżach Katowic z niepokojem przyglądają się urzędnicy z Departamentu Komunikacji i Transportu GZM. Niespełna miesiąc temu „do odwołania” wstrzymany został ruch pociągów pasażerskich z Tarnowskich Gór i Bytomia do Katowic. W połowie marca kolejarze rozpoczęli bowiem modernizację odcinka Chorzów Batory – Bytom – Nakło Śląskie. To jedna z największych inwestycji kolejowych w regionie, obejmująca wymianę torów, sieci trakcyjnej, urządzeń sterowania ruchem, a także przebudowę przystanków. Za jej sprawą pociągi mają docelowo zyskać możliwość, by jeździć szybciej i częściej, a pasażerowie wsiadać i wysiadać z nich w bardziej komfortowych warunkach.

Ale znowu, cytując klasyka, aby było lepiej, to najpierw musi być gorzej. Do czasu ukończenia prac (zgodnie z planem mają trwać do 2024 r.) w miejscu zawieszonych połączeń kolejowych funkcjonować ma zastępcza komunikacja autobusowa. Koleje Śląskie uruchomiły w ramach ZTA dwie linie (ekspresową i zwykłą), pasażerowie mogą też korzystać z linii autobusowych kursujących na zlecenie Metropolii. Biorąc pod uwagę samą liczbę kursów nie wygląda to najgorzej (tylko w ramach ZTA jest 28 połączeń), ale trudno uznać to za równorzędną ofertę wobec zawieszonych pociągów.

Po pierwsze autobusy nie obsługują wszystkich tych przystanków, które obsługiwały składy kolejowe. Po drugie natomiast poruszając się drogami, a nie wydzielonym torowiskiem, podatne są na wszystkie te czynniki, które na co dzień utrudniają życie kierowcom. Tak samo jak każdy inny pojazd mogą utknąć w korkach w godzinach szczytu. To widać zresztą po rozkładowych czasach przejazdu – o ile jeszcze linie ekspresowe, zatrzymujące się tylko na pierwszym i ostatnim przystanku, mają czasy zbliżone do tych, jakie miały pociągi, to już linie zwykłe na pokonanie trasy z Katowic do Tarnowskich Gór potrzebują 25 minut więcej. A kiedy zaczną się utrudnienia związane z budową nowej linii tramwajowej w Katowicach, to i ryzyko korków przy dojeździe od strony Bytomia wzrośnie. A to nie pozostanie bez wpływu na czas przejazdu.

- Trochę się tego obawiam. Warto by przyjrzeć się tej inwestycji pod kątem harmonizacji wszystkich tych działań - mówi o konsekwencjach poczynań tramwajarzy Wojciech Dinges, zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji i Transportu GZM.

Drożeją bilety, podrożało też paliwo. Trudny wybór dla podróżujących

Tymczasem wzrośnie też, i to już od piątku (8 kwietnia), cena wspólnych biletów upoważniających do podróżowania pociągami Kolei Śląskich i organizowaną przez GZM komunikacją miejską. Skala podwyżek wyniesie, w zależności od typu biletu, od 22 do nawet 60 procent. Jak podkreślają przedstawiciele Metropolii zmiany w cenniku zostały wprowadzone na wniosek Kolei Śląskich, a ich ostateczny kształt poprzedziły negocjacje.

- Przyjęta wysokość zmian cen Metrobiletu jest wypadkową oczekiwań Kolei dotyczących wysokości zmiany cen w części kolejowej, jak i stanowiska Metropolii, według której koniecznym jest zachowanie proporcji pozwalającej utrzymać konkurencyjność cenową względem podróży transportem indywidualnym – stwierdza w komunikacie GZM. Same Koleje Śląskie w żaden sposób nie komentują sprawy. Ba, na ich stronie internetowej daremnie nawet szukać informacji o samej zmianie cennika, choć w umieszczonych tam materiałach reklamowych marszałkowska spółka przekonuje, że stanowi doskonałą alternatywę dla transportu indywidualnego „z uwagi na koszty, które są zdecydowanie niższe niż w przypadku wyboru innego środka transportu”.

Można oczywiście uznać, że z punktu widzenia pasażera kulisy tej podwyżki mają dokładnie taką samą wartość jak wiedza o wielkości poboru mocy z sieci trakcyjnej, czy o wysokości podłogi pociągu ponad główkę szyny. Dla podróżnego liczy się to, że musi zapłacić więcej. A to nie zachęca do kontynuowania przygody z transportem zbiorowym. Jeśli coś może do tego zachęcić, to… ceny paliwa na stacjach, które po rosyjskiej inwazji na Ukrainę sięgnęły najwyższych poziomów w historii (choć korporacje branży paliwowej przekonują, że i tak mamy jedne z najtańszych paliw w UE).

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon