Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Łukasz Pach na własną rękę zorganizował konferencję prasową, podczas której chciał opowiedzieć dziennikarzom o pomocy, jakiej jednostka udziela Ukrainie, a także ewentualnej potrzebie ewakuacji chorych z terenu ogarniętego wojną. Nie poinformował o tym jednak rzeczniczki prasowej Iwony Wronki, która o konferencji dowiedziała się po czasie od dziennikarzy i ostatecznie ją odwołała.
Powodem odwołania nie była jednak tylko samowola dyrektora. Po pierwsze, w tamtym czasie WPR nie miał jeszcze wymaganych zgód celnych, aby przekazać sprzęt Ukraińcom. Po drugie, to nie w jego kompetencjach leży decydowanie o ewakuacji chorych z Ukrainy do Polski.
Kłótnia i zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
Zamieszanie związane z konferencją prasową może rozeszłoby się po kościach, gdyby nie kłótnia, do której doszło w czwartek, 9 marca, w gabinecie dyrektora.
- Mieliśmy się spotkać, aby omówić plan działań na dalsze tygodnie - tłumaczy Łukasz Pach. - Pani Iwona Wronka weszła jednak pełna emocji, aż zagroziła, że mnie zniszczy.
Jak twierdzi, nie miał zamiaru rozstawać się z rzeczniczką, ale po tym, co się stało, podjął decyzję o rozwiązaniu umowy z powodu utraty zaufania. Złożył nawet zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Katowice-Południe. Wnosi w nim o ściganie Iwony Wronki z powodu kierowania wobec niego gróźb.
- Wchodząc do gabinetu, prezentując od początku negatywne do mnie nastawienie, zaczęła grozić, że mnie zniszczy i oczerni we wszystkich mediach (...) Z uwagi na zawód, wymagający kontaktów z mediami, tym bardziej budzi we mnie obawę, że ma ona możliwości, by swoje groźby spełnić - czytamy w zawiadomieniu.
Jak wyjaśnia rzeczniczka, zanim padły te słowa, pomiędzy nią a dyrektorem Łukaszem Pachem wywiązała się kłótnia związana ze sprawami zawodowymi.
- Tak, padły takie słowa i nie zamierzam temu zaprzeczać. Narosła we mnie gigantyczna frustracja, która w tym momencie eksplodowała. Ludzie podczas kłótni czasem mówią kilka zbyt mocnych słów - przyznaje Iwona Wronka.
Dyrektor wezwał do gabinetu świadków, a ona potwierdziła przy nich, co powiedziała i wyszła. Chwilę później wysłała do przełożonego SMS-a z przeprosinami. Zapowiedziała również, że sama złoży wypowiedzenie, ponieważ nie może pracować w takim chaosie.
- Nie potrafiliśmy się z dyrektorem porozumieć. Ja stawiałam na promocję ratowników, on stawiał na promocję samego siebie - choć sam ratownikiem nie jest - a z tego rodziły się kłótnie - wyjaśnia.
Wojewódzkie Pogotowie w Katowicach to jednostka Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego.