Przeszukując słowniki śląsko-polskie najczęstszym tłumaczeniem wertika jest bieliźniarka i co ciekawe nie jest to zbyt dobre tłumaczenie. Tak w zasadzie to nie ma dobrego tłumaczenia w języku polskim (podobnie jak byfyja). Wertiko (jak widać na załączonych obrazkach) to coś pośredniego między szafą a szafką, wysokości mniej więcej dorosłego człowieka. Jest wyższe niż szersze, dwudrzwiowe, ma kilka półek w środku i głęboką szufladę, zawsze nad drzwiczkami. I do tego momentu opisu, jest to faktycznie bieliźniarką, ale wertiko ma na sobie nadstawkę, najczęściej z lustrem i specjalnie zaznaczone miejsce do ekspozycji bibelotów w wariancie niemieckim, a wersji śląskiej- dewocjonaliów. Poza tym bieliźniarka, jak sama nazwa wskazuje, jest meblem, który będziemy trzymać w sypialni, w pokoju, w którym zakładamy i zmieniany bieliznę. A tymczasem śląskie wertiko rzadko kiedy stało w sypialni. Ustawiało się je w antryju (przedpokój) albo w dużym pokoju. Ekspozycja miała być widoczna dla gości.
A skąd nazwa? Jedni mówią, że od tego, że to wertykalny (pionowy) mebel, ale szczerze powiedziawszy nie widzę, żeby wertiko bardziej wyróżniało się swoją pionowością, niż szafa dajmy na to. Inni, tłumaczą, że to od nazwiska berlińskiego stolarza, Otto Vertikowa, który jako pierwszy miał opracować ten wariant bieliźniarki, z charakterystyczną nadbudową. A jak było naprawdę? Póki co to nie znalazłem informacji, żeby jakiś historyk potwierdził, że faktycznie Otto miał opracować wertiko, ale po prostu nikt nie zbadał tego, póki co. Wiemy natomiast, że okres produkcji to lata Belle Époque, czyli 1870-1914. Ale jednocześnie trzeba było wielu lat, żeby wertiko odeszło do lamusa, gdyż nigdy nie pojawiło się wertiko 2.0.
Może Cię zainteresować:
Czy śląskie muzea rzeczywiście są... śląskie? „Tu mówimy tylko po polsku"
Kod Wertiko
Większość obiektów w naszych domach ma swoje małe, wewnętrzne kody. Używamy tych mebli tylko w konkretnych sytuacjach i mieszczą w sobie konkretne przedmioty. Urządzając sobie dom „programujemy” meble właśnie. I często te kody pokrywają się między domami. Większość z nas szafkę RTV ma w pokoju dziennym, a w niej trzymamy prawie zawsze baterie, stare piloty, dokumenty kable, jakieś obrusiki, świeczki zapachowe i ogólnie rzeczy, na które nie mamy pomysłu. I jak sobie pomyślimy, to ta szafka nie jest przeznaczona na cokolwiek konkretnego (poza podtrzymywaniem telewizora), ale jednak większość z nas daje tam podobne rzeczy. A jak było z wertiko?
Z racji tego, że stało ono w antryju albo pokoju dziennym to chowano w nich obrusy, prześcieradła albo zastawy porcelanowe. Z kolei na nadstawce rodzinne pamiątki albo coś religijnego. Stojący krzyż lub porcelanowa figurka świętego (tak u moich prapradziadków w Kattowitz było). I wbrew pozorom na tym polegał fenomen wertiko. O ile domowe ołtarzyki spotykamy w całej Europie, to w zasadzie tylko na Śląsku łączono sacrum i profanum. Najzwyklejsza użytkowa szafa i miejsce ekspozycji i zadumy. A jeśli coś z nas, jest też w naszych meblach, to możemy się zastanowić czy to nie ta słynna śląska pragmatyczność daje swoje znaki w funkcji wertiko.
Wertiko dla każdego
Większe niż komoda, ale mniejsze niż wielka szafa. Nasze wertiko zyskało ogromną popularność i zdominowało zarówno wsie jak i miasta. W niższych domach na wsi - jeszcze z XIX wieku - wertiko idealnie mieściło się, a w wysokich kamienicach kontrastowało z szafami i oferowało wystawkę na linii wzroku.
Stolarze robili je od taniego drewna iglastego po drogie i solidne drewno z drzew liściastych, a czasem i sprowadzanego drewna. Wertiko mógł mieć każdy, ale jednocześnie zawsze to był ogromny wydatek. Jak każdy mebel wtedy.
Przeglądając ofertę stolarską Wilhelma Kutznera, który prowadził fabrykę mebli w Gliwicach na Wilhelmstrasse 27, w oczy rzuciły mi się dwie rzeczy: nowoczesność katalogu z meblami i ceny. Po pierwsze, jak się okazuje nazewnictwo kompletów, jak na przykład sypialnia “Ella”, pokój dzienny “Willy”, gabinet pana domu (“Herrenzimmer) “Curt” i kuchnia “Minna”,(pomimo tego, że brzmią jakbym po prostu czytał współczesna niemiecką gazetkę IKEI) to były dość powszechne ponad sto lat temu. Sam układ gazetki i wizualizacje urządzonych pokojów też sprawiają wrażenie dość nowoczesnych o dziwo, a nie jak coś z 1913 roku. Ale to jednak wspomniane ceny bardzo mnie zaskoczyły.
Najtańsze były meble kuchenne, ale przypominam, że kuchnia była wtedy pozbawiona połowy dzisiejszego AGD. Ot kilka szafek, stół i krzesła. “Minna” byfyju nie oferowała. I za taką kuchnię trzeba było liczyć 95 marek niemieckich. Urządzenie pokoju dziennego to koszt między 300 a 500 marek, z zaznaczeniem, że na życzenie specjalny komplet kosztuje około 2000 marek. Wertiko, nazwane przez Kutznera, “nowoczesną szafką salonową”, w komplecie z kilkoma meblami kosztowało 310 marek, z czego koszt samego wertika to około 50-70 marek. I jak to się ma w przeliczeniu na dzisiejsze złotówki, Ano jest cholernie drogo.
Porządne wertiko u Kutznera kosztowało w przeliczeniu na dzisiejsze około 2137 złotych (tak, naprawdę mi wyszła papieżowa liczba). Wyposażenie jednego pokoju wahało się od dziesięciu tysięcy złotych po ponad siedemdziesiąt tysięcy złotych. Kwoty astronomiczne, nawet jak na dzisiejsze standardy. I tak, ktoś teraz powie, że to porządne meble, które na lata wystarczą, nie jak dzisiejsze, ale wtedy nie było dzisiejszych. To były podstawowe meble dostępne na rynku i tego typu to były wydatki. W kategorii samych wydatków możemy je porównywać z IKEA czy BlackRedWhite.
Teraz już rozumiem, dlaczego moi pradziadkowie dostali jako prezent ślubny stół z ośmioma krzeseł i dlaczego był to wyznacznik porządnego domu. I przyjmując, że Kutzner jest gdzieś pośrodku stawki i można było dostać gorszej jakości, tańsze meble to nadal są to duże wydatki. Budżetowy pokój dzienny to dziś około 2,5-3 tysiąca złotych. W dobrym standardzie to 5, 7, góra 10 tysięcy. Powyżej już najwyższy standard na zamówienie. A kiedyś od tego co dziś uchodzi za najlepsze, zaczynały się zwykłe meble.
Co za tym idzie, wertiko można dziś nabyć w internecie za średnio 800 złotych. Przyzwoite i w dobrym stanie. Najbardziej ekskluzywne i najstarsze warianty osiągają kwoty rzędu 2-3 tysiące złotych. Tak, lepsze od współczesnych i w dodatku zabytkowe meble są dziś mniejszym wydatkiem niż były w momencie zakupu.
Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.
Może Cię zainteresować: