Przed wyborami w PiS nie było chętnych do grzania się w blasku CPK
Już ponad pół roku minęło od ogłoszenia przez spółkę CPK wariantu inwestorskiego szybkiej kolei Katowice – Jastrzębie Zdrój – Ostrava. To jedna z tzw. szprych, które rozchodzić się mają po całej Polsce z planowanego na Mazowszu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ich przebieg od samego początku budził ogromne kontrowersje.
Nie inaczej było na Górnym Śląsku. W toku prowadzonych na zlecenie CPK wiosną 2022 r. konsultacji pomysłowi przecięcia tutejszych gmin trasą szybkiej magistrali głośno sprzeciwiało się wielu mieszkańców. Na „nie” byli też lokalni samorządowcy. To sprawiło, że kiedy w końcu przedstawiono wariant inwestorski, czyli ten, który spośród kilku analizowanych spółka chciałaby realizować, to nawet wśród polityków PiS ochota do chwalenia się jednym z najbardziej sztandarowych projektów własnego rządu była dość ograniczona. Zwłaszcza, że przy tej okazji poinformowano, że w związku z budową linii wyburzonych ma zostać ok. 550 domów, a ich właścicieli – o ile nie sprzedają swych nieruchomości CPK-owi „po dobroci” w ramach tzw. dobrowolnych nabyć – czeka wywłaszczenie.
- Wierzę głęboko, że proces inwestycyjny będzie w pełnym zrozumieniu, szacunku i partnerstwie między inwestorem a naszymi mieszkańcami regionu – mówił w marcu wojewoda śląski, Jarosław Wieczorek.
W podobnym duchu wypowiadali się również inni politycy PiS-u. „Inwestycję popieramy, ale ze względu towarzyszące jej kontrowersje wzywamy do rozmów” – tak można podsumować ich stanowisko.
Przez
następne miesiące niewiele się zmieniło. Mieszkańcy okolic,
które szybka kolej ma przeciąć dalej protestowali, politycy
opozycji ich w tych protestach wspierali, a politycy obozu rządzącego
starali się zachować dyplomatyczne milczenie. Nawet w kampanii
wyborczej nie próbowali ogrzać się w cieple tej inwestycji.
Owszem, poseł Grzegorz Matusiak w swych materiałach akcentował
temat przywrócenia połączenia kolejowego do Jastrzębia-Zdroju (to największe w Polsce miasto pozbawione dostępu do kolei),
ale kiedy się tym materiałom przyjrzeć, to widać, że chodzi o
odbudowę „klasycznej” linii w ramach programu
Kolej Plus (ta inwestycja akurat nie wywołuje społecznych
kontrowersji i ma poparcie śląskich samorządów). (Interesujesz się śląską polityką i gospodarką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
W Mikołowie i Łaziskach Górnych mijanka i zwycięstwo dla KO. Przypadek?
Próbujący schować do „szafy” temat szybkiej kolei do CPK politycy PIS mieli nosa. Analizując szczegółowo wyniki niedzielnych wyborów widać bowiem, że tam, gdzie protesty przeciwko kolei do CPK-u były najsilniejsze, to rezultat PiS był na tyle słabszy, że wyprzedziła ją KO.
Tak było chociażby w Mikołowie. Jeszcze cztery lata temu PiS otrzymał tam ponad 37-procentowe poparcie i niemal 7800 głosów. Teraz, przy wyższej frekwencji, na tę partię postawiło niespełna 6800 głosujących, co przełożyło się na niespełna 28-procentowe poparcie. W efekcie PiS spadł na drugie miejsce w stawce (przy poparciu w kraju na poziomie 35,38 proc. i w regionie na poziomie 33 ,50 proc.). Pierwsze miejsce zajęła natomiast Koalicja Obywatelska, na którą w 2019 r. postawiło niespełna 7650 głosujących, a tym razem już ponad 9200, co zapewniło poparcie na poziomie niemal 38 proc. (w 2019 r. było to niespełna 36,5 proc.). Wyższy aniżeli w skali kraju, czy regionu był także wynik Trzeciej Drogi (ponad 4200 głosów tj. ponad 17,3 proc. ogółu).
Podobnie było w sąsiednich Łaziskach Górnych – cztery lata w wyborach do Sejmu wygrał tam PiS zdobywając blisko 4500 głosów i ogólne poparcie na poziomie niemal 43 proc. Teraz na tą partię postawiło już tylko nieco ponad 3800 głosujących, co przełożyło się na 32-procentowe poparcie. Efekt? Utrata pierwszego miejsca w stawce na rzecz KO, która cztery lata temu przekonała do siebie niespełna 3400 głosujących (32,5 proc. ogółu), a teraz zdobyła okrągłe 4500 głosów (blisko 38 proc. ogółu).
Owszem,
wyraźne spadki notowań PiS-i widać także w innych gminach okręgu
(np. po ok. 700 głosów partia ta straciła też w Orzeszu, bądź
Czerwionce-Leszczynach), ale mimo wszystko udało się jej
zachować tam pierwsze miejsce w stawce. To mijanka w Mikołowie i
Łaziskach Górnych pozwoliła KO wygrać w powiecie
mikołowskim, a ostateczny wyborczy łup tego ugrupowania to niemal 4500
głosów więcej niż w roku 2019 (PiS z kolei stracił w skali powiatu prawie 3000 głosów i
blisko 11 punktów procentowych).
W powiecie wyraźnie wygrał kandydat obiecujący przebić „nadęty balon CPK”
Spadek notowań PiS-u na terenie powiatu mikołowskiego widać także w głosowaniu na kandydatów do Senatu – bezskutecznie ubiegający się o reelekcję Wojciech Piecha zdobył tu przeszło 2000 głosów mniej niż cztery lata temu i aż o ponad 7500 głosów mniej aniżeli reprezentujący opozycję Piotr Masłowski. Ten drugi, dodajmy, w swoich materiałach wyborczych nawoływał, aby przebić „nadęty balon CPK”. Schodząc niżej, na poziom poszczególnych gmin widać, że w Mikołowie poparcie dla kandydata PiS spadło z niespełna 38 proc. w roku 2019 do 29,5 proc. obecnie, zaś w Łaziskach z 43,6 proc. do 33,5 proc.
- Ja po głosach na siebie też widziałam, że czynnik CPK ma wpływ na decyzje przy urnie – mówi Gabriela Lenartowicz, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. przeskalowanych inwestycji publicznych i przymusowych wywłaszczeń, która uzyskała reelekcję w okręgu wyborczym nr 30 obejmującym właśnie m.in. powiat mikołowski (jak sprawdziliśmy w samym tylko tym powiecie poprawiła swój wynik w stosunku do roku 2019 o ponad 100 proc.).
Może Cię zainteresować: