Inwestycja za setki milionów i…. 10 pociągów dziennie z dala od serca regionu
Chyba już tylko najstarsi pasjonaci kolejnictwa pamiętają, że budowę (czy odbudowę) linii kolejowej do Pyrzowic zapowiadano jeszcze przed Euro 2012. Owszem, inwestycja ta szybko z tych planów zniknęła, ale dla kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że taka jest jej historia. Bo to oznacza, że na ziszczenie się tych planów czekaliśmy dobre kilkanaście lat.
Opisywanie wszystkich towarzyszących temu przedsięwzięciu perypetii i zmian koncepcji lepiej sobie w tym miejscu darować. Poprzestańmy na tym, że same prace w terenie (inwestycja objęła m.in. odbudowę 30 km torów, elektryfikację ok. 48 km linii, a także budowę nowych i modernizację już istniejących przystanków) zajęły niemal trzy lata i pochłonęły ponad 660 mln zł netto. O efekcie pasażerowie będą mogli przekonać się 10 grudnia, kiedy linią przez Pyrzowice pojadą pierwsze pociągi Kolei Śląskich. To właśnie ten przewoźnik wygrał ogłoszony przez Śląski Urząd Marszałkowski przetarg na obsługę tego połączenia (innych oferentów nie było). Umowę w tej sprawie podpisano w piątek (24 listopada).
Pociągi (w liczbie 10 par dziennie) kursować będą w relacji Tarnowskie Góry – Pyrzowice – Siewierz – Zawiercie – Częstochowa. A to oznacza, że pociągiem nie dojedziemy bezpośrednio do Pyrzowic ani ze stolicy województwa, ani z Gliwic, czy Bytomia. Trudno zresztą, aby było to możliwe skoro PKP Polskie Linie Kolejowe prowadzą przebudowę dworca w Bytomiu (ma być przejezdny dla ruchu pasażerskiego w połowie przyszłego roku) i modernizację linii między Chorzowem a Tarnowskimi Górami. W dodatku rozpoczęły już pierwsze prace związane z przebudową katowickiego węzła kolejowego, co w dużym stopniu skomplikuje ruch kolejowy nie tylko w tym mieście, ale też całym regionie.
To wszystko sprawia, że przed debiutem linii lotniskowej nastroje we władzach województwa i Kolei Śląskich dalekie są od triumfalizmu, choć przewoźnikowi klientów przybywa, a w październiku udało się przebić historyczną barierę 2 mln pasażerów miesięcznie.
-
Szacujemy, że do końca roku to będzie ponad 20 mln – powiedział
Patryk Świrski, prezes Kolei Śląskich.
Marszałek mówi o milowym kroku, ale nie liczy na tłok w pociągach
- Nie oczekujemy spektakularnych sukcesów w zakresie przewozów pasażerów – stwierdził podczas podpisania umowy z KŚ marszałek województwa Jakub Chełstowski. Jak wprost przyznał „nie jest to wymarzona linia, bo nie jest wprost z Katowic”, choć równocześnie ocenił uruchomienie przewozów do Pyrzowic jako „milowy krok”.
- Chcemy, żeby mieszkańcy przekonali się, że ta linia jest, że istnieje taka możliwość, że od strony technicznej to bezpieczne i sprawdzone. Cała reszta gry jest po stronie PKP PLK – mówił Chełstowski.
- To połączenie to trzon przyszłej komunikacji, którą będziemy budować jak tylko PLK przebuduje węzeł katowicki i dostaniemy możliwość wjeżdżania większą liczbą pociągów na stację Katowice. Wtedy to połączenie nabierze prawdziwego charakteru ponieważ będą pociągi na trasie Częstochowa – Tarnowskie Góry i Tarnowskie Góry – Katowice i Gliwice – stwierdził Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa.
Biorąc pod uwagę, że same PKP PLK szacują czas prac w rejonie katowickiego węzła na 3-4 lata (zakładając optymistycznie, że nie będzie opóźnień), to szansa na stworzenie na linii lotniskowej owej wymarzonej oferty pojawi się gdzieś pod koniec obecnej dekady. Do tego czasu lotnisko w Pyrzowicach może obsługiwać już (wedle jego wewnętrznych prognoz) ok. 8 mln pasażerów, a to jeszcze nie koniec, bo wedle prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego w 2040 r. w Katowice Airport może zostać odprawionych 10 mln podróżnych.
- Takich portów nie można rozwijać bez połączenia kolejowego – mówi Artur Tomasik, prezes zarządzającego lotniskiem Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego. Jak podkreśla, kolej przez Pyrzowice to nie tylko propozycja dla pasażerów korzystających z tutejszego portu, osób mieszkających wzdłuż reaktywowanej linii, ale również dla zatrudnionych na lotnisku pracowników. Tych zaś systematycznie przybywa – dziś jest ich ok. 5 tysięcy, w roku 2028 ta liczba ma sięgnąć 8 tysięcy. Prezes GTL zwrócił też uwagę, że port buduje bazę paliw, która będzie budowana w oparciu o bocznicę kolejową.
- Nie byłoby to możliwe, gdyby nie połączenie kolejowe – zaznaczył prezes GTL.
Może Cię zainteresować: