Huta, Jan III Sobieski i Ballestremowie. Od średniowiecza do XX wieku
Jako nazwa miejscowa Kuźnica Rudzka zaczyna się pojawiać od drugiej połowy XV stulecia, choć już dwa wieki wcześniej w miejscu tym funkcjonowała huta (rzecz jasna na miarę średniowiecznych standardów) ołowiu. Jak czytamy w poświęconym Kuźnicy rozdziale przewodnika „Na patronackim szlaku. Po polskiej i czeskiej stronie” las pokrywający wówczas ten teren nazywano Lasem Złotogłów, a historycy niemieccy używali terminu Erzkopf, co oznaczało bryłę rudy ołowianej. W XVII wieku Kuźnicę plądrują w czasie wojny 30-letniej Szwedzi, a krótko potem, w roku 1683 prowadzącym nad brzegami Bytomki duktem idą pod Wiedeń wojska Jana III Sobieskiego (polski monarcha jest zresztą patronem głównej ulicy).
Z upływem czasu przybywało mieszkańców. Proces ten przyśpieszył z początkiem XX wieku, kiedy to rodzina Ballestremów, arystokraci – przemysłowcy mający w swym władaniu Pławniowice, Biskupice i Rudę, wybudowali dla robotników ze swoich zakładów osiedle mieszkaniowe wraz z obiektami towarzyszącymi – łaźnią, pralnią, sklepem, czy kasynem.
Tuż przed I wojną światową po sąsiedzku staje olbrzymi Szpital Spółki Brackiej, którego budowa pochłonie 5,5 mln marek. Przetrwa zaledwie ćwierć wieku – na dłużej nie pozwolą mu szkody górnicze, a ściślej mówiąc fedrująca tutaj kopalnia „Gotthard” należąca do koncernu Godulla.
Życie na granicy. Komunikacyjne absurdy i przemytniczy raj
W czasie gdy wyburzany jest Szpital Spółki Brackiej Kuźnica Rudzka od kilkunastu już lat jest polskim półwyspem, „wpychającym się” w opłotki niemieckiego Bytomia i Zabrza. Wytyczona po 1921 r. granica nie ułatwia życia mieszkańcom – przejście z Kuźnicy do Biskupic, czy na Bobrek nagle stają się transgraniczną wyprawą.
Chyba najbardziej klną pasażerowie przejeżdżającego tędy tramwaju, który na krótkim odcinku dwa razy przekracza granicę (raz między Biskupicami, a Kuźnicą i drugi raz między Kuźnicą, a Bobrkiem). Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami drzwi tramwaju były na tą okoliczność plombowane, a tego, by jednak nikt z niego wyskoczył, pilnowali „pogranicznicy”, który na czas przejazdu wsiadali do „bany”. Absurd tej sytuacji na tyle irytuje wszystkich zainteresowanych, że na przełomie lat 20 i 30 Niemcy budują nową drogę i nową linię tramwajową, omijającą kłopotliwy polski półwysep (dziś torowiskiem tym kursują tramwaje linii 5, a w Kuźnicy o tramwaju pamiętają już chyba tylko najstarsi mieszkańcy osiedla).
Podczas, gdy jedni sarkają na kłopotliwą granicę, inni robią dzięki niej interesy. Kwitnie szmugiel. Jak w swojej książce „Familoki. Śląskie mikrokosmosy” pisze Kamil Iwanicki z Niemiec do Polski przemycano sacharynę, owoce południowe, rowery, zapalniczki i sprzęt mechaniczny, w drugą zaś stronę masło, mięso, wódkę i papierosy. Pomysłowość przemytników nie zna granic – w 1925 r. pogranicznicy zatrzymują karawan pogrzebowy, w którym zamiast nieboszczyka... spoczywa manekin wypchany tytoniem.
O tym wszystkim i pewnie jeszcze o wielu innych ciekawostkach z historii Kuźnicy Rudzkiej usłyszą uczestnicy niedzielnej (21 stycznia) wycieczki, którą organizuje stowarzyszenie Tu Ruda, które konsekwentnie odkrywa przed ciekawymi lokalnej historii tajemnice tej części Rudy Śląskiej. Zbiórka o godz. 14 przy kapliczce na ulicy Potokowej. Organizatorzy radzą ubrać solidne buty.