Redakcja
Ślązaga poświęca sporo uwagi odnowionemu i rozbudowanemu
Planetarium Śląskiemu i trudno się temu dziwić. Ten wyjątkowy
gmach na uwagę zasługuje, tym bardziej, że w końcu wygląda co
najmniej tak dobrze, jak blisko 70 lat temu, gdy zwiastował –
gdzieś na granicy Chorzowa i Katowic – coś zupełnie nowego.
Prawda
jest taka, że w historii śląskiej architektury nie mamy zbyt wiele
momentów, gdy byliśmy autentycznie awangardowi, a mówiąc
„autentycznie” mamy na myśli cały świat i coś, co inni
zaczęli robić po nas. Planetarium Śląskie w dawnym Wojewódzkim
Parku Kultury i Wypoczynku to właśnie gmach wyprzedzający
nadchodzącą dopiero epokę. Rok 1953, w którym architekt Zbigniew
Solawa przygotował w tempie błyskawicznym projekt planetarium, to
było aż 5 lat przed wystawą EXPO w Brukseli, która zdefiniowała
nowe podejście w myśleniu o futurystycznej architekturze. Coś, co
w Belgii (dokładniej pod Brukselą) zmaterializowało się w postaci
szalonego obiektu Atomium, na Śląsku istniało, działało od lat
trzech.
Planetarium
Śląskie otwarto w roku 1955, jako jeden z pierwszych na świecie
budynków tak silnie inspirowanych kosmosem, pojazdami kosmicznymi,
wyglądem planet czy układu astralnego. Dodajmy, że cztery lata
później, w konkursie na halę widowiskowo-sportową w Katowicach,
zwyciężył projekt latającego spodka. Przypadek?
Ale co ma do tego wszystkiego Argentyna? W 1966 roku w Buenos Aires wybudowano Planetarium Galileusza (Galileo Galilei Planetarium; zwane też Planetario). Zaprojektował je w roku 1962 architekt Enrique Jan. Wyszła niemal identyczna sylwetka, nawiązująca do kształtów planety Saturn. Fakt, już na pierwszy rzut oka widać mniej socrealizmu czy socmodernizmu, a więcej architektonicznej moderny w najlepszym wydaniu, ale mówimy przecież o koncepcji młodszej o ponad dekadę od dzieła Zbigniewa Solawy. Czy Enrique Jan znał projekt Planetarium Śląskiego? Umówmy się: architektura przekraczała granice, światowa prasa branżowa ekscytowała się realizacjami po obu stronach żelaznej kurtyny. A więc...
Może jest też tak, że Saturn to najwdzięczniejsza inspiracja, gdy projektuje się planetarium. Zerknijcie na irański Mina Dome, otwarte w 2015 roku albo - coś jeszcze bardziej intrygującego z naszej perspektywy: nowiutkie planetarium i muzeum astronomii w Szanghaju. Z przymrużeniem oka: przecież to jak Spodek i Planetarium Śląskie w jednym miejscu. Może Saturn to najwdzięczniejsza inspiracja, ale pierwsi wpadli na to na Śląsku, prawda?
Uznajmy to za jeszcze jeden dowód, że powojenna architektura Śląska kryje jeszcze wiele nieodkrytego potencjału i niedocenionej w pełni wartości.
Może Cię zainteresować:
Spodek. Ikona Katowic, klasyk śląskiej architektury w stolicy GZM
Może Cię zainteresować: