Niespełna dwie godziny po wybuchu metanu w Kopalni Węgla Kamiennego "Pniówek" do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich trafił pierwszy poszkodowany górnik, którego przetransportowano śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kolejnych przywieziono ambulansami.
U pacjentów stwierdzono rozległe oparzenia ciała, a także dróg oddechowych. Bezzwłocznie skierowano ich do komory hiperbarycznej, która pozwala zmniejszyć obrzęk, poprawić ukrwienie i zatrzymać chorobę oparzeniową, a także założono hodowle komórek skóry i przystąpiono do niezbędnych zabiegów.
Niestety jeden z górników, którego 96 proc. powierzchni ciała doznało oparzeń, zmarł.
Może Cię zainteresować:
Dziewięć wybuchów metanu w KWK Pniówek. Ratownicy odcinają niebezpieczny rejon kopalni
Siedmiu kolejnych górników w Centrum Leczenia Oparzeń
W piątek, 22 kwietnia, do Centrum Leczenia Oparzeń trafiło kolejnych siedmiu górników, którzy zostali poszkodowani podczas pierwszego wybuchu metanu w ścianie N-6 na poziomie tysiąca metrów pod ziemią. Początkowo trafili do innych placówek, ale ze względu na specyfikę oparzeń i zdiagnozowanie oparzeń dróg oddechowych, konieczne było przeniesieni ich do Siemianowic Śląskich.
- Izolowany uraz oparzeniowy dróg oddechowych, często bezobjawowy i z prawidłowymi parametrami wymiany gazowej (saturacji), może skutkować problemami oddechowymi w późniejszym okresie, stąd pacjenci ci zostali hospitalizowani i będą poddawani zabiegom tlenoterapii hiperbarycznej, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia późnych powikłań po oparzeniach dróg oddechowych - wyjaśnia Piotr Wróblewski, wieloletni ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w Centrum Leczenia Oparzeń.
W Siemianowicach Śląskich przebywa obecnie 17 górników z kopalni "Pniówek". Pięciu na OIOM-ie.
Dziewięć wybuchów metanu w kopalni "Pniówek"
Od wtorku, 20 kwietnia, w KWK "Pniówek" doszło do co najmniej dziewięciu wybuchów metanu. Do tej pory potwierdzono śmierć pięciu osób. Dwóch górników i pięciu ratowników górniczych uznaje się za zaginionych, jednak akcja poszukiwawcza została przerwana z powodu fatalnych warunków i zagrożenia kolejnymi wybuchami.
- To bardzo trudne, ale podjęliśmy decyzję o wyizolowaniu tego rejonu kopalni, aby nie zagrażał on ludziom w innych częściach zakładu - przekazał w piątek, 22 kwietnia, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny.
Jak wyjaśnił, teraz akcja ratownicza będzie polegać na odcięciu i zabezpieczeniu niebezpiecznej strefy. Ponowne wejście do niej będzie możliwe prawdopodobnie dopiero za kilka tygodni lub miesięcy.