Zorganizowanie przyjęcia komunijnego w 2023 roku to spore wyzwanie, kiedy wskaźnik inflacji w Polsce wskazuje kilkanaście procent.
- Dotychczas przyjęcie komunijne kosztowało u nas 200 złotych za talerzyk. Później było 250 złotych, a teraz to 290 złotych, za co kilka lat temu można było wyprawić wesele. Żeby spiąć to finansowo, musieliśmy podnieść cenę o kilkanaście procent, czyli tzw. wskaźnik Adama Glapińskiego - tłumaczy Marcin Kopeć, menadżer The Piano w Bytomiu.
Chętnych jednak nie brakuje. W majowe weekendy, kiedy trwa sezon komunijny, w restauracji odbywa się równocześnie 17 takich przyjęć. - Najczęściej są to przyjęcia dla najbliższej rodziny. Od 15 do 25 osób - standard. Bardzo rzadko zdarzają się większe - podkreśla menadżer. Miejsca można już rezerwować na kolejny rok.
W modzie są hulajnogi elektryczne
Kiedyś marzeniem każdego "komunisty" był górski rower. Później trąbiono o quadach, które były jak Yeti - wszyscy słyszeli, ale nikt nie widział. Teraz w modzie są elektryczne hulajnogi, które dzieci od razu testują na parkingu restauracji. Najczęściej w ich ręce i trafiają jednak koperty, co oznacza, że pewne doświadczenia są międzypokoleniowe - ze kilka lat będą pytać, gdzie podziały się te pieniądze.
- Mamy specjalną ściankę do zdjęć, która doskonale się sprawdza. Całe rodziny robią sobie tam zdjęcia. Kiedy przygotowujemy jednocześnie co najmniej dziesięć takich przyjęć, to zapewniamy także animatorów i dmuchańce dla dzieci, które mają dzięki temu sporo frajdy, a dorośli mogą spokojnie zjeść obiad - mówi Marcin Kopeć.
"Alkohol? Ustalamy to przed przyjęciem"
Menu zazwyczaj jest tradycyjne - rolada, kluski, modra kapusta etc. Choć coraz częściej zdarzają się życzenia specjalne - wege, keto czy bezglutenowe. Przyjęcia komunijnego całkowicie bez mięsa jeszcze nie było.
- Alkohol? Ustalamy to przed przyjęciem. Zazwyczaj podajemy wino oraz piwo. Jeśli ktoś sobie tego nie życzy, to na stołach nie ma nawet kieliszków do wina. Mocnych alkoholi, takich jak wódka, nie serwujemy. Jeśli ktoś o nie poprosi, to oczywiście otrzyma odpowiednio owinięte w serwetkę, aby zakryć butelkę, ale w tym sezonie jeszcze takiej sytuacji nie było - zapewnia Marcin Kopeć.