Opozycja w kampanii atakowała kolej do CPK, a PiS specjalnie nie bronił
„Przebij nadęty balon CPK” – nawoływał na swoich materiałach wyborczych Piotr Masłowski, świeżo upieczony senator ziemi rybnickiej i mikołowskiej.
- Ta inwestycja jest bez sensu. Ani lotnisko, ani szprychy nie mają racjonalnego uzasadnienia. Nie mają analiz ekonomicznych, są ponad głowami wszystkich obywateli i na koszt wszystkich obywateli – grzmiała zabiegająca o reelekcję do Sejmu posłanka Gabriela Lenartowicz podczas protestu odbywającego się na trzy tygodnie przed zakończeniem kampanii wyborczej w Stanowicach (gm. Czerwionka Leszczyny).
Kampanijny przekaz kandydatów dotychczasowej opozycji w sprawie szybkiej kolei mającej prowadzić od czeskiej granicy przez Górny Śląsk do planowanego na Mazowszu Centralnego Portu Komunikacyjnego był jednoznacznie na „nie”. Wyrażali to głośno i bardzo dobitnie, w przeciwieństwie do kandydatów PiS, którzy mając świadomość nastrojów w gminach, przez które miałaby przebiegać ta magistrala woleli się z poparciem dla flagowej inwestycji własnego rządu raczej nie wychylać. Co i tak im nie pomogło, ponieważ mieszkańcy w potencjalnie najbardziej poszkodowanych miejscowościach i tak wystawili im rachunek przy urnie.
Interesujesz się śląską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter
Po wyborach projekt do weryfikacji: wstrzymać prace, zrobić audyt
Wynik niedzielnych wyborów oznacza, że dotychczasowa opozycja wcześniej czy później przejmie władzę w kraju. Przejmie również odpowiedzialność za losy CPK. W deklaracji programowej PO mowa jest o „zweryfikowaniu” tego projektu. Dyplomatycznie i bez jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, co w praktyce taka weryfikacja będzie oznaczać.
– Projekt trzeba w tej chwili wstrzymać i przeprowadzić audyt. Po jego wykonaniu zostaną podjęte ostateczne decyzje – stwierdza na łamach Dziennika Gazety Prawnej poseł Maciej Lasek.
A
to oznacza, że na ostateczne decyzje przyjdzie poczekać. Liczba
mnoga nie jest tu bynajmniej żadnym
błędem
językowym, gdyż
projekt CPK jest projektem złożonym, obejmującym zarówno samą
budowę portu lotniczego, jak i tzw. komponent kolejowy, czyli 10
tzw. „szprych” mających prowadzić do lotniska z całego kraju.
Osobno
analizowana więc będzie celowość kontynuowania prac przy samym
porcie w Baranowie na Mazowszu, a osobno celowość kontynuowania
przymiarek do budowy wspomnianych „szprych”. W kontekście tych
ostatnich poseł Lasek mówi o zasadności połączenia
szybką
koleją Warszawy i Łodzi z Wrocławiem i Poznaniem, czyli powrót do
dawnej koncepcji kolejowego Y-reka. O
budzącej emocje na Śląsku linii z Katowic przez Mikołów,
Łaziska Górne, Żory
do Ostrawy i Jastrzębia Zdroju cisza.
O jedną linię za dużo? Pomysł do poprawki albo do wyrzucenia
- Ten projekt jest do poprawki – nie pozostawia złudzeń poseł Michał Gramatyka (Polska 2050), który goszcząc kilka dni temu w Radiu Piekary przypomniał, że samorządowcy ze śląskich gmin bez efektu proponowali CPK-owi inny, wypracowany przez siebie przebieg „szprychy” (ściślej zaś dwa, z których jeden zakładał połączenie Katowic z Ostrawą przez istniejącą linię E 65 z przez Tychy i Czechowice Dziedzice do Zebrzydowic, zaś drugi stanowiący modyfikację proponowanego przez CPK przebiegu linii na terenie powiatu mikołowskiego odnosił się do częściowego wykorzystania linii E65 na odcinku Katowice – Tychy).
Bez
wątpienia analizując zasadność budowy śląskiej „szprychy”
kolei do CPK trzeba będzie wziąć pod uwagę fakt, że będzie ona
w pewien sposób dublować odbudowę
linii kolejowej do Jastrzębia Zdroju w ramach rządowego programu
Kolej Plus. Prace nad tą drugą inwestycją
są
dużo bardziej zaawansowane (w
sierpniu podpisano już umowę z wykonawcą), znany jest ich
orientacyjny
koszt
(czego
o kolei do CPK nie można powiedzieć),
zakres i wiadomo, że muszą zostać zakończone do roku 2029, bo
takie są ramy czasowe Kolei Plus. Wiadomo
też, że pod względem parametrów nitka ta nie będzie się mogła
równać
się
szybkiej magistrali do CPK, ale za to pozwoli na ruch lokalny i
regionalny, co z punktu widzenia miejscowych społeczności jest
ważniejsze niż możliwość pomknięcia na Mazowsze z prędkością
250 km na godzinę.
O Pyrzowicach niech decydują nasze samorządy, a nie Warszawa
CPK na Śląsku kojarzy się jednak nie tylko z planowaną koleją do planowanego na Mazowszu megalotniska. To także podmiot, który kilka dni dni przed niedzielnymi wyborami wchłonął do swojej Grupy Kapitałowej spółkę Polskie Porty Lotnicze. Tą samą, która posiada 17,3 proc. udziałów w Górnośląskim Towarzystwie Lotniczym, czyli właścicielu lotniska w Pyrzowicach. Mówiąc wprost, CPK zyskał możliwość bezpośredniego oddziaływania na to, co się dzieje w naszym porcie. Na razie jest to możliwość ograniczona ze względu na ograniczony pakiet udziałów, jakie PPL (czyli już CPK) posiada. Nie jest jednak żadna tajemnicą, że PPL chciało zwiększyć swój stan posiadania odkupując udziały od Węglokoksu, który obecnie posiada niemal 42,5 proc. akcji GTL-u.
Apetyt na zakup akcji od Węglokoksu miał też samorząd wojewódzki oraz Katowice, które dziś mają odpowiednio 34,88 proc. i 4,89 proc. udziałów w GTL. Samorządy obawiały się bowiem umocnienia w GTL przez PPL (czyli już CPK) wietrząc w tym przymiarki do „ręcznego sterowania” tym, co się dzieje w Pyrzowicach z Warszawy, czy wręcz subtelnego przeszkadzania Pyrzowic poprzez kreowanie w tym porcie gorszych warunków dla linii lotniczych aniżeli w innych portach (czyt. w należących do PPL Balicach). Utrata wiosną w skandalicznych okolicznościach przez Pyrzowice na rzecz Balic prestiżowego połączenia do Stambułu, czy zablokowanie Wizz Airowi przez Urząd Lotnictwa Cywilnego uruchomienia połączenia do Armenii tylko pogłębiała takie obawy.
Chociaż poczynania samorządowców popierali nawet niektórzy posłowie PiS-u (otwarcie czynił to Jerzy Polaczek), to Węglokoks do samorządowej oferty w żaden sposób się nie odniósł, a po politycznej wolcie marszałka wiadomo było, że ze spółką skarbu państwa w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Po niedzielnych wyborach, które przyniosły zmianę układu politycznego w Sejmie, a docelowo przyniosą też zmianę rządu temat wraca.
- Musimy zrobić wszystko, by lotnisko w Pyrzowicach było lotniskiem regionalnym, samorządowym – mówi poseł Wojciech Saługa zdaniem, którego obecny układ własnościowy wokół lotniska jest „dziwny” i najlepiej, gdyby pieczę nad portem miały samorządy, bądź Metropolia.
- Będę lobbował za tym, żeby Węglokoks przekazał udziały i odpowiedzialność do województwa śląskiego, bo ono powinno być właścicielem czy współwłaścicielem tego lotniska – wtóruje wybrany właśnie na posła Marek Gzik (do tej pory radny i przewodniczący sejmiku województwa śląskiego).
Może Cię zainteresować:
Kolej do CPK ma przeciąć Mikołów i Łaziska Górne. Mieszkańcy tych miast głosowali przeciwko PiS
Może Cię zainteresować:
Czy na pewno jest sens budować dwie linie kolejowe z Katowic do Jastrzębia – Zdroju?
Może Cię zainteresować: