Arkadiusz Czech rządzi Tarnowskimi Górami od 2006 roku, gdy wygrał w wyborach z ówczesnym burmistrzem Kazimierzem Szczerbą. Później wygrywał kolejne wybory w 2010, 2014 i 2018 roku. W wyborach samorządowych, które obędą się wiosną 2024 r. także zamierza wystartować.
– Jeszcze parę spraw chcę w tym mieście dokończyć – mówił w Rozmowie Dnia Radia Piekary.
Gdyby wygrał wybory po raz kolejny, to według obecnie obowiązującego prawa byłaby to ostatnia kadencja Arkadiusza Czecha jako burmistrza Tarnowskich Gór. Rząd PiS wprowadził bowiem zmiany w kodeksie wyborczym, które zakładają dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, która jest liczona od wyborów samorządowych w 2018 r.
Koniec z dwukadencyjnością w samorządach?
Choć początkowo Prawo i Sprawiedliwość chciało, aby ci, którzy rządzili już osiem lat w momencie wprowadzania zmian w kodeksie, nie mogli już więcej kandydować. Ta propozycja wywołała jednak wiele kontrowersji i ostatecznie z niej zrezygnowano. Czy nowa ekipa rządząca w ogóle zrezygnuje z dwukadencyjności w samorządach?
– Miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z obecnymi posłami, stowarzyszonymi w Ruchu Samorządowym „Tak! Dla Polski”. Zapowiadali m.in., że z tej dwukadencyjności będą chcieli zrezygnować, patrząc na nią jako niekorzystną dla rozwoju – mówił burmistrz Tarnowskich Gór.
Arkadiusz Czech podał przykład Gliwic, miasta które się doskonale rozwijało pod wieloletnimi rządami Zygmunta Frankiewicza (rządził przez 26 lat – red.). – Gdyby nie te zmiany, które w latach 90. w Gliwicach zapoczątkował prezydent Frankiewicz, to byłyby one w innym miejscu. Przecież Gliwice były w latach 90. jednym z biedniejszych miast na Śląsku – zaznaczył.
Dlaczego dwukadencyjność w samorządzie to złe rozwiązanie?
Arkadiusz Czech podkreśla, że w pracy w samorządzie niezwykle ważne jest doświadczenie. Ważna – jego zdaniem – jest także znajomość „organizmu, na którym się pracuje”, czyli znajomość zarządzanego miasta.
– To są takie atrybuty, z których trudno rezygnować (…) Gdy co kilka lat wchodzi nowy człowiek, to polską złą tradycją jest, że często z tym człowiekiem wchodzi cała nowa ekipa. Zanim się wszyscy nauczą, to pierwsza kadencja się skończy. A drugiej niekoniecznie jest powód, żeby się bardzo starać, skoro już trzeciej być nie może – mówi burmistrz.
Burmistrz Czech zaznaczył, że dla niego ta wielokadencyjność jest już mniej istotna, bo nie zamierza pracować w samorządzie przez 20 lat. Dodał, że są młodsi – osoby, które już się w samorządzie pojawiły i z nim współpracują.
– Są świetnie przygotowane do tej roli. Wprowadzani są do tej roli. Człowiek jest tak silny w zarządzaniu, jak silny jest zespół ludzi, który stworzył. Ten zespół ludzi już jest – podkreślił.
Zaznaczył, że wybory samorządowe w 2024 r. będą ostatnich w jakich wystartuje i (jeżeli oczywiście zostanie wybrany na burmistrza – red.), to kolejna kadencja nie będzie go już interesować i będzie wspierał młodszych, którzy są przygotowani do objęcia tego stanowiska.
