Ostatnia maszyna parowa, słynni filmowcy i zabytkowa cechownia
- Kopalnia działa na terenie trzech miast – Rudy Śląskiej, Zabrza oraz Mikołowa (przejeżdżający DK44 między Gliwicami a Mikołowem pewnie kojarzą stojącą obok świateł na Wygodzie wieżę szybu - to właśnie jeden z szybów „Bielszowic”). Powierzchnia jej obszaru górniczego (prawie 28 km2) jest większa od terenu Siemianowic Śląskich czy Świętochłowic.
- W ciągu 120 lat istnienia kopalnia funkcjonowała pod szyldem „Rheibabenschächte” (do roku 1922 i w czasie II wojny światowej)’ „Bielszowice” (od roku 1922 do 1939, w PRL-u do roku 1976 i od 1997 do 31.06.2016), „Zabrze- Bielszowice” (w latach 1976- 1996), by w końcu 1 lipca 2016 r. stać się jednym z trzech ruchów (obok „Halemby” i „Pokoju”) kopalni „Ruda”.
- W 1942 r. to właśnie w kopalni „Bielszowice” zamontowano ostatnią w śląskim górnictwie parową maszynę wyciągową. Można uznać to za symboliczny początek końca trwającej od schyłku XVIII stulecia epoki pary w kopalniach naszego regionu (od końca XIX w. do kopalń coraz mocniej wchodziła elektryczność napędzając pompy, lokomotywy oraz właśnie maszyny wyciągowe, które do końca XX w. definitywnie wycofano z użytku). Odnotujmy, że inna, pochodząca z 1907 r. parowa maszyna wyciągowa z „Bielszowic” pod koniec zeszłego stulecia trafiła do skansenu maszyn parowych w Tarnowskich Górach.
- W okresie międzywojennym fotografował ją słynny Max Steckel, dokumentalista Górnego Śląska i tutejszego przemysłu. Kopalnia „Bielszowice” miała też swoje filmowe epizody. Jej charakterystyczną bramę, z fałszywym (zawieszonym na potrzeby X Muzy) szyldem KWK „Paryż” można dostrzec w filmie „Drzazgi” w reż. Macieja Pieprzycy. Z kolei kopalnianą orkiestrę dętą można usłyszeć w słynnym filmie „Magnat” w reż. Filipa Bajona. A skoro już o tamtejszej orkiestrze mowa, to jej początki sięgają roku 1919, a pięć lat temu, z okazji jubileuszu 100-lecia istnienia, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego uhonorowało orkiestrę Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
- Widoczny z ulicy charakterystyczny, zwieńczony wieżą
zegarową w kształcie pruskiego hełmu, budynek
kopalnianej cechowni
i łaźni łańcuszkowej
powstał ok. 1905 roku.
Obiekt wpisany jest do
rejestru zabytków. Jego
ozdobą jest drewniana konstrukcja empory (chóru) wykorzystywanej
m.in. przez orkiestrę lub do wygłaszania przemów do załogi oraz
oparty na zdobionych dębowych belkach strop.
Kopalnia dostała dodatkowe dwa lata życia. Na więcej nie ma co liczyć
Kolejnego okrągłego jubileuszu na „Bielszowicach” raczej nie będzie, gdyż kopalnia ma fedrować jeszcze tylko do końca 2025 roku. To i tak dłużej niż zakładała górnicza umowa społeczna, gdzie mowa jest o tym, że Ruch „Bielszowice” KWK Ruda (gdyż taki jest obecnie status tego zakładu) będzie prowadził niezależną działalność do roku 2023, kiedy to zostanie połączony z Ruchem „Halemba”. Tak się jednak nie stało ze względu na wybuch wojny w Ukrainie, towarzyszący temu kryzys surowcowy oraz gwałtowny głód węgla i rosnące ceny surowca. Kopalnia dostała dodatkowe dwa lata życia i na dziś wygląda, że na więcej nie ma co liczyć.
- Na tę chwilę data zamknięcia Bielszowic wydaje się być aktualna, ale do końca nie jest to jeszcze przesądzone. Jeśli okaże się, że pod względem ekonomicznym zasadne będzie wybranie jeszcze jakiejś części znajdującego się tam węgla, to jakieś ściany mogą pojechać dłużej. Póki co, dzisiejsze ceny węgli semi-soft nie dają nam marżowości, ale do końca przyszłego roku jeszcze wiele może się tutaj zmienić – mówi w rozmowie z branżowym portalem www.nettg.pl Marek Skuza, wiceprezes ds. produkcji Polskiej Grupy Górniczej.
Może Cię zainteresować:
Nieistniejąca kopalnia, którą pokochali filmowcy: KWK Pokój na zdjęciach tuż sprzed rozbiórki
Może Cię zainteresować: