Zajrzawszy do "Polski Jana Długosza", wydanego ponad trzy dekady temu tomu, będącego obszernym wyciągiem z monumentalnych "Roczników Sławnego Królestwa Polskiego", powstałego w drugiej połowie XV wieku arcydzieła polskiego średniowiecznego dziejopisarstwa, przeczytamy tam, w jaki sposób doszło do wyboru Kraka na władcę Polaków:
Po dokładnym jednak rozważeniu rzeczy - pisze Długosz - zgodzono się na pewnego męża, który mieszkał u źródeł Wisły i rządził krajem aż do gór Pannonii, przezornego, obrotnego, roztropnego imieniem Grak czy tez Grakus, bo i rozumem przewyższał innych, i prawość jego wypróbowano już wielokrotnie. [Jego tedy] za powszechną zgodą i uchwałą wybrano na księcia, żeby mu powierzyć rządy i zwierzchność nad całym królestwem".
Podkreślmy: Krak, przez Długosza Grakiem czy Grakusem zwany, mieszkał u źródeł Wisły. Źródła królowej polskich rzek biją przecie na Śląsku Cieszyńskim, w Beskidzie Śląskim, pod szczytem Baraniej Góry… Byłby więc Krak cieszyńskim (a więc śląskim) góralem! Brzmi atrakcyjnie, nieprawdaż? Jednak to nie takie proste…
Nim jednak weźmiemy bardziej szczegółowo pod lupę, co właściwie napisał Długosz i dlaczego tak właśnie, powinniśmy zadać pytanie zasadnicze. Takie, bez którego wszelkie rozważania o Kraku byłyby pozbawione sensu.
Czy Krak istniał?
Pisząc o Kraku, Długosz opowiadał o czasach, które były zamierzchłe jeszcze za jego życia. Dzieliło go od nich więcej czasu, niźli nas od jego XV wieku. Krak był postacią równie, a może i bardziej legendarną jak Popiel czy Lech. Mógł więc być wytworem ludzkiej wyobraźni, wyimaginowanym ucieleśnieniem idealnego władcy wyidealizowanych początków Polski. Żaden z jego legendarnych czynów mógł nie mieć miejsca, nie istniał ani Krak, ani nie było jego mądrych i szczęśliwych rządów, nie było ani jego synów i bratobójczej zbrodni młodszego na starczym, ani pięknej Wandy, co rzuciła się do Wisły, i rzecz jasna jaskini u stóp wawelskiego wzgórza nigdy nie zamieszkiwał smok, chytrze zgładzony osobiście przez Kraka bądź na jego rozkaz. Chociaż jednak tego, czy i co w tych legendach jest ziarnem prawdy, nie dowiemy się nigdy, to jednego możemy być w zasadzie pewni: Krak istniał! Co do tego historycy są dosyć zgodni.
Jak twierdził profesor Karol Potkański, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w swej rozprawie "Kraków przed Piastami":
Zaraz na wstępie wypada mi powiedzieć, że istotnie od jakiegoś Kraka Kraków został nazwany. Sama nazwa jest tutaj dowodem. Dotąd każdy ma to poczucie, że jest ona dobrą formą językową oznaczającą, np. dom, dwór lub gród Kraka. Tak samo tworzą się dziś, tak samo tworzyły się zawsze nazwy topograficzne pewnej kategoryi. Od chrześcijańskiego n. p. Jana lub Pawła będzie Janów lub Pawłów — od Kraka zaś będzie Kraków, jeżeli tylko istnieje imię osobowe Krak lub Krok. Otóż tak jest w istocie. Z imieniem Krak raz się spotkałem na Pomorzu wh 1200 roku, osady zaś takie jak Kroków, Kraków i patronimiczne Krakowice są liczne na ziemiach słowiańskich.
Wprawdzie profesor Potkański napisał te słowa jeszcze pod koniec XIX wieku, jednak w nauce…
- Od tego czasu właściwie nic się nie zmieniło - mówi profesor Piotr Boroń z Uniwersytetu Śląskiego. - Jakiś Krak istniał. Chociaż tylko tyle można o nim powiedzieć. Ja bym się więcej nie odważył - uśmiecha się historyk.
- Krak mógł istnieć, bo mamy nazwę Krakowa - zgadza się z nim profesor Idzi Panic, jego kolega z Instytutu Historii UŚ.
Pewne jednak zastrzeżenia zgłaszają językoznawcy. Jak pisze profesor Jan Miodek w książce "Odpowiednie dać rzeczy słowo: szkice o współczesnej polszczyźnie":
Tymczasem śp. prof. Stanisław Rospond w Słowniku etymologicznym miast i gmin PRL (Ossolineum 1984) zdecydowanie się od takiej etymologii odżegnuje. Ten jeden z największych polskich autorów onomastycznych z pełnym przekonaniem stwierdza, że najdawniejsze nazwy dzierżawcze odimienne tworzono przyrostkiem -j, a nie -ow (p. wyżej: Wrocławj, Bytomj, Poznanj, Sędomirj). Cząstką -ow tworzono najpierw nazwy topograficzne, a zatem - według S. Rosponda - Kraków należy wywodzić od wyrazu Krzk, a za pierwotną postać uznać Krzaków. Krzaków zmienił się zaś w Kraków pod wpływem łacińskiej nazwy Cracovia.
Jednak profesor Rospond nie był tu w pełni konsekwentny. Odrzucając pochodzenie Krakowa od imienia osoby, nie odmawiał go innym, podobnym nazwom, jak np. Mikołów czy Chrzanów. Jego zdaniem są one właśnie tak zwanymi nazwami dzierżawczymi, gdyż zostały utworzone od imion właścicieli - Chrzana czy Mikoły.
Niemniej, zgadzając się ze swoim nie mniej wybitnym kolegą po fachu, profesor Miodek podkreśla w swoim "Słowniku ojczyzny polszczyzny", że nazwa Krakowa pochodzi od wyrazu pospolitego krak, czyli "krzak". Czy stanowisko obu językoznawców da się pogodzić ze zdaniem historyków? Być może. Gdyby Krak okazał się… Krzakiem. Dojdziemy i do tego.
Tymczasem, ustaliwszy, że istnienie Kraka można przyjąć chociaż za hipotezę roboczą, powrócimy do Jana Długosza.
Jednak już w drugim odcinku. Z góry zapraszam!