Co mógł wiedzieć Jan Długosz o Wiśle? Przecież nawet za jego czasów źródła tej rzeki nie były szeroko znane. Szczyty Beskidu Śląskiego, a szczególnie najwyższe wierzchołki tego rozgałęzionego górskiego gniazda, wznosiły się pośród prawiecznej puszczy. Stałych ludzkich siedzib jeszcze w niej nie było, osadnictwo powoli posuwało się w górę beskidzkich dolin (jeszcze nawet tak nie nazywanych, bo Beskidy swej dzisiejszej nazwy w tej ich części nie posiadały. Siekiery drwali stukały jedynie na obrzeżach kniei, gdzieniegdzie tylko unosiły się nad nią dymy ze smolarskich mielerzy. W głąb leśnych ostępów mało kto się zapuszczał poza myśliwymi – no i kupcami, którzy jednak trzymali się tradycyjnych, znanych od wieków przejść przez góry, w tym wypadku odwiecznego szlaku handlowego przez Przełęcz Jabłonkowską.
A jednak najwyższe partie Beskidu Śląskiego ludzie odwiedzali już od wieków, zostawiając ślady swego tam pobytu jeszcze w starożytności. Zapewne właśnie do jakiegoś nieznanego łowcy należeć musiał żelazny, ćwierćmetrowej długości grot włóczni, odkryty w roku 1970 na górze Stołów. Niezwykły zabytek odnaleziono w pobliżu znajdujących się na tym szczycie, tajemniczych kamiennych kopców o wciąż nieznanej genezie i przeznaczeniu. Niektórzy dopatrują się w nich miejsc kultu, przy których odprawiano zamierzchłe jakieś obrzędy. Może łączy je coś z nie mniej zagadkowym kamiennym kopcem na pobliskiej górze Palenica? W każdym razie, choć to rejon od źródeł Wisły dosyć odległy, odkrycia w nim jasno świadczą o tym, że człowiek już na długo przed czasami Jana Długosza docierał wysoko w Beskidy. Zresztą wynika to również z tego, co pisze sam Długosz w swojej „Chorografii Królestwa Polskiego”, czyli jego pierwszym (i zważywszy czas powstania całkiem imponującym) opisie geograficznym. W zawartym w nim opisie głównych oraz szeregu pomniejszych rzek Polski nie mogło przecież zabraknąć i Wisły. Długosz opisał ją obszernie, poczynając – a jakże – od samych źródeł:
Jej źródło bowiem w pobliżu miasta Skoczowa, ponad wsią Ustronie w ziemi cieszyńskiej, z wielkim i głośnym hukiem spadając z wierzchołka góry, powszechnie zwanej Skałką, z najwyższego grzbietu Alp Sarmackich (...).
Opis ten od lat zdumiewa precyzją. Za czasów Długosza Skoczów – w oryginale oppidum Skoczow – był najbliższym źródeł Wisły miastem. Istniał też Ustroń, podówczas oczywiście jedynie wioska, powyżej której zaczynały się już gęsty, karpacki bór. Wisła, dziś „Perła Beskidu Śląskiego”, bodaj najpopularniejsza w nim miejscowość wypoczynkowa i znane uzdrowisko, raczej jeszcze wtedy nie istniała. Domysły o jej rodowodzie sięgającym średniowiecza opierają się niestety się na dosyć słabych i kwestionowanych poszlakach, a powstała prawdopodobnie dopiero w XVII wieku.
Skąd wypływa Wisła?
A co z ową górą qui vulgo dicitur Skalka (jak to brzmi w łacińskim oryginale) spod której według Długosza wypływać miała Wisła? Wszelako nawet średnio rozgarnięty uczeń szkoły podstawowej na pytanie o źródła Wisły, bez namysłu umiejscowi je pod Baranią Górą. Taki, który choć trochę uważał na lekcjach geografii, doda, że Wisła bierze swój początek z połączenia wypływających spod Baraniej Czarnej i Białej Wisełki. A już wytrawny znawca Beskidu Śląskiego podzieli się z nami ciekawostką o źródle „pod Skałką”. Według Mirosława Barańskiego, autora przewodnika po Beskidzie Śląskim, tak o nim w 1888 roku pisał Bogumił Hoff, który w popularyzacji walorów uzdrowiskowych Wisły odegrał ongiś podobną rolę, jak Tytus Chałubiński wobec Zakopanego:
Lud tu uważa źródełko spod Skałki za właściwy początek Białki […] z niego zdrój wytryska czysty i przezroczysty jak kryształ”. „Podobnie określił źródło w 1834 r. Apoloniusz Tomkowicz: »Białka […] wytryska spod górki Skałka o 1 ¼ mili na wsch. od swego ujścia«” – dodaje Mirosław Barański.
Źródło „pod Skałką” byłoby więc tylko jednym z wypływów Białej Wisełki – ściślej bocznym wypływem potoku Wątrobnego - podczas gdy za najwyżej położone, a zatem pierwotne źródła Wisły, uznaje się wykapy Czarnej pod Baranią Górą. Kłopot w tym, że Długosz nie pisze o żadnej Skałce w znaczeniu niewielkiej formacji skalnej, lecz o supercilio montis, qui vulgo dicitur Skalka - wierzchołku góry zwanej Skałką. Wprawdzie zdaniem kronikarza góra ta miała jakoby wznosić się w najwyższym grzbiecie Alp Sarmackich, ale nie przejmujmy się tym zbytnio – Długosz nie zdawał sobie zapewne sprawy z faktu, że główny grzbiet Karpat nie przebiega najwyższymi szczytami obecnego Beskidu Śląskiego, lecz znacznie niższym i stosunkowo niepozornym jego pasmem.
Zapomniane źródło
Tutaj więc pojawiają się dwie możliwości. Pierwsza taka, że dzisiejsza Barania Góra nosiła wcześniej inną nazwę. Skałki! Nie jest to wcale takie nieprawdopodobne. Nazwa Barania Góra pojawia się dopiero w źródłach nowożytnych. Ciekawe, że do podobnej zmiany nazwy, tyle że w drugą stronę, doszło w przypadku innej znanej góry Beskidu Śląskiego, Klimczoka. Ten popularny szczyt nieopodal Bielska-Białej oryginalnie nazywał się Skałką, a obecną nazwę nadali mu, dla upamiętnienia znanego beskidzkiego zbójnika, XIX-wieczni romantycy.
Druga możliwość jest co najmniej równie interesująca. Otóż nie od zawsze uważano, że Wisła rodzi się z połączenia Czarnej i Białej Wisełki. Profesor Kazimierz Sosnowski, autor wydanego przed z górą wiekiem i dziś już klasycznego „Przewodnika po Beskidzie Zachodnim od Krynicy po Wisłę łącznie z Pieninami i terenami Narciarskimi”, pisze tak:
Obie rzeczki (czyli Czarna i Biała Widełka – przyp. T.B.) spływają się w obszernej dolinie, w górnym końcu wsi Wisły, obejmując w swe ramiona szkołę ludową „Na Czarnem” i odtąd nazywają się Wisełką. Za t. zw. „Ciasną Cieśnią”, o 2 km. Poniżej spływu, przyjmuje Wisełka z praw. brzegu znaczniejszy dopływ, potok Malinkę, uważany za trzecią strugę źródłową Wisły i dlatego także Małą Wisełką zwany, a spod Malinowskiej Skały wypływający.
Z całą pewnością nie jest to wymysł autora przewodnika. Także piszący w XVIII wieku Andrzej Komoniecki, autor „Dziejopisu żywieckiego”, stwierdza tam, że Wisła wypływa spod góry Malinów, identyfikowanej jako Malinowska Skała. Z kolei na mapie z 1736 roku znajdziemy triplex Vistulae origo, czyli „potrójne Wisły źródła”, którymi są potoki Malinka, Biała i Czarna. Jak więc jasno widać, Malinka, zdegradowana obecnie do rangi dopływu Wisły, przed laty była uznawana za trzeci z jej potoków źródłowych. Wypływa zaś – powtórzyć warto – spod Malinowskiej Skały. To właśnie ta góra, dziś będąca popularnym celem wycieczek turystycznych zarówno z doliny Wisły jak i z Kotliny Żywieckiej, jako położona w sąsiedztwie Baraniej i niemal dorównująca jej wysokością, mogła być Skałką! Górą, o o której wieść dotarła do Długosza i której nazwę w związku z tym uwiecznił w swoim dziele…
Odłożywszy tymczasem na bok kwestię, którym z beskidzkich szczytów jest Skałka (warto zapamiętać tę nazwę, gdyż jeszcze do niej wrócimy), postawmy kolejne ważkie pytanie: czy w głębokim średniowieczu Krak (którego najwięksi, XIX-wieczni jeszcze entuzjaści, jak np. Ambroży Grabowski, umiejscawiali około roku 700 po Chrystusie) mógł żyć w leśnej dziczy u stóp Baraniej Góry czy Malinowskiej Skały? Odpowiedź jest oczywista: nie, nie mógł. Długoszowy Grak był człowiekiem znacznym i znanym. Szeroko znanym i cieszącym się powszechnym mirem. Ktoś taki żaden sposób nie mógł być prostym myśliwym, drwalem czy smolarzem, skromnie bytującym w gęstej puszczy porastającej okolice źródeł Wisły. To niemożliwe. Koniec, kropka.
Ale nie ma co załamywać rąk. Albowiem Jan Długosz tak naprawdę wcale nie napisał, że Krak mieszkał u źródeł Wisły. Wcale a wcale!
I o tym już w następnym odcinku.