Nie jestem pewien, kto jest autorem przekładu Długosza, który wykorzystał prof. Samsonowicz w dziele pod swoją redakcją. Ktokolwiek jednak dokonał tłumaczenia fragmentu o Kraku i Wiśle, zrobił to łagodnie mówiąc niedokładnie. Jeśli sięgnąć po inne przekłady, trafić wprawdzie możemy na „Kraka, czyli Graka mieszkajacego u krynic Wisły”, ale też… w ogóle nie znaleźć ani słowa o źródłach Wisły, a tylko, że wszyscy życzenia swoje w zgodnej uchwale zwrócili ku mężowi pewnemu nad rzeką Wisłą, w ziemi nie daleko gór Pannońskich mieszkającemu, dziarskiemu, walecznemu, przemyślnemu i przebiegłemu, imieniem Grak, czyli Grach (…). Jako że „u źródeł Wisły”, a „nad rzeką Wisłą”, to dosyć istotna przecież różnica, celem rozwiania wątpliwości najlepiej zajrzeć do oryginału. Co też uczyniłem i... zdziwiłem się nielicho!
U źródeł? Wcale nie!
Oto bowiem, co tak naprawdę napisał Jan Długosz:
Scrutinio tandem diligenti habito ad virum quendam ad fluenta Wysle et in regione ad montes Pannonios porrecta habitantem, animosum, strenuum, industrium et solertem nomine Grak sive Graccum.
Warto powtórzyć słowa najważniejsze. Ad fluenta Wysle et in regione ad montes Pannonios: „nad rzeką Wisłą, w kraju u gór Pannonii”. U gór zatem i owszem, ale u żadnych tam źródeł… Co z tym począć?
„Nad rzeką Wisłą” – to może być gdziekolwiek nad nią. „Ad fluenta” w dziele Długosza powtarza się wielokrotnie, oznaczając „nad rzeką”, na jej brzegu, nie zaś u źródeł. „Ad fluenta Wysle” u Długosza niejedna leży miejscowość. A u innych historyków tak określanych lokacji znajdziemy jeszcze więcej. To wskazówka wręcz żadna. Na szczęście prócz niej mamy drugą, czyli „w kraju u gór Pannonii”. A może kolejne podpowiedzi, gdzie szukać dziedziny Kraka, otrzymamy jeszcze od kogoś? Poszukajmy ich.
Długosz nie bez powodu część swego dzieła, w której wspomina między innymi o Kraku, nazywa „Polonorum origine fabulosae” – „Polaków początki bajeczne”. Nic dziwnego! Opowiadał przecież o czasach, które były zamierzchłe jeszcze za jego życia. Dzieliło go od nich więcej czasu, niźli nas od jego XV wieku. Innymi słowy, bliżej nam do bitwy pod Grunwaldem, niźli Długoszowi do Kraka! Z jakich więc źródeł korzystał? Przede wszystkim z dawnych, o kilkaset lat wcześniejszych kronik i roczników.
W pobliżu Wisły
Najwcześniejsza zaś ze znanych Długoszowi kronik, wspominająca o Kraku, to kronika Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, spisana na początku XIII wieku. Dobre pół tysiąclecia po domniemanych czasach Kraka! Już Kadłubka od jego Grakcha (jak nazywał Kraka) dzieliła prawdziwa otchłań. Niewiele zresztą o nim napisał i pomijając już to, czy opierał się na żywej w jego czasach tradycji, czy też zwyczajnie nazmyślał, kompletnie przemilczał jego pochodzenie. Jedyną informacją geograficzną u Kadłubka na temat Kraka jest to, że przed wyborem na króla miał powrócić z Karyntii. Jednak już autor „Kroniki wielkopolskiej”, tworzący niewiele później po Kadłubku, w tym samym XIII wieku, wydaje się być lepiej poinformowany.
Męża bardzo przedsiębiorczego imieniem Krak, którego siedziba wtedy była w pobliżu Wisły, jednomyślnie wybrali na swego starostę lub dowódcę wojska, by powiedzieć zgodniej z prawdą - napisał.
O dziwo, nie wiedzieć czemu najlepiej na temat Kraka wydają się poinformowani i najprecyzyjniej go umiejscawiają autorzy tworzący już po Długoszu. Nie wiemy wprawdzie, co dokładnie napisał o nim Bernard Wapowski w zaginionej części jego XVI-wiecznej kroniki , w której to opisał dzieje Polski do 1385 roku. Jednak o Kraku wspominał, bo wzmiankuje o tym XVI-wieczny historyk i heraldyk Bartosz Paprocki, który najwyraźniej czytał utracony dla współczesnej nauki fragment dzieła: pisze Wapowski iż panował w roku 700 po narodzeniu na świat Zbawiciela naszego. Także w XVI stuleciu Maciej z Miechowa w swojej „Chronica Polonorum” stwierdził, że Krak u korzeni Gór Sarmackich w pobliżu Wisły przebywał. Szacowny Miechowita, piszący o Kraku chyba pod wpływem Długosza, żadnej sensacji tu więc nie dostarcza.
Trzynaście mil klasyków
W tymże jednak XVI wieku prawdziwą bombę odpala za to w „Kronice Polskiej” biskup warmiński Marcin Kromer:
Lub to tedy Krakus był lub nie był z między dwunastu wojewód, mieszkanie jednak miał przy Wiśle rzece, od źródła onej mil trzynaście, mąż w przyjaźni, bogactwa i w dostatki potężny, k temu z mądrości, z stateczności, z sprawiedliwości i ze wszystkich cnót doskonałości wszystkim prawie przyjemny, i u wszystkich wzięty: tak iż słusznie on sam do zatrzymania i pokrzepienia lecącej rzeczypospolitej sposobnym pokazywał się.
Wtóruje mu Marcin Bielski, kolejny klasyk szesnastowiecznej polskiej historiografii:
Był na ten czas człowiek ieden zacny y roztropny między nimi, który tez był iednym z Wojewod / a był z narodu Polskiego / imieniem KROK / miał swoje dzierżawe nad Wisłą trzynaście mil od tego miejsca gdzie się zaczęła.
Jak to w ogóle możliwe? Skąd Kromerowi i Bielskiemu wzięło się owe trzynaście mil od źródeł Wisły, o których nikt przed nimi nawet się nie zająknął?
Historyk jest (i być powinien) sceptyczny. Zdaniem profesora Boronia, autorzy lubią dodawać coś od siebie i tak też było w tych przypadkach. A zatem Kromer i Bielski najzwyczajniej w świecie fantazjowali? Podobnie, jak mogli też wcześniej dać się ponieść wyobraźni Długosz czy Kadłubek? Tego nie można wykluczyć. Z drugiej strony, nie można jednak wykluczyć też, że Kromer i Bielski mogli korzystać ze źródła bądź źródeł, którymi nie dysponował Długosz, a które nie przetrwały do naszych czasów, zniszczone przez tę czy inną dziejową zawieruchę bądź zwyczajnie zębem czasu. Tak było ze wspomnianą, zaginioną częścią kroniki Wapowskiego. Tak mogło być z domniemaną kroniką Wincentego z Kielczy (domniemaną, gdyż jej istnienie nie jest dowiedzione ponad wszelką wątpliwość). Ba, być może istniał nawet nieznany nam obecnie egzemplarz „Kroniki Polskiej” Galla Anonima, po którym jedynym dziś śladem są wzmianki Bartosza Paprockiego.
Tak, to tylko spekulacje. Może jednak jest jakieś ziarno prawdy w owych trzynastu milach? I może jednak przypadną na Śląsku? Na to liczę w odcinku czwartym.