Rozmowa z dr. Krystianem Dudkiem
Rafał
Trzaskowski inauguruje dziś (7.12) swoją kampanię w Gliwicach.
Karol Nawrocki zdążył już oficjalnie odwiedzić dwa miasta w
naszym regionie. Co to oznacza dla nadchodzącej kampanii
prezydenckiej?
Każdy
poważnie myślący o
zwycięstwie w wyborach kandydat będzie zalotny wobec Śląska.
Jest to
nie tylko najgęściej zaludniony region w Polsce, ale też drugie po Mazowszu województwo pod względem liczby ludności, czyli wyborczo niezwykle cenny region.
Dodatkowo
specyfiką
tego regionu jest sieć
gęsto położonych obok siebie
miast. To nie to samo,
co w woj. podkarpackim lub podlaskim. To prawdziwy
tygiel, gdzie trendy szybko
się miksują. Jest też
oczywiście stara prawda powtarzana od wielu, wielu lat, że jak się
wygrywa na Śląsku, to się wygrywa w kraju.
Ile
jest w nim prawdy, a ile pompowania prestiżu w nieco zapomniany, ale
wciąż duży regionie o odmiennej tożsamości?
To
ma swoją
symbolikę. Śląsk jest postrzegany jako region silny, zamieszkany
przez konkretnych,
zdecydowanych ludzi.
Mówiąc
pół żartem, pół serio - kiedy
Ślązacy, a
szczególnie górnicy,
jadą strajkować do Warszawy, to wszyscy wiedzą, że nie ma żartu.
Nie ma tego w przypadku
innych grup społecznych
czy konkretnego
regionu.
Czy
w takim razie
możemy mówić o charakterystycznym podejściu dwóch największych
partii do Śląska
i jego
mieszkańców?
Ludzie
poza Śląskiem myślą w ten sposób: „„Śląsk wiódł prym w epoce komunizmu - nadszedł czas na innych”. Dziś
inne
regiony domagają się
zauważenia i docenienia. Dlatego PiS w swoich kampaniach w pewnym
momencie mówił, że stawia na wschód, bo wschód musi być
doceniony. I to się
sprawdziło.
Mam przed oczami stop-klatkę z
kampanii Aleksandra Kwaśniewskiego, który odwiedził Sosnowiec i
zagrał społecznym dowodem
słuszności, bo wiedział, że nigdzie indziej go tak dobrze nie
przyjmą, jak tam.
W hali w
Milowicach zebrało
się
kilka tysięcy osób i Kwaśniewski
w pewnym momencie
zapytał ich: „Pomożecie?”.
Wie pan, w Sosnowcu nie trzeba ludzi uczyć, co się odpowiada na takie
pytanie, więc miał gromkie, parotysięczne: „Pomożemy!”,
co zostało
wykorzystane później
w ogólnopolskim spocie
prezydenckim.
Dalszy ciąg wywiadu pod zdjęciem.
Dziś
mogłoby to zostać odebrane inaczej.
Tamtą
kampanię
Kwaśniewskiego
realizowała ekipa
francuskich piarowców od Mitterranda. Świetnie
odczytali region i potrzeby tamtych ludzi. Teraz
widać coś podobnego.
Pan
Nawrocki jeździ po mniejszych miejscowościach, bo
każdy próbuje zacząć kampanię w miejscu, gdzie ma lepszy grunt,
żyźniejszy i podatny na własną narrację. No
więc jeden jeździ do większych miast, drugi do mniejszych.
Trzaskowski próbuje puścić oko do miejscowości rodzinnej
jego żony,
ale przynosi to marny
zysk. Rybnik, skąd
pochodzi żona pana Trzaskowskiego, jest rządzony przez Koalicję
Obywatelską,
a Rafał
Trzaskowski przegrał tam wybory prezydenckie w
2020 roku w obu turach z Andrzejem
Dudą. To jest
niebywałe.
Dochodzi
do tego kwestia Ślązaków, których jest tam naprawdę wielu.
Według najnowszego spisu powszechnego w Rybniku mieszka 32278
osób
identyfikujących się jako Ślązacy. To jedna czwarta wszystkich mieszkańców miasta.
I
to jest właśnie
nieprawdopodobne i pokazuje,
że mówienie o
języku śląskim to jedna rzecz, a ludzie i
tak głosują przede
wszystkim portfelami. Ludzie
nie do końca
rozumieją, co to jest PKB. Nie rozumieją dokładnie, co to jest
inflacja mierzona rok do roku. Ale wiedzą,
co to znaczy mieć wolną wigilię,
której w tym roku nie będzie. Chodzi
o to, żeby mieć słuch i pokazywać sprawczość. Bo ludzie nie lubią złych sprzedawców, którzy manipulują, by domknąć transakcję nie
myśląc o przyszłych relacjach z klientem. Wiarygodność
traci się raz -
pierwszy i ostatni.
Jak
realnie wygląda sytuacja dwóch największych partii na Śląsku?
To
rozdanie jest korzystniejsze
dla kandydata Koalicji Obywatelskiej,
bo więcej osób liczących
się w tym ugrupowaniu
pochodzi
ze Śląska. Widać
też,
że Koalicja Obywatelska chciała tutaj coś zyskać, dlatego
położyła parę smakołyków na stole z
Ministerstwem Przemysłu na czele. Być
może dzięki temu uda się
Trzaskowskiemu przykryć to niedotrzymywanie przez Koalicję obietnic
z kampanii samorządowej.
Z drugiej strony PiS też ma swoje
grzechy, bo przez
8 lat dla Śląska zrobił naprawdę niewiele.
Były
zamknięcia dwóch kopalni, choć płynąca z
Nowogrodzkiej narracja wokół węgla była zupełnie inna.
Wybory
wygrywa
ta partia, która lepiej się opowie, i którą lepiej lub gorzej
opowie sam
przeciwnik.
Gdyby
Trzaskowski chciał wypunktować PiS, to wystarczy, że przypomni,
co premier
Morawiecki obiecał Ślązakom i czego nie dotrzymał. Na przykład
Program
dla Śląska. Był to taki zlepek pomysłów, który
miał pokazać,
że Śląsk jest doceniony. Bo Śląsk jest regionem dumnym, bardzo
wrażliwym na swoim
punkcie. No więc przygotowano
Program
dla Śląska, tylko że zapomniano
o jego
wdrożeniu. Miało
być Muzeum Himalaizmu
-
nie ma. Miało
być Centrum Nauki - nie ma. Jedyne co
faktycznie PiS tutaj
zrobił,
to
piękną
defiladę wojskową.
Dlaczego
w
takim razie
wybory prezydenckie tak rozpalają Polaków? Prezydent w naszym
systemie
posiada jedynie pozorną władzę ustawodawczą, bowiem na każdy
jego pomysł musi zgodzić się parlament. Faktyczną siłą
prezydenta są podpisy pod ustawami. Bez sprzyjającego prezydenta
kwestia śląska ugrzęźnie w legislacyjnym limbo.
To
jest głosowanie ad personam. Tak
jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie
ludzie
„łyknęli” zgrabnie, że Trump jest milionerem. Natomiast
prawda
jest taka, że jest bankrutem. Z
kolei
Polacy bardzo lubią wybory prezydenckie, bo wybór jest
czarno-biały. Wybiera się
konkretnego człowieka, a
z politologicznego punktu widzenia -
wizerunek
polityka.
To
pokazały nam
wybory Komorowski-Duda. Komorowski
może
pochwalić się gromadką wnuków i dzieci, z kolei Andrzej
Duda
ma tylko
jedną córkę. Nie
przeszkodziło to obecnemu Prezydentowi grać kartą dobrego ojca,
dzięki czemu zgarnął kilka dodatkowych punktów.
My
tu o wyborach z 2015 roku, ale co z kwestią śląską w zbliżającej się kampanii?
W
Rybniku Ślązacy zagłosowali na Dudę, który im ewidentnie nie
sprzyja. To
samo zrobili imigranci, którzy legalnie
mieszkają
w Stanach. Trump, mówiąc, że nie wpuści kolejnych, zyskał głosy
tych, którzy już tam mieszkali. Sama
kwestia
śląskości była przez lata problematyczna dla wszystkich
polityków.
Język
śląski
i specyficzny
styl bycia jest wciąż traktowany różnie. Kiedyś
słyszałem, że jeden z
wysoko postawionych polityków
ze Śląska był z
powodu godki źle odbierany w
Warszawie. Dla
ludzi z zewnątrz był to wyraz braku profesjonalizmu, wyraz przaśności.
Jest
pan doradcą politycznym. Jak
tę kampanię powinni rozegrać kandydaci, jeśli myślą
o wygranej?
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Idąc dalej - trzeba dać się polubić. Ludzie nie lubią w
politykach: lenistwa,
niedotrzymywania słowa i
cwaniactwa. Trzeba
pokazywać, że polityk
jest pracowity.
Dlatego niedawno
Trzaskowski nad ranem
odwiedził jeden z warszawskich
bazarków. Opowiem
na przykładach z mojej pracy.
Moim
kandydatom doradzam - zawsze
wrzucaj post na media
społecznościowe w
sobotę o 7
rano, kiedy ludzie
jeszcze śpią.
I nie polega to na tym,
że zdjęcie zrobisz w środę i zamieścisz w sobotę. Sorry, chcesz
wygrać wybory? Nie ma spania w sobotę do południa. Ludzie
leżą jeszcze w
łóżku, trzymają
komórkę i
myślą: „O! Ten jest
pracowity”. I to jest pierwszy argument. Polacy
lubią zazdrościć osobom
zamożnym. Ale jak ktoś
jest bogaty,
ale haruje jak wół, to łatwiej nam to przyjąć do
wiadomości. Więc
trzeba to pokazać.
Co powinien teraz robić Trzaskowski?
Jeździć
po kraju i mówić:
„Proszę państwa,
zrobiliśmy już 50 konkretów. Jedziemy
z drugą połówką”. A z czym on ma jechać do ludzi? Tak naprawdę
on jedzie i się tłumaczy, czemu to jest niezrobione i
ludzie zaczną postrzegać go jako niezdolnego do działania.
Faktem
jest, że to solidny zarządca w największym mieście w kraju. Łatka
leniwego polityka jest ciekawa w kontekście jego rywala –
dyrektora Instytutu
Pamięci Narodowej.
Profesor
Religa
powtarzał, że jak kura zniesie jajko, to musi gdakać. Dlatego on
każdą próbę transplantacji, nawet nieudaną, promował medialnie. W tym właśnie objawia się to, że najważniejsza jest komunikacja. Koalicja słabo się tego uczy, a PiS od 8 lat przesiąknął tą zasadą i potrafi mówić o sobie długo i z pewnego rodzaju swadą.
Prof. Akademii WSB dr Krystian Dudek - Pełnomocnik Rektor Akademii WSB ds. PR, właściciel Instytutu Publico, były Prezes P o lskiego Stowarzyszenia PR, obecnie jego honorowy członek. Szkoleniowiec, konsultant sztabów wyborczych, autor strategii komunikacji, PR oraz kampanii wyborczych różnego szczebla. Odbył staże w Kancelarii Prezydenta i Premiera RP w czasie rządów A. Kwaśniewskiego. Jest autorem i współautorem projektów badawczych, publikacji eksperckich i naukowych z zakresu marketingu politycznego oraz dwóch książek z obszaru komunikacji masowej i medialnej. Obecnie przygotowuje książkę na temat skutecznego prowadzenia kampanii wyborczych.
Może Cię zainteresować: