Skąd ta nazwa, skoro zachowany już tylko na starych fotografiach obiekt w niczym nie przypomina rezydencji królów Francji? Mówiono wprawdzie, że projektowali go ci sami architekci, którzy przybudowywali Luwr, ale to przecież zupełnie inne miejsce i inna budowla, choć gospodarz bywał ten sam. Czy to więc tylko potoczna nazwa i miejscowi go tak „ochrzcili”, a myliły im się rezydencje monarchów?
Mały Wersal to pałac w Meudon
Nic bardziej mylnego. Mały Wersal, to po prostu pałac w Meudon, który podzielił los tego w Świerklańcu i także go wyburzono. Gdy porównamy te dwie budowle inspiracje same rzucają się w oczy. Blanka i Guido, gdy mieszkali w Paryżu w swoim przepięknym pałacu, który zachwyca do dziś przy Avenue des Champs-Élysées, z pewnością bywali w Meudon. Byli przecież jednymi z najważniejszych person ówczesnych elit stolicy Paryża. Bogaci górnośląskim przemysłem, znali wiele osób, a przeszłość markizy nikomu nie przeszkadzała, wręcz dodawała uroku. Przecież tutaj damy do towarzystwa od lat uchodziły za najbardziej wpływowe osoby, żeby wspomnieć choćby Madame Pompadur, metresę króla Ludwika XV, która kreowała modę, opiekowała się artystami, a nawet podejmowała kluczowe decyzje polityczne. Tym się różniła też od jego żony, urodzonej na Śląsku, królowej Marii Leszczyńskiej. Zresztą nie tylko tym. Ta druga rodziła mu dzieci, aż dziesięcioro, co zaczęło zagrażać jej życiu.
Mały Wersal należał do królów Francji i bardzo często mieszkali w nim następcy tronu, a w 1778 roku Ludwik XVI połączył zarządy Wersalu i Meudon, tak by były utrzymywane w podobnym standardzie. Bardzo często mieszkał tam po prostu delfin Francji, czyli następca tronu. Tak było np. z Ludwikiem Ferdynandem, wnukiem króla Polski Stanisława Leszczyńskiego. Wtedy Meudon stał się domem polskim! Zjeżdżała się rodzinka wraz z dworem wypędzonego z kraju monarchy, który nieoczekiwanie stał się teściem króla Francji, a potem księciem Lotaryngii i cały czas utrzymywał w swoim otoczeniu rodaków, fundując dzieciom szlacheckim studia na powołanej przez siebie Akademii w Nancy. Tak zaczęła się tworzyć elita intelektualna kraju, dzięki której naród przetrwał czas rozbiorów.
Los obu pałaców okazał się podobny
Zamek przechodził różne koleje losu. Jego kres był związany z wojną francusko-pruską z lat 1870-1871, w której istotną rolę odgrywał przyjaciel kanclerza Otto Bismarcka … Guido Hencel von Donnersmarck. Został on nie tylko głównym architektem traktatu pokojowego, narzucając rekordowe kontrybucje, ale nawet czasowo gubernatorem Metzu.
Losy pałacu w szczegółach nie są znane, ale bardzo prawdopodobne, że został celowo podpalony przez Prusaków. Dlaczego Pan na Świerklańcu postanowił go odbudować, tylko w innym miejscu? Tego się pewnie nie dowiemy. Może nawet części francuskiego zamku została przewiezione na Śląsk? Wszak Guido i Blanka zostali uznani za szpiegów pruskich i nie mogli już bywać na paryskich salonach. Zakochany w swojej 11 lat starszej kochance, która niebawem stała się jego żoną, przemysłowiec cząstkę Francji postanowił przenieść na Śląsk, do Świerklańca. Nawet ananasy miały smakować tak samo, jak te z Meudon. A i los pałaców okazał się podobny. Także został spalony i niewiele po nim zostało. Klątwa?
Może Cię zainteresować: