W niedzielę, 25 września, odbędzie się druga tura przedterminowych wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej. Na kartach do głosowania pojawią się nazwiska dwóch byłych wiceprezydentów z gabinetu zmarłej niedawno Grażyny Dziedzic - Krzysztofa Mejera oraz Michała Pierończyka.
Po pierwszej turze wyborów poseł Platformy Obywatelskiej Borys Budka przyznał, że poparcie przez lokalne struktury partii Michała Pierończyka, który otrzymał najwięcej głosów mieszkańców, było dobrym wyborem.
- Jestem przerażony, jaką cenę Michał Pierończyk zapłaci za to poparcie. W tym studiu mówił, że w rozmawiał również o stanowiskach (Z Henrykiem Mercikiem, liderem Śląskiej Partii Regionalnej - przyp. red.) - powiedział Krzysztof Mejer, który w środę, 14 września, był Gościem Dnia Radia Piekary.
Kandydat dodał, że również prowadził rozmowy dotyczące poparcia z działaczami PO.
- Nie porozumieliśmy się. Nie byłem w stanie spełnić wszystkich oczekiwań PO. Rozmowy o stanowiskach nie są dla mnie najważniejsze. Najważniejsze jest to, w jakim kierunku chcemy rozwijać Rudę Śląską - podkreślił Krzysztof Mejer.
- Wygrana Michała Pierończyka oznacza oddanie miasta w ręce PO. To powrót do sytuacji sprzed 2010 roku, czyli sprzed rządów Grażyny Dziedzic. Za czasów PO miasto zostało poważnie zadłużone, a pani prezydent musiała ratować finanse Rudy Śląskiej - przypomniał kandydat.
Zadeklarował również, że w przypadku wygranej powoła tylko dwóch wiceprezydentów. Jednym, a w zasadzie jedną z nich będzie Aleksandra Poloczek - prezeska Fundacji Przyjaciół Świętego Mikołaja, a także dyrektorka Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rudzie Śląskiej. Drugim będzie ktoś z jego obywatelskiego sztabu wyborczego.