Krysia Staniek
Katowice zima styczeń 2023

Ks. Jacek Siepsiak: Lokalnie znaczy uczciwiej? Warszawa czy Katowice? Sejm czy MOPS?

Ks. Jacek Siepsiak: Lokalnie znaczy uczciwiej? Warszawa czy Katowice? Sejm czy MOPS?

autor artykułu

Jacek Siepsiak

Dyskusja wokół ewentualnego powstania Ministerstwa Gospodarki lub Przemysłu Wydobywczego na Śląsku jest dobrym przyczynkiem do zadania sobie kilku pytań. Co jest lepsze: centralne czy lokalne zarządzanie?

Pomysł, który powinien być zrealizowany po wyborach z jednej strony ma docenić Śląsk (skoro to tutaj będzie zlokalizowane ministerstwo zazwyczaj umiejscowione w Warszawie, blisko Urzędu Rady Ministrów), z drugiej jednak strony nie tylko zdumiewa ewentualna niepraktyczność tego rozwiązania (jednak daleko od Rady Ministrów), ale i zastanawia, czy skuteczne „wsłuchiwanie się” w potrzeby serca przemysłu nie powinno mieć jednak bardziej samorządowego kształtu. Czyli, co jest lepsze: przeniesienie siedziby ministerstwa np. do Katowic, czy większe uprawnienia dla samorządu? Z jakiej perspektywy lepiej rozeznawać, z centralnej czy lokalnej?

Ten dylemat można porównać z kontrowersjami wokół programów 500+ czy 800+. Teraz, po wyborach, można o tym pisać spokojniej, bez ryzykowania oskarżenia o stronniczość polityczną, tym bardziej że kiedy jedna strona sceny politycznej wzięła owe programy na swoje sztandary, to druga obiecała, iż raz dane nie zostaną odebrane. Nie chcę tu dywagować nad skutecznością tych transferów socjalnych: wpływ na demografię, zmiany w wydatkach wakacyjnych, wypadanie z rynku pracy i trudne powroty do zawodu… Ale nie można nie zauważyć, że podstawowa wątpliwość dotyczy marnotrawstwa środków publicznych. Na ile te dodatki inwestowano np. w wykształcenie potomstwa, a na ile w „wódę”? I ta wątpliwość jest istotna nie tylko dla oceny skuteczności programów plus, ale też dla wyroku w sprawie ich uczciwości.

Rzadko kto kwestionuje to, że bogaci winni dzielić się z ubogimi. Natomiast musimy chyba przyznać, że ci, którzy płacą podatki powinni mieć wpływ na ich wydatkowanie. Na tym zresztą polega polityka, na wydawaniu wspólnych pieniędzy. Obywatele, którzy zrzucają się do wspólnej kasy, powinni wiedzieć, ile z niej idzie na pomoc socjalną i czy ona rzeczywiście trafia do niezdolnych, by zadbać samemu o swoje potrzeby. Tak byłoby uczciwie. Niestety programy 500+ i podobne dofinansowują nie tylko biednych. Trudno wtedy mówić o solidarności społecznej. Możemy czuć się oszukani. Widzimy, że w tym mechanizmie brakuje rozeznania, kto rzeczywiście jest potrzebujący, a kto nie. I to nie jest uczciwe wobec płacących podatki.

Właśnie! Problemem są braki w rozeznaniu. A nawet mocniej. Czy wolno nam rezygnować z rozeznania na rzecz automatycznych decyzji? Ten automatyzm pachnie liberalizmem. To rodzice decydują sami, czy otrzymają te pieniądze i na co je wydadzą. Nikt ich nie kontroluje. Nikt ich nie kwalifikuje. Jedynym kryterium jest liczba dzieci. Niby program pomocowy, gdzie obowiązkowo zrzucamy się na biednych, a więc raczej socjalistyczny, a z drugiej strony zostawiający istotne decyzje co do użycia tych środków poszczególnym rodzinom, a zatem jednak liberalny. Coś nam tu nie pasuje.

Tym bardziej, że tutaj zrezygnowano z wiedzy i doświadczenia np. MOP-sów czy choćby Caritasów. Wykorzystano pewną niechęć do pracowników socjalnych wtrącających się do „naszej” biedy, a zwłaszcza monitorujących wychodzenie z niej. Zresztą przyjemniej otrzymywać z automatu. Tak, by nikt mi nie zaglądał do mojej bezradności. Ale przeważyły chyba motywy ekonomiczne. Za takie rozeznanie trzeba systematycznie płacić. Muszą je przeprowadzać ludzie wykwalifikowani lub z dużym doświadczeniem w tej dziedzinie. Potrzebują też środków na dotarcie do potrzebujących.

To jest trochę tak jak z zakazem wjeżdżania do centrów miast starym dieslom. Większość godzi się na walkę ze smogiem miejskim. Nie chcemy być truci. Ale zdumiewa to, iż zamiast badać emisję spalin poszczególnych samochodów, wyklucza się je na podstawie metryki i rodzaju paliwa. Przecież nie chodzi o wiek, ale o stopień zanieczyszczania (a auto może być dobrze utrzymane). Tylko że dużo taniej spojrzeć na dowód rejestracyjny, niż płacić za kontrolę emisji gazów. Jednak taka logika zniechęca do dbania o stan pojazdu.

Podobnie dużo uczciwej byłoby badać przez fachowców potrzeby rodzin i monitorować ich wydatki (żeby nie na „wódę”). Ale jest to droższe niż automat, który jednak niestety zniechęca do dbania o jakość sposobu wydawania dofinansowania.

Na co się zdecydować? To jest prawdziwie polityczny dylemat podatnika. Czy wydawać podatki na centralny system, czy raczej na przypatrywanie się z bliska? Warszawa czy Katowice? Sejm czy MOPS?

Wybory

Może Cię zainteresować:

Ksiądz Jacek Siepsiak: Potrzebujemy symboli i legend takich jak historia niezwykłej mobilizacji wyborców z wrocławskiego Jagodna

Autor: Jacek Siepsiak

14/11/2023

Petersburg

Może Cię zainteresować:

Ks. Jacek Siepsiak: Imperializm źle nam się kojarzy. Papież Franciszek wychwalając dziedzictwo Rosji zachował się przynajmniej niezręcznie

Autor: Jacek Siepsiak

23/10/2023

Wybory

Może Cię zainteresować:

Ks. Jacek Siepsiak: Dużo zależy od pilnowania wyborów, od patrzenia na ręce komisjom liczącym głosy

Autor: Jacek Siepsiak

13/10/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon