Ślązacy widocznie mniej się boją, skoro nie potrzebują pośrednictwa aniołków przy dostarczaniu prezentów. Taka dusza. A czy jest się czego bać? Świat niszczeje. Ziemia zużywa się. Co to będzie? Nie wiem, jak potoczą się dalsze dzieje ludzkości. Ale badania wskazują na to, że populiści wszelkiej maści biorą na swoje celowniki coraz mniej feminizm, LGBT+, emigrantów… Natomiast ekologia staje się ich ulubionym chłopcem do bicia. W imię wolności sprzeciwiają się wszelkim ograniczeniom podejmowanym dla ratowania biosfery ziemskiej.
Jak się do tego ma Boże Narodzenie? Wydaje się, że pierwsze szopki budował św. Franciszek, a więc i Betlyjka pochodzi od niego. A on jest patronem ekologów. Kiedyś ludzie byli przekonani, że muszą walczyć między sobą o przestrzeń życiową. Inni ziemianie byli dla nich konkurencją do korzystania z zasobów ziemskich. Tort do podziału był ograniczony. Potem kapitalizm rozwijał się w oparciu o przekonanie, że tort może rosnąć bez końca. Postęp techniczny miał zapewnić rozwój w oparciu o coraz większą konsumpcję. Samonakręcający się mechanizm. Śląsk odegrał istotną rolę w tym rozroście. Teraz okazuje się, że jednak jest granica. Jest nią wytrzymałość naszej planety. By przeżyć potrzebujemy samoograniczenia.
Święta to takie miejsce symboliczne, które edukuje i przygotowuje nas do konkretnych postaw życiowych. Może rozwijać niepochamowany konsumpcjonizm, a może uczyć zrównoważonego rozwoju. Jakie postawy powinny towarzyszyć Świętom? Bo przecież wychowujemy się nie tylko przez intelekt, ale też kształtując uczucia. Jakie są nasze skojarzenia emocjonalne związane z Bożym Narodzeniem? Zachwyca prostota czy przepych? Naturalne materiały czy tańsze morze plastiku? Ma nas zalewać lawina świateł czy lepiej czujemy się w dyskretnych i cieplutkich półcieniach? Huk czy śpiew? Prezent ma rozczulać tym, że jest przemyślany i dobrany właśnie dla mnie czy raczej powalać ceną?
To jak świętujemy, świadczy o nas. Nie tylko o tym, z jakiej dzielnicy pochodzimy i w jakich tradycjach kulinarnych wyrośliśmy. Także jak podchodzimy do życia, też do życia planety. „Bóg stał się człowiekiem” – to hasło zobowiązuje do refleksji nad człowieczeństwem. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” – a to do troski o owo „zamieszkanie”. Co robimy z naszym „mieszkaniem”, tym bardziej że jak na razie trudno się przeprowadzić?
To, że „nie było miejsca … w żadnej gospodzie”, że narodził się „w stajni, w ubóstwie i chłodzie” a pierwszymi zaproszonymi do żłóbka byli prości pasterze, ma również wydźwięk ekologiczny. Bo przecież gdyby chciał inaczej, to mógłby skutecznie protestować w imię własnej wolności a nie dzielić dolę z najsłabszymi. Śpiewamy: „Cy nie lepiej by Tobie, by Tobie, siedzieć było w niebie. Gdyć Twój Tatuś kochany, kochany, nie wyganioł Ciebie” i dalej „Hej, co się więc takiego, takiego Tobie, Panie stało, zeć się na ten kiepski świat, kiepski świat przychodzić zachciało?”
Wiem, że te kolędy powstały w kontekście wyzysku, gdy wolność jednego oznaczała niewolę i nędzę innych. Ale i współczesna walka z ekologią, właśnie w imię wolności indywidualnej, może prowadzić do rzeczywistego zniewolenia tych, którzy uciekając np. od braku wody trafiają w ręce handlarzy ludźmi lub tyranów.
Wielu się wydaje, że ganienie zabawy z fajerwerkami to współczesna fanaberia obrońców zwierząt. A tu proszę, można znaleźć taką kantyczkę sprzed co najmniej stu lat:
„3. Potem Trzej Królowie,
Za Jezusa zdrowie,
Ognia dać kazali,
Żyj! wołali;
Zatrzęsła się cała
Stajenka spróchniała,
Od huku armaty,
Bez utraty.
Wół się lęka,
Choć zdrów, stęka,
Józef w gmachu
Drży od strachu.
Mówił: Od hałasu
Już umrę bez czasu,
Tak się armat boję,
Ledwo stoję.
4. A tak trzej Królowie.
Po Józefa mowie.
Strzelać zakazali,
Przepraszali;
Potem zatrąbiono,
W kotły uderzono,
Brzmiały trąbów głosy
Pod niebiosy.
Józef chwiali,
Tych co grali,
Lepiej grajcie.
Nie strzelajcie;
Dziecię uściskali,
Matce ukłon dali,
Józefa żegnając
Odjechali”.
(Strona 86 w: Kolędy Górnośląskie czyli opis zwyczaji ludowych w czasie Bożego Narodzenia oraz 32 starych kolęd górnośląskich z melodiami zebranych z ust ludu przez Hermana Dónaja. 1925. Nakładem i drukiem „Katolika”, spółki wydawniczej z ogr. odpow. - Bytom g.ś.)
Ks. Jacek Siepsiak: jezuita, który przez 5 lat był proboszczem parafii we Wrocławiu, a później dyrektorem Wydawnictwa WAM w Krakowie. Obecnie pracuje w Gliwicach
Może Cię zainteresować: