Towarzyszy temu ucieczka na wstecznym auta, które chciało właśnie tamtędy przejechać i ruchy ludzi (w tym dzieci) ratujących swoje zdrowie, a może i życie.
Film można obejrzeć tutaj: "Miszczowie" BHP w Katowicach. Ten film z obcinania piłą potężnej gałęzi drzewa robi furorę na Youtubie
Rozumiem, że taka gałąź wisząca nad jezdnią mogła być zagrożeniem. Ale okazało się, że nie tyle potencjalnym co bardzo realnym niebezpieczeństwem było jej ścinanie. Dlaczego? Bo było wykonane absolutnie nieprofesjonalnie. To nie jest jakieś jednostkowe zdarzenie.
Przyroda pochłania poprzemysłowe ruiny
Uderza mnie, że w porównaniu z innymi regionami, na Śląsku i Zagłębiu infrastruktura przemysłowa i mieszkaniowa dużo gęściej przeplata się z zagajnikami i krzakami. Często trafiam na przyrodę „pochłaniającą” poprzemysłowe ruiny. Takie sąsiedztwo budzi nadzieję na lepsze powietrze i relaksującą zieleń. Lecz w dobie nasilania się gwałtownych burz rodzą się też pewne obawy: że coś przygniecie ludzi, domy i samochody... I w efekcie widzimy ekipy wycinające drzewa.
Szczerze mówiąc, nieraz strach patrzeć. Wspomniany filmik to nie przypadek. Mam wrażenie, że to boom na wycinanie niesie zagrożenie. Tak było, gdy był boom na budownictwo deweloperskie i brakowało fachowców na rynku. Cięto koszty, zatrudniając ludzi z ulicy zamiast droższych, wykształconych budowlańców. Ci, którzy wtedy odebrali mieszkania wiedzą, czym to skutkowało. Teraz jest boom na wycinanie. Czyżby uruchomiły się podobne mechanizmy?
Drzewo to dobro wspólne
Tak się dzieje, gdy nadzór jest fikcyjny. Gdy najbardziej zainteresowani (w tym wypadku korzystający z cienia i tlenu przy drzewie, ale i zagrożeni jego ewentualnym upadkiem) nie mają wpływu na decyzję o wycince, wtedy niebezpieczeństwo grożące ich życiu i mieniu zamiast maleć - wzrasta. Drzewo to dobro wspólne. Korzysta z niego nie tylko właściciel terenu. Nic dziwnego, że ludzie mają pretensje, że ktoś ponad ich głowami decyduje o jego istnieniu lub nie. Dopatrują się też motywacji ekonomicznej, a nie ekologicznej. Czyli, że ktoś zarobi kosztem naszego zdrowia.
Nieprofesjonalne wycinanie drzew przypomina o wadze dostępu do informacji publicznej. Bez tego likwidowanie zagrożeń może być groźniejsze od samego zagrożenia. Ale co z tym dostępem w czasie wojny? Sam złapałem się na refleksji, że lepiej teraz nie fotografować kolumny wojskowych ciężarówek. Rozumiemy cenzurę wojskową. Czy jednak dorabianie się na handlu z wojskiem nie powinno podlegać kontroli parlamentarnej (jawnej dla posłów)?
Handel bronią to intratny interes. Kręci się dzięki wojnom. Jeśli
społeczeństwo nie będzie nadzorować tego biznesu, to może się okazać, że
będzie on tworzył pola bitew i to nie potencjalne, lecz całkiem realne.
Wtedy zagrożenie zamiast maleć - wzrasta.