Choć zagrożenie energetyczne ze strony Rosji sprawia, że poważniej szukamy nowych, oszczędniejszych sposobów używania energii. Pewnie już nie wrócimy do masowego wykorzystywania siły ludzkich czy zwierzęcych mięśni, ale ceny prądu być może skłonią nas do rzadszego włączania urządzeń elektrycznych w kuchni, w łazience, w warsztacie, na działce. Przecież pamiętamy, jak wiele rzeczy robiło się ręcznie. Taki wysiłek powinien nawet służyć zdrowiu i kondycji.
Te decyzje należą do nas. I chcąc czy nie chcąc będziemy musieli je podejmować. Z jednej strony oszczędność energii i sprawność fizyczna, a z drugiej wygoda, czas na inne aktywności, i w końcu ruchliwość. Jest ona obecnie nazywana mobilnością i wręcz traktowana jak prawo człowieka. W Niemczech ponoć rząd chce jeszcze więcej dopłacać do komunikacji publicznej, by ludzie rezygnowali z przemieszczania się autami. Inwestuje się w bezpieczeństwo tras rowerowych. Nauczyliśmy się bardzo szybkiego podróżowania, np. przesiedliśmy się z autobusów dalekobieżnych na tanie loty. Czy zmniejszając zużycie paliw kopalnych jesteśmy wstanie utrzymać szybkość transportowania, przede wszystkim nas samych? Jadąc samochodem nie „tracimy” czasu na dojazd do dworca czy przystanku, na kontrole na lotnisku i oczekiwanie na przesiadki. Ale stoimy w korkach i na bramkach oraz mamy zmęczonych kierowców, którym pić nie wolno. Tu też musimy sami podejmować decyzje.
Dlatego warto pomyśleć o kryteriach tych wyborów. Bo one nie są tylko ekonomiczne. Na czym nam bardziej zależy? Czemu czy komu chcemy poświęcić więcej czasu? W jakim towarzystwie? Może tęsknimy za kontaktami z ludźmi w podróży (a od czego już się odzwyczailiśmy)? Coraz mniej podróżujemy zwiedzając i poznając nowe miejsca oraz ludzi. A coraz więcej tylko dojeżdżamy do miejsca urlopu. Czy chcemy takiej zmiany?
Transport samochodowy sprawia, że mniej ograniczamy się, jeśli chodzi o bagaż. Do pociągu zabieramy mniej, więc by było wygodnie, trzeba nam pakować się z głową i odrzucać to, co zbędne.
Zaciskanie pasa oznacza ascezę. Ale tu nie chodzi tylko o „połowę żarcia” lub inne „mniej”. Tu chodzi też o „więcej”, o więcej myślenia, o więcej wysiłku przy podejmowaniu decyzji, o więcej wiedzy o konsekwencjach. Ponieważ to będą nasze decyzje. Chodzi o wzrost świadomości konsumenckiej. Bo konsumujemy energię.
Nie chodzi o „mniej”, ale o „inaczej”. Przykładem niech będzie wymyślona przez Finów najtańsza i największa na świecie bateria. Mianowicie okazuje się, że piach bardzo długo utrzymuje ciepło. W Finlandii już pracuje elektrownia, która w lecie, gdy mamy więcej energii, nagrzewa zakryte „doły” z piaskiem, a w zimie odzyskuje ciepło i zamienia je w energię elektryczną. Skoro stare kopalnie wykorzystuje się jako magazyny gazu, to tym bardziej można je napełniać piachem i traktować jak akumulator (very big). Jego sprawność może nie powala, ale przy takiej skali jest naprawdę tani i ekologiczny.
Doły z piachem nie wyglądają nowocześnie, a jednak jest to nowe rozwiązanie. Odpowiedzialne reagowanie na kryzysy nie musi oznaczać ogromnych nakładów. Nieraz wystarczy asceza polegająca na prostocie i czasie na głęboki namysł nad tym, czy przypadkiem nie wleźliśmy w jakąś ślepą uliczkę rozwoju.
Może Cię zainteresować: