Pixabay
Mezczyzna telewizja

Ks. Siepsiak: Łammy monopole, również informacyjne i światopoglądowe

Ks. Siepsiak: Łammy monopole, również informacyjne i światopoglądowe

autor artykułu

Jacek Siepsiak

Monopole denerwują, zwłaszcza gdy prowadzą do wysokich cen. Teoretycznie powinny je obniżać - tak twierdzą monopoliści – bo, gdy jest jeden producent, to nie trzeba mnożyć wydatków na modernizacje, na reklamę, na szukanie i kreowanie klienta… jednym zdaniem, na dominowanie rynku. Jest ono zapewnione urzędowo. A jednak, jak pokazuje życie, tam, gdzie konkurencja jest wycięta, nie tylko ceny rosną, a nie maleją, ale nawet koszty są większe. Bo gdy zależy...

Można się wtedy zastanawiać nad jakością. Teoretycznie, kiedy nie oszczędzamy na kosztach, możemy pozwolić sobie na droższą, ergo lepszą, jakość. Ale znowu praktyka mówi nam, że zbyt dobra jakość zabija rynek. Rynek nasycony produktami o wysokiej jakości, trwałymi, już nie chłonie i producent obumiera. Tego np. przestraszył się Mercedes. Jego samochody były tak niezawodne, że klienci nie kupowali nowych. Dlatego zdecydowano o obniżeniu jakości, by niejako zmusić klientów do nabywania nowych aut. Ale to spowodowało spadek zaufania do produktów Mercedesa. A przedtem to właśnie na zaufaniu do jakości budowano całą strategię sprzedażową. Stąd, wobec drastycznego obniżenia sprzedaży, powrócono do poprzedniej jakości. No, cóż! Ale Mercedes nie miał monopolu, nawet na samochody z wyższej półki.

Natomiast tandetna „chińszczyzna” tak nas zalewa, że w praktyce możemy mówić o pewnym monopolu. Jest zbyt tania, by można było z nią konkurować. Wiemy, że szybko nadaje się do wyrzucenia. Wiemy, że nie opłaca się jej naprawiać. I w tym tkwi jej siła, bo przy takiej skali, ogromne rzesze handlowców mogą korzystać z choćby minimalnej marży. Ten handel jest zazwyczaj nisko obsługowy. I to jest cecha monopolów.

Handlując tym, co zmonopolizowane, wiemy, że klient i tak się znajdzie. Nie musimy go zachęcać, a więc i wydawać na tę zachętę. Tak było kiedyś z zapałkami, potem z alkoholem, czy teraz z paliwem. Monopol ogranicza wybór. A mniejszy wybór, to mniejsza wolność. Może dlatego nie lubimy monopoli? Oczywiście między innymi. Bo zawyżone ceny i poczucie, że ktoś nas niecnie wykorzystuje też rodzi co najmniej niechęć.

Czy jest tak także w świecie idei? Co sądzimy o monopolu światopoglądowym? Jak postrzegamy instytucje, które próbują zdominować rynek opinii?

Na Śląsku mamy jeszcze duże skupiska protestantów. I możemy obserwować ich wpływ na relacje wśród katolików. Na postrzeganie języka, organizowania zarządzania w Kościele, rozumienie tradycji i stosunku do władzy świeckiej… To wzajemne uczenie się i kontrastowanie (a więc konkurencja) były bogactwem tego regionu. To w tym województwie boleśnie doświadczano monopolu na politykę historyczną. Jej fałsz odbierano jako opresję na poziomie idei.

I dalej mamy problemy z kiepskimi narracjami. Tam, gdzie się pojawia monopol informacyjny, gdzie ludziom ogranicza się dostęp do innych źródeł informacji, tam sprzyja się „nisko obsługowości” idei. Gdy w domu narzuca się komuś słuchanie tylko jednej stacji lub mamy odgórnie programowane piloty telewizyjne, to wręcz nie wolno krytykować szefa tej rozgłośni. Jak nie ma konkurencji, idzie się po taniości: byle jak, szybko, bez sprawdzania źródeł. Nie ma czasu na solidne dyskusje. Nie „zniżamy się” do przeprosin, do prostowania. Z niczego się nie wycofujemy. Ogólnie karmimy lud „chińszczyzną”, tzn. przekazem władzy na kiepskim poziomie, bo i tak głosy przeciwne nie mają szans na przebicie się.

To jest groźne, bo służy symetryzmowi. Praktyczny monopol sprawia, że czujemy się otoczeni śmieciowym dziennikarstwem i wydaje się nam, iż wszyscy tacy są. A jak wszyscy, to i ci po drugiej stronie barykady. A zatem nikomu nie można wierzyć. Śmieciowy dominator rynku medialnego, co prawda nie jest wiarygodny, ale też odbiera wiarygodność innym, również jego konkurencji (nawet szczątkowej). Powstaje wrażenie, że wszyscy kłamią. A zatem ci, co kłamią, ale także i ci, co unikają fałszu.

Stanisław Lem płacił za informację. Uważał, że ta za darmo nic nie jest warta. Ludzie chcą darmowego dostępu do newsów. Wobec różnych praktycznych monopoli medialnych musimy chyba jednak inwestować, by budować alternatywy, bez których nie ma wolności. Nie zawsze muszą to być pieniądze. Nieraz jest to czas oraz wysiłek weryfikowania i dokopywania się do rzetelnych źródeł. Łammy monopole.

Pijany czlowiek

Może Cię zainteresować:

Ks. Siepsiak: Zaostrzanie kar dla pijanych kierowców wcale nie musi przynosić pożądanego efektu

Autor: Jacek Siepsiak

01/01/2023

Małżeństwo (zdjęcie ilustracyjne)

Może Cię zainteresować:

Ks. Siepsiak: Ślub cywilny gorszy od kościelnego? Jest grzechem? W naszej polskokatolickiej mentalności tak się przyjęło

Autor: Jacek Siepsiak

29/12/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon