Oznacza to, oprócz mniejszych wydatków, również mniej stresu związanego z pakowaniem się i podróżą, z przykrymi niespodziankami po porównaniu zapowiedzi z folderu lub internetowych zachęt z zastaną na miejscu rzeczywistością lub imprezowiczami zakłócającymi urlopowy błogi spokój.
Ale… Jest jedno istotne „ale”. Wypoczynek, aby nie był tylko odsapnięciem, lecz także przywrócił siły, zapał i chęci, powinien dać odpocząć głowie, czyli zająć ją czymś innym, nowym. Dlatego na czas urlopu szukamy nowości, chcemy gdzieś wyjechać, zmienić środowisko, krajobrazy, spotkać też nowych, ciekawych ludzi. Jest to jak najbardziej naturalne dla młodych, ciekawych życia, ale i starsi potrzebują takiego przewietrzenia głowy.
Już przykazanie o świętowaniu dnia świętego, czyli szabatu, nakazuje przede wszystkim przerwanie wtedy zajęć, jakie nas absorbują przez tydzień. To przykazanie nakazuje nam wyjście z codziennego kieratu, zachęca do zmiany w czasie wolnym. Bez takiego „niepracowania” nie możemy nabrać dystansu do naszej pracy. Nie mamy duchowej przestrzeni do jej oceniania, poprawiania, szukania lepszych rozwiązań. Również jej nie doceniamy, nie cieszymy się jej owocami, bo cały czas „bieżączka” nas pogania. W kieracie można długo pracować, ale nie można być twórczym. A jest to zabójcze zwłaszcza dla pracy z ludźmi (też w domu). Nie wspominając już o wypaleniu zawodowym, gdy nie pozwalamy sobie na szabat.
Potrzebujemy zmiany w czasie wolnym. Nie tylko „nicnierobienia”. Też zmiany otoczenia, ludzi, relacji. Wcale nie chodzi o bierność, ale o zmianę.
Jak to pogodzić z oszczędnymi wakacjami, gdy pokonywanie dużych dystansów staje się finansowym wyzwaniem? Jednym z rozwiązań (a jednocześnie szansą) jest opowieść. Przykładem może być inicjatywa „Familoki 3.0”, czyli projekt poświęcony odkrywaniu i opowiadaniu o lokalnych, nieznanych historiach skupionych wokół kolonii robotniczych w miastach Górnego Śląska i Zagłębia. Familoki każdy widział. Dla wielu są częścią codziennie mijanego krajobrazu. Można by stuknąć się w głowę: Co to za zmiana?! A jednak wszystko zmienia opowieść. Tam za darmo (czyli tanio) przewodnik opowiada historie, anegdoty. Przybliża świat, o którym nie mieliśmy pojęcia lub tylko blade. Odrywamy się od swojej codzienności i wchodzimy w barwną narrację.
Nie przypadkiem sporo ludzi zabiera na wakacje e-booki z powieściami. To też forma przewietrzenia głowy, oderwania się od zwykłych zajęć. Kiedyś dziad przychodzący do wioski bywał goszczony a nawet sowicie wynagradzany za swoje bajania. Słuchanie go było barwnym urozmaiceniem (i przerwą) rutyny na wsi.
Wiem, że nieraz szukamy na urlopie po prostu ciszy i wytchnienia. Ale szkoda było by go przespać, tym bardziej, że to noc powinna dawać taką regenerację. Zmiana szabatowa czy wakacyjna wymaga trochę zaangażowania, pomyślenia i wymyślenia, by spotkać się z kimś, kto potrafi opowiedzieć, przenieść w inny świat. Inaczej wydamy horrendalnie dużo na przejazdy, które pozwolą nam tylko na tyle, by daleko byczyć się tak samo, jak byczymy się blisko.
ZOBACZ TEŻ:
- Ks. Siepsiak: Ślązacy zawsze rzykali po polsku? Autentyzm wymaga jednak „własnego” języka
- Ks. Siepsiak: Śląskie zabytkowe kościoły są zamknięte. Dla mnie to szok. Po co tyle pieniędzy przeznaczać na renowację, a potem zamykać zabytki sakralne?
Może Cię zainteresować: