Takich hałasów w tle mamy wiele. Przyzwyczajamy się do nich i już zdajemy się nie słyszeć monotonnego szumu samochodów na „88”, przemykających po torach pociągów, dzwonów kościelnych itp. Nie czujemy zapachów przemysłowych. Nawet smog staje się normalną częścią codzienności. Przestają razić przekleństwa w pewnych środowiskach, odrapane ściany, kiczowate reklamy… To wszystko wtapia się w tło naszej codzienności. Jej „niewidzialnymi” elementami są też i pozytywy: oryginalna zieleń, ciekawi ludzie, niebo nad głową, nieszablonowa architektura…
Tak bardzo się do nich przyzwyczajamy, że dopiero daleki wyjazd zwraca nam uwagę, że są i inne tła. Np. nocne niebo w Australii bez Gwiazdy Polarnej, za to z Krzyżem Południa. Zachwyca, ale inaczej. Cisza na wsi aż dzwoni w uszach, choć przerywana jest szczekaniem psów. Budzi nas wtedy pianie koguta, choć u siebie uodporniliśmy się na zgrzyt tramwajów.
Każdy z nas ma swoje tło, którego praktycznie nie dostrzega. Są to też relacje w domu, szkole, pracy. Widok z okna. Bałagan w pokoju.
Mówi się, że aby wypocząć trzeba wyjechać. Urlop w domu nie ma sensu. Obecnie ceny paliw odstraszają od dalekich podróży. Kusi wybór odmiany urlopowej polegającej np. na zrobieniu jakiegoś remonciku na miejscu albo zanurzeniu się w ciekawej lekturze na własnej kanapie. Jednak chyba dla zdrowia psychicznego, dla prawdziwej regeneracji, potrzebujemy zmiany tła. Trzeba nam włączyć inne „promieniowanie”. I nie chodzi tu tylko o zaspokojenie ciekawości nowych miejsc i ludzi. Choć odświeżenie polega i na tym. Nowe perspektywy to okazja do nowego spojrzenia na to, co zwykle robię, na dystans do tego, a więc i nadzieja na twórczą zmianę czy reformę.
Jednak, by odreagować zmęczenie, codzienny kierat i to wszystko, czego już nie dostrzegamy, ale co z nas wyciska soki, trzeba to zmienić, wystawić się na inne promieniowanie, na inne „słońce”. (W Australii słońce zdaje się poruszać w przeciwnym kierunku niż u nas, tzn. w lewo a nie w prawo. Czujemy się jak na innej planecie).
Zmiana tła jest jednak możliwa tylko daleko. Inne widoki, zapach powietrza, rodzaj zieleni, temperatury, klimat, architektura, kultura, dźwięki… A jednak ludzie nieraz chcą odpoczywać w swoim gronie, w swoich klimatach. Spoglądają z wyższością na lokalne zaśpiewy czy gwary. Szukają tej samej rozrywki, co w ciągu roku. Bywa też, że choć co lato jeżdżą do innego kraju, to jednak do takich samych hoteli, serwujących identyczne „atrakcje”. Nie mają ochoty na, jak to się mówi, wyjście ze swojej strefy komfortu.
Czy tak da się efektywnie odpocząć? Pamiętajmy, że „urlopujemy się” też od tła, którego nie dostrzegamy, bo się do niego przyzwyczailiśmy. I to co dla „lokalsów” jest ich promieniowaniem tła (jak szum morza dla Kaszubów), dla nas jest odświeżającą okolicznością. Jezus, wysyłając uczniów na wypoczynek, kazał im popłynąć na miejsce pustynne, bo w domu nie było szans na wytchnienie, o czym przekonał się na własnej skórze. Pustynia to miejsce puste, gdzie aż do bólu czujemy uwolnienie od dotychczasowego tła.
Może Cię zainteresować: