Facebook Archeolog w szpilkach
Archeolog w szpilkach

Lara Croft z Zagłębia. Katarzyna Sobota-Liwoch, znana jako Archeolog w Szpilkach, opowiada o tym, jak popularyzuje archeologię w internecie

Katarzyna Sobota-Liwoch mieszka i pracuje Dąbrowie Górniczej. Z wykształcenia jest archeologiem, antropologiem sądowym, a poza tym muzealnikiem z wieloletnim doświadczeniem. W mediach społecznościowych jest znana jako Archeolog w Szpilkach. Popularyzuje archeologię i przekonuje, że archeolog to niekoniecznie ktoś w znoszonych butach i brudnych ciuchach.

Wywiad z Katarzyną Sobotą-Liwoch, czyli Archeologiem w Szpilkach

Od zawsze chciałaś być archeologiem?
Od kiedy byłam dzieckiem. Zaczęło się w czwartej klasie, kiedy do programu nauczania weszła historia. Kiedy zaczęliśmy się uczyć o historii starożytnego Rzymu, starożytnej Grecji i Egiptu, wróciłam do domu i zakomunikowałam rodzicom, że zostanę archeologiem. I ta myśl towarzyszy mi przez całe życie. Na studiach mieliśmy możliwość wybrania archeologii powszechnej, czyli polskiej, albo śródziemnomorskiej. No i jestem archeologiem śródziemnomorskim ze specjalizacją w Grecji klasycznej. Absolutnie nie żałuję tej decyzji.

Skąd decyzja, żeby zająć się właśnie rejonem morza śródziemnego?
Do tego przyczyniły się chyba takie filmy jak Indiana Jones i Tomb Raider. Zresztą do dzisiaj kraje basenu śródziemnomorskiego interesują mnie najbardziej. Polska oczywiście też, ale wtedy na tym etapie, kiedy wybieraliśmy specjalizację, archeologia śródziemnomorska była dla mnie czymś ciekawszym. Może dlatego, że wtedy bardziej podobało mi się to, co powstało przed naszą erą. To widać nadal. Nie jestem specjalistą od późnego średniowiecza. Filmy o zamkach prowadzi mój przyjaciel dr Jacek Pierzak, ponieważ jest specjalistą w tej dziedzinie. Archeologia to bardzo obszerna nauka z szeroko posuniętą specjalizacją.

Czy jest różnica w dbaniu o zabytki w Polsce i w basenie morza śródziemnego? Wydaje mi się, że tam antyczne zabytki są częścią życia codziennego.
Na południu to normalne, że w jakimś miejscu jest świątynia Apolla, lub Dionizosa, a obok siedzą ludzie i piją sobie kawę. Tam to jest całkowicie normalne. Czy te zabytki są zadbane? To za dużo powiedziane. Ale na pewno nie są zaśmiecone. Kiedy jeżdżę po zamkach w Polsce, zdarza mi się natrafić na papier, czy butelkę. Na południu tego nie widuję. Tam jest większa świadomość społeczna.

U nas tę świadomość budzisz ty...
Mam nadzieję.

Czytałem, że dużo osób z polskiego środowiska archeologicznego mówi, że kiedy pokazują się w social mediach, to muszą się lepiej prezentować, bo ty podniosłaś standardy w tym zawodzie.
To oczywiste, że kiedy wchodzę w teren wykopaliska, to nie mogę mieć na sobie sukienki i szpilek. Obowiązują mnie przede wszystkim przepisy BHP oraz zdrowy rozsądek. Zazwyczaj mam na sobie koszulkę z długim rękawem i długie spodnie. Nie oznacza to, że te ubrania mogą być podarte i nieprane przez dwa miesiące, a buty noszą błoto z kilku stanowisk archeologicznych.

Są archeolodzy, którzy tak się prezentują?
Dawniej widziałam tego więcej. Teraz, w związku z większą popularnością archeologii inwestycyjnej, czyli na przykład pełnienia nadzorów albo realizowania badań pod jakąś inwestycję, archeolodzy częściej spotykają się z klientami. To oczywiste, że bardziej przekonujący jest schludnie prezentujący się archeolog. Oczywiście nie wygląd jest najważniejszy, tylko doświadczenie i to, co ma się w głowie. Jednak te spotkania służbowe czegoś od nas wymagają.

A jak wygląda proporcja kobiet do mężczyzn na studiach archeologicznych?
Kiedy ja studiowałam to na roku było 30 osób i chyba należałoby powiedzieć, że pół na pół. Jednak wiele moich starszych koleżanek wspomina czasy, kiedy na roku było 8 osób, z czego były 2 dziewczyny. Mimo, że też studiowały archeologię, to musiały gotować obiad dla reszty ekipy złożonej z mężczyzn.

Tobie nikt nie kazał gotować obiadu?
Za moich czasów ekipa była wymienna. Wyznaczało się dwie osoby dziennie, które były odpowiedzialne za przygotowywanie obiadu, czy za mycie ceramiki. Nie wyobrażam sobie, że pojadę na wykopaliska i ktoś mi powie "dobra, to ty gotuj obiad".

Wiem, że w środowisku archeologicznym jest duży konflikt z detektorystami (detektoryści to amatorzy używający wykrywaczy metalu). Jak ty do tego podchodzisz?
To jest temat rzeka. Natomiast ja się z nim w ogóle nie identyfikuję. Dlatego, że mam wśród swoich przyjaciół duże grono zaufanych osób, które do detektorystyki podchodzą bardzo świadomie - czyli nie robią dwóch podstawowych błędów. Nie pracują bez pozwoleń, a kiedy już mają pozwolenie i pracują, to podchodzą to tego bardzo merytorycznie. To nie wygląda tak, jak mówię na kanale, że „Józio budzi się rano w sobotę, zastanawia się, co zrobić z wolnym czasem i wychodzi na pole, gdzie mogło się kiedyś znajdować cmentarzysko łużyckie”. Poszukiwaczy-detektorystów jest w Polsce ok. 200 tysięcy. Zgodnie z prawem, by móc prowadzić poszukiwania, muszą złożyć wniosek o wydanie pozwolenia na poszukiwanie u właściwego konserwatora zabytków. Z tego, co słyszałam to rocznie w całej Polsce takich pozwoleń wydawanych jest około tysiąca.

A co w sytuacji, gdy podczas remontu piwnicy, albo pracy w polu znajdziemy fragmenty ceramiki, lub broni?
To, o czym mówisz, jest totalnie przypadkowe. Jeżeli taka osoba nie szukała niczego celowo, to nie łamie prawa. Rolnicy zazwyczaj o swoich znaleziskach powiadamiają odpowiednie osoby. Już szczytem marzeń byłoby, żeby powiadomił konserwatora zabytków, ale często takie osoby mają w swoim miasteczku, w swoim regionie lokalnych historyków, lub lokalne muzea i kierują się tam. I to jest o dziwo częsta sytuacja.

A jeżeli chodzi o zabytki nieruchome, to należy w nie inwestować i odnawiać, czy zabezpieczać jako trwałe ruiny?
Niedawno na moim kanale był film o pałacu w Pilicy, który jest architektoniczną perełką. Niestety niszczeje i będzie niszczał. Odnowienie i przeznaczenie takiego zabytku na hotel, lub restaurację uważam za słuszne, ale powinno to być ściśle konsultowane z konserwatorem zabytków. Nie można doprowadzić do sytuacji, żeby ktoś odkupił taki budynek i pomalował go sobie w różowo-zielone słoniki. Natomiast jeżeli obiekt ma jedynie stać, straszyć i być niebezpieczny nawet ludzi spacerujących wokół niego, to byłoby to nieprzyjemne. Ważne, żeby rekonstrukcja była zgodna z wiedzą, którą dysponują specjaliści w Urzędzie Konserwatorskim.

Właśnie dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Jak tak dużą ilość merytorycznej wiedzy mieścisz w krótkich TikTokach?
Nie jest to łatwe. Na początku, kiedy zaczęłam nagrywać dłuższe materiały na YouTube, nigdy nie musiałam robić dubli. Kiedy zaczęłam kręcić krótsze filmy, jak TikToki, zdarzało mi się, że nieraz powtarzałam ujęcie 5 razy, żeby zmieścić się w krótszej formie. Na szczęście widzowie na TikToku są w stanie skupić uwagę na coraz dłuższy czas i obecnie filmy mogą spokojnie dochodzić do 3 minut.

A nie boisz się, że ubrania i buty skupiają za dużo uwagi?
Jestem kobietą dojrzałą. Wiem, jak ja wyglądam. Wiem, co sobą reprezentuję. Prawda jest taka, że nie mogę nie być sobą. Na co dzień jestem zadbaną kobietą i nie mogłabym występować przed kamerą w parcianym worku – to nie byłoby zgodne ze mną. Myślę też, że gdybym występowała w skromniejszych stylizacjach, nie czułabym się sobą i w konsekwencji straciłabym na wartości merytorycznej, której nie umiałabym komfortowo przekazać.

Czyli od samego początku chodziło o przekazywanie wiedzy, a ciuchy są sprawą drugorzędną?
Oczywiście! Ale nigdy nie chodziło, żeby tworzyć sztuczny twór. To od początku miałam być ja. Nie chciałam stać przed kamerą i robić nudne wykłady. Chciałam przekazywać wiedzę w sposób merytoryczny, ale też prosty i przystępny dla każdego. Widzę, że to działa, bo ludzie za to dziękują.

Ale pojawiają się też negatywne komentarze...
Pojawiają się, ale bardzo rzadko.

Częściej od kobiet, czy od mężczyzn?
Oczywiście, że od kobiet. Zazwyczaj dotyczące wyglądu. Na szczęście szybko poruszyłam tę kwestię w paru filmach i temat się uciął. Z drugiej strony są też komentarze od niektórych mężczyzn, którzy nawet pod filmami o poważnej, historycznej tematyce potrafią zostawiać komentarze o treści „jaka piękna kobieta”. Takie komentarze są po prostu niesmaczne. Jednak nie przejmuję się takimi sytuacjami. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby moje filmy były poprawnie merytorycznie.

Ludzie rozpoznają cię na ulicy?
Nie jestem jakąś wielką gwiazdą, ale to zdarza się coraz częściej. Odbieram to bardzo pozytywnie.

To pytanie musiało paść. Archeolog czy archeolożka?
Archeolog. Nie jestem zwolenniczką feminatywów i nagrałam o tym parę treści. Zdaję sobie sprawę, że one mają długą tradycję i to nie jest wymysł XXI wieku, ale mogę też mieć swoje zdanie. Kończyłam kierunek archeologia, więc jestem archeologiem. Jeśli kobieta posiada tytuł archeologa, to nadal widzę, że jest kobietą. To jest sprzeczne z moim rozumieniem świata, który ma być wolny od stereotypów. Ale jak najbardziej jestem otwarta na dyskusję i nie mam nic przeciwko, kiedy ludzie chcą być określani feminatywami.

Ostatnie pytanie. Czy masz ulubiony okres w historii obuwia?
Wiesz, że nigdy o tym nie myślałam? Wolę raczej współczesne obuwie takich marek, jak Dior, czy Manolo Blahnik.

Manolo Blahnik? Jesteś fanką Seksu w Wielkim Mieście?
To zdecydowanie moja ukochana seria. Buty marki Manolo Blahnik, w których Carrie wychodziła za mąż, dostałam kiedyś w prezencie.

Gottfried

Może Cię zainteresować:

Maciej Baranowski: Kim był Jerzy Gottfried i co pozostawił po sobie w Zagłębiu?

Autor: Maciej Baranowski

20/09/2024

Cmentarz zydowski tarnowskie gory foto

Może Cię zainteresować:

Tarnowskie Góry nigdy nie były sztetlem, ale Żydzi odcisnęli swój ślad w historii miasta

Autor: Szymon Karpe

21/09/2024

Śląskie ogłoszenie sprzedaży samochodu

Może Cię zainteresować:

"Sprzedōm Passata" - ogłoszenie po śląsku o sprzedaży samochodu na jednym z popularnych portali ogłoszeniowych

Autor: Arkadiusz Szymczak

21/09/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon