Z Katowice Airport do centrum Katowic w godzinę. Pociągiem. Kiedy już za rok - a tak deklaruje PKP PLK - gotowa będzie linia kolejowa prowadząca do lotniska ze stolicy województwa. To niewiele dłużej aniżeli zajmuje obecnie podróż pociągiem z Katowic do Krakowa. Dojechanie z Katowic na lotnisko autobusową metrolinią trwa około kwadrans krócej. Samochodem rzecz jasna pokonamy ten dystans jeszcze szybciej.
Pociągiem do Pyrzowic? Z Katowic może niekoniecznie, z Bytomia i Zawiercia - tak
To wszystko każe przypuszczać, że z linii kolejowej prowadzącej z Katowic na regionalne lotnisko niekoniecznie będą korzystać mieszkańcy Katowic i najbliższej okolicy, gdyż oni będą mieli inne, korzystniejsze rozwiązania.
W takim razie kto? Może lądujący w Pyrzowicach goście z zagranicy, nieświadomi tego, że wsiadając w pociąg wybierają najbardziej czasochłonną opcję (co może z ich strony rodzić mało pozytywne komentarze, gdyż nie każdy musi mieć świadomość, że Katowice Airport tak naprawdę znajduje się ponad 25 kilometrów od stolicy regionu i dojazd do centrum nie zajmuje, jak np. w Krakowie z Balic ok. kwadransa). Kolej mogą też wybrać podróżni z rejonu Bytomia i Tarnowskich Gór, a także Zawiercia i Siewierza, gdyż tzw. linia lotniskowa to tak naprawdę połączenie dwóch wcześniej istniejących, a modernizowanych obecnie szlaków tj. linii Chorzów Batory - Bytom - Nakło Śląskie (odcinka słynnej „węglówki”) oraz linii Tarnowskie Góry – Zawiercie. Może także ci z rejonu Gliwic jeśli kolejowe połączenie Gliwice – Bytom przetrwa do tego czasu, a przewoźnik zadba o odpowiednie skomunikowanie (przy czym z kierunku Gliwice – Zabrze do lotniska już dziś operują autobusowe metrolinie).
Jeszcze kilka lat temu dojazd transportem zbiorowym na lotnisko w Pyrzowicach był jednym wielkim nieporozumieniem. Podróżni mieli do dyspozycji dwie linie autobusowe, z których jedna była przeznaczona głównie wyłącznie dla koneserów (ze względu na długość trasy), a na drugiej bilet w jedną stronę kosztował 27 zł. Obecnie do lotniska dojeżdża pięć metropolitalnych linii autobusowych oferujących możliwość dotarcia pod sam terminal z Katowic, Gliwic, Bytomia, Piekar Śląskich, Sosnowca, czy Będzina.
Kolej wejdzie zatem na rynek, gdzie będzie musiała zmierzyć z konkurencją transportu autobusowego, który miał kilka lat na wyrobienie sobie marki wśród pasażerów. Czas przejazdu raczej nie będzie jej atutem (przynajmniej nie dla wszystkich lokalizacji), a biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku energii, to trudno uwierzyć też w to, że stanie się nią cena przejazdu.
W linii do Katowice Airport najważniejszy nie jest wcale dojazd na lotnisko
Karol Tramer, redaktor naczelny branżowego czasopisma „Z biegiem szyn” radzi jednak, by na linię z Katowic do lotniska w Pyrzowicach nie patrzeć jak na typową „linię lotniskową”, lecz jak na linię mogącą poprawić spójność sieci w kolejowej w regionie.
- Pamiętajmy, że jeszcze w okresie przed pandemią Polacy korzystali z transportu lotniczego stosunkowo rzadko. Statystycznie na każdego z nas przypadał jeden lot rocznie. To sprawiało, że niektóre linie lotniskowe w Polsce były wykorzystane w bardzo niewielkim stopniu. Na szczęście ta linia nie jest „ślepą” linią na lotnisko, gdzie jeździć będą tylko podróżni zmierzający do portu, ale linią, która pozwala dostać się do lotniska niejako „przy okazji” – mówi Tramer. Jego zdaniem nie należy więc „na siłę” (i wbrew podanym powyżej uwarunkowaniom) szukać sposobu na skomunikowanie Katowic z lotniskiem, ale wykorzystując możliwości jakie stworzy ta linia uruchomić nowe połączenia z Gliwic przez Bytom, Tarnowskie Góry, Pyrzowice, Zawiercie do Częstochowy. To pozwoliłoby odciążyć same Katowice, a zarazem wykorzystać potencjał zachodniej części województwa śląskiego.
- Trzeba spojrzeć na tą linię jako na element szerszego systemu transportowego w regionie. Przy odpowiedniej ofercie przewozowej mogłaby one wówczas naprawdę dobrze pracować – podkreśla Tramer. Zwraca też uwagę, że „linia lotniskowa” może mieć znaczenie dla ruchu towarowego, gdyż umożliwia dodatkowy wlot na „węglówkę”.
Może Cię zainteresować: