W Pyrzowicach odprawiono ponad 300 tys. osób. Do pociągu wsiadło ponad 2 tysiące
Pierwszy pociąg na trasie Częstochowa – Zawiercie – Pyrzowice – Tarnowskie Góry wyjechał 10 grudnia nad ranem. Od tego dnia trasę tą każdej doby przemierza 20 składów (po dziesięć w każdym kierunku). Jak łatwo zatem policzyć do końca zeszłego roku pokonało ją 440 pociągów. Ze statystyk przewozowych Kolei Śląskich, które tą relację obsługują wynika, że w okresie tym (22 dni) wsiadło do nich w sumie niespełna 25 tysięcy pasażerów. Niewiele jeśli wziąć pod uwagę, że w październiku, który okazał się rekordowym miesiącem w historii przewoźnika, w ramach całej siatki połączeń w regionie spółka przewiozła niemal 2,1 miliona osób. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Statystyki
pokazują nie tylko ilu pasażerów wybrało się w podróż linią
lotniskowa, ale także gdzie dokładnie weszli do pociągu. A okazuje
się, że najczęściej wcale nie w Pyrzowicach, choć teoretycznie warunki ku temu były. W grudniu przez terminale w Katowice Airport przewaliło się bowiem ponad 300
tys. podróżnych. Tymczasem, jak podają KŚ, na
stacji Pyrzowice Lotnisko do
pociągu wsiadło
2,1 tys. pasażerów. Najwięcej
na dworcu w Częstochowie – 6,4 tysiąca,
zaś
najmniej
na przystanku w Mierzęcicach – 512.
Same lotniska nie napełnią składów na liniach lotniskowych
To na razie bardzo wstępne i podstawowe dane. Wszelkie komentarze i wnioski na tych danych bazujące należałoby więc opatrywać adnotacją „na chwilę obecną”. A zatem na chwilę obecną wygląda na to, że rację mieli zajmujący się koleją eksperci, którzy zwracali uwagę, iż linie dowożące pasażerów tylko do lotnisk nie cieszą się w Polsce zbyt dużym zainteresowaniem podróżnych.
- Wynika to z tego, że lotniska są zbyt małymi generatorami ruchu - statystyczny mieszkaniec Polski odbywa jedną podróż lotniczą rocznie – mówił w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM Karol Trammer, red. naczelny branżowego czasopisma „Z biegiem szyn”.
Ci sami eksperci wskazywali, że frekwencyjny sukces może zapewnić jedynie włączenie takiej linii w większy system przewozowy. Tak stało się – jak podkreślał dr Jakub Majewski z Fundacji ProKolej - w przypadku Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, która obsługuje nie tylko samo lotnisko w Gdańsku, ale też zapewnia możliwość bezpośrednich połączeń kolejowych na Kaszuby.
- Bo samolotem nie latamy tak często, żeby co chwila podróżować na lotnisko, ale jeśli to samo połączenie obsłuży również przewozy do szkoły, albo do pracy, to bilans robi się zupełnie inny – tłumaczył nam dr Majewski.
Będzie lepiej gdy do systemu dołączą Bytom i Gliwice
Akurat odbudowana kosztem ponad 660 mln zł netto linia przez Pyrzowice ma przesłanki do tego, by stać się częścią większego systemu. Przystanek przy lotnisku nie jest bowiem stacją końcową, co oznacza, że jeżdżącym tamtędy pociągiem zainteresowani są nie tylko pasażerowie udający się w podróż samolotem. Tyle, że obecnie linia z tego atutu niespecjalnie może korzystać. Poza Częstochową brakuje bowiem naprawdę dużych ośrodków miejskich, których mieszkańcy mogliby przesądzić o efektywnym wykorzystaniu tej relacji. Liczące ponad 61 tys. mieszkańców Tarnowskie Góry, czy niespełna 47-tysięczne Zawiercie oraz pomniejsze miejscowości to o wiele za mało, aby w pociągach zrobiło się naprawdę tłoczno.
To
się zmieni, gdy otworzy się możliwość przedłużenia relacji do
Bytomia, Gliwic, czy Chorzowa (w sumie ponad 400 tys. mieszkańców),
ale na to trzeba będzie poczekać do czasu udrożnienia
remontowanej stacji w Bytomiu i „węglówki” na odcinku od Tarnowskich Gór do
Chorzowa. Wedle składanych kilka miesięcy temu zapowiedzi
przedstawicieli PKP PLK ruch pasażerski
przez
stację w Bytomiu ma zostać przywrócony w połowie tego roku (co
otworzy kierunek na Gliwice), a na puszczenie pociągów
przez Chorzów w stronę Katowic przyjdzie poczekać dłużej. Inna
sprawa, co do tego czasu wydarzy się w samych Katowicach, gdzie
przebudowywany będzie tamtejszy węzeł kolejowy, co niestety nie wróży
dobrze stabilności i przewidywalności przewozów.
Samorządowcy (na razie) nie oczekiwali spektakularnych sukcesów
Przedstawiciele samorządu wojewódzkiego, który za obsługę linii lotniskowej Kolejom Śląskim płaci spodziewali się takiego obrotu sprawy, bo przed debiutem tego połączenia mocno tonowali oczekiwania.
- Nie oczekujemy spektakularnych sukcesów w zakresie przewozów pasażerów – mówił marszałek województwa Jakub Chełstowski wprost stwierdzając, że „nie jest to wymarzona linia, bo nie jest wprost z Katowic”, choć równocześnie uznał uruchomienie przewozów do Pyrzowic za „milowy krok”.
- Chcemy, żeby mieszkańcy przekonali się, że ta linia jest, że istnieje taka możliwość, że od strony technicznej jest to bezpieczne i sprawdzone – podkreślał Chełstowski.
- To połączenie to trzon przyszłej komunikacji, którą będziemy budować jak tylko PLK przebuduje węzeł katowicki i dostaniemy możliwość wjeżdżania większą liczbą pociągów na stację Katowice. Wtedy to połączenie nabierze prawdziwego charakteru ponieważ będą pociągi na trasie Częstochowa – Tarnowskie Góry i Tarnowskie Góry – Katowice i Gliwice – dodał Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa.
Może Cię zainteresować: