Kilka dni temu w Parlamencie Europejskim odbyła się dyskusja na temat uznania Federacji Rosyjskiej za państwowego sponsora terroryzmu. W pewnym momencie głos zabrał Łukasz Kohut, europoseł ze Śląska, który porównał agresję Rosji na Ukrainę z Tragedią Górnośląską, która miała miejsce w 1945 roku.
- Rosja jest państwem terrorystycznym. Putin jest zbrodniarzem wojennym. Niby oczywiste, ale trzeba o tym mówić głośno i wprost. Bo historia lubi zapominać. W 1945 roku na ziemiach śląskich Armia Czerwona nie wyzwalała. Robiła to samo co dziś na Ukrainie. Niszczyła, paliła, zabijała i gwałciła - przypomniał Kohut.
Europoseł Nowej Lewicy zwrócił uwagę na to, że do dziś te zbrodnie na Ślązakach nie zostały rozliczone.
- Pół miliona Ślązaczek, Niemek i Polek zostało zgwałconych. I nikt do tej pory nie rozliczył tej tragedii, nikt nie wypłacił odszkodowań czy reparacji. Najwyższy czas wysłać notę do Moskwy. Nie mieli racji ci, którzy myśleli, że z Rosją można się dogadać. Sowieta to nie demokrata. Sowieta to kłamca i wichrzyciel - powiedział Kohut. Jednocześnie zaapelował o wyrzucenie rosyjskich dyplomatów z europejskich stolic.
Tragedia Górnośląska jak Bucza i Izium, ale 80 lat wcześniej
To, co dziś wyczynia armia Putina, w jaki sposób morduje i gwałci ludność cywilną, jak żywo przypomina wydarzenia z 1945 roku z Miechowic czy Boguszyc. Wtedy też Armia Czerwona masowo mordowała, paliła i niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. O analogiach pomiędzy Tragedią Górnośląską, a rosyjską agresją na Ukrainę opowiadał niedawno na naszych łamach dr Sebastian Rosenbaum, historyk z katowickiego oddziału IPN.
- Na pewno jest widoczny ten sam furor wojny i te same zbrodnie przeciw ludności cywilnej, jakich dopuszczali się czerwonoarmiści w 1945 roku na Górnym Śląsku. Ale tragedie rozgrywały się nie tylko w tych kilkunastu miejscowościach, gdzie miały miejsce szeroko zakrojone masakry mieszkańców, o których najczęściej mówimy. Owszem, w Miechowicach czy Boguszycach skala zabójstw cywilów była bardzo wysoka. Pamiętajmy jednak, że na niemieckim Górnym Śląsku (przez co rozumiem tutaj tę część Górnego Śląska, która przed II wojną światową znajdowała się w granicach Niemiec) w zasadzie trudno znaleźć miejscowość, w której by nie doszło do zbrodni na ludności cywilnej. Do mordów dochodziło w każdej niemal wiosce, gminie, mieście. Najbardziej niepokojące w kontekście pana pytania jest więc to, że zbrodnie na Śląsku w 1945 roku miały charakter powszechny.
Może Cię zainteresować: