Siedemnasty Marsz Autonomii przejdzie ulicami Katowic w sobotę, 15 lipca 2023 r. Tradycyjnie wyruszy o godz. 12.00 z placu Wolności w kierunku placu Sejmu Śląskiego. Wydarzenie organizowane jest przez Ruch Autonomii Śląska dla upamiętnienia nadania przez Sejm RP statutu organicznego województwu śląskiemu w dniu 15 lipca 1920. W tym roku do komitetu organizacyjnego dołączyły inne stowarzyszenia: Demokratyczna Unia Regionalistów Śląskich, Regios, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców Województwa Śląskiego, oraz posłanka na Sejm RP Monika Rosa, poseł Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut i wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski.
- Motywem przewodnim tegorocznego marszu będą prawa mniejszości na Górnym Śląsku: Ślązaków - największej w Polsce, w świetle wyników spisu, mniejszości etnicznej, wciąż nieuznawanej przez władze państwowe, oraz mniejszości niemieckiej, której ograniczono dostęp do nauczania języka ojczystego – informuje Marek Nowara, członek zarządu Ruchu Autonomii Śląska.
Podczas marszu będzie można złożyć podpis pod obywatelskim projektem uchwały sejmiku województwa śląskiego, zawierającej apel do parlamentarzystów o uznanie śląskiej mniejszości etnicznej.
Wywiad z Marcinem Melonem, śląskim pisarzem i regionalistą.
Chodzisz na Marsze Autonomii?
Przez pierwsze 10 edycji to był obowiązkowy punkt wakacji. Lubię tę pozytywną energię towarzyszącą Marszowi. Ostatnio nie bywałem bo... Wiesz, za starego piyrwyj wszystko było lepsze. Nawet jeśli to stare piyrwyj było jakieś paręnaście lat temu.
W tym roku będzie to już 17. marsz, a tej autonomii ciągle nie widać. Czy to tylko puste hasło?
Mnie się postulat autonomii nadal bardzo podoba. Myślę, że gdybym był Gorolem na Śląsku też by mi się podobał - abstrahując od tożsamości, godki i kultury. Jestem przekonany, że postępująca decentralizacja to jest przyszłość całego państwa polskiego. Na razie nie widać jej na horyzoncie, bo widok zasłaniają nam Kaczyński, Czarnek, Rydzyk i jeszcze parę politycznych dinozaurów. Ale historia uczy, co stało się z dinozaurami.
Poza autonomią regionalną główne postulaty regionalistów to uznanie języka śląskiego i śląskiej mniejszości regionalnej. Tu też postępów nie widać, choć padły kolejne obietnice z ust „polityków warszawskich”.
Postulat uznania języka regionalnego i to, by dzieci na Śląsku uczyły się o swoim regionie to jest serio coś kontrowersyjnego? Dziś już chyba tylko dla skrajnej prawicy katolicko-narodowej. Politycy, którzy chcą być uznawani za rozsądnych, już się oswoili z niektórymi naszymi postulatami. Na inne przyjdzie czas. Ale w tym kierunku to zmierza.
Śląski ruch regionalny osłabł w ostatnich latach. Regionaliści znaleźli się poza sejmikiem województwa i są podzieleni. Może politycznie Ślązacy się już wypalili?
Nie sądzę. Ślązacy trwają, ale zmieniła się scena polityczna. W warunkach bezwzględnej wojny PiS - PO trudniej stawiać konstruktywne postulaty. Oczekuje się, że opowiesz się po jednej stronie i będziesz walczył, jak to na wojnie. Ta polaryzacja nie przysłużyła się regionalistom.
Najważniejsze zadania przed śląskim ruchem regionalnym?
Zadbanie o przyszłość. Dzisiejsze pokolenie trzydziesto- i czterdziestolatków budowało siłę tamtego RAŚ. Ale co z tożsamością nastolatków? Niektórzy nie pamiętają nawet, że niedawno regionaliści byli poważną i atrakcyjną alternatywą dla polsko-polskich wojenek.
Politycznie ta śląskość wygląda dziś słabo, ale poza polityką wiele się dzieje. Co cię najbardziej cieszy?
Ostatnio byłem na festiwalu literackim w Opolu i stoisko Silesia Progress i Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej było pełne śląskiej literatury. Książek pisanych po śląsku i tłumaczonych na śląski. Godka ślonsko zrobiła ogromny progres przez ostatnie 15 lat. Ta bitwa została na pewno wygrana.
Może Cię zainteresować: