Polska wyjdzie z grupy?
Myślę, że tak. Po pierwszej kolejce się okazało, że jest to grupa, w której wszystko jest możliwe. Oczekiwaliśmy, że Argentyna rozgromi Arabię Saudyjską, a stało się inaczej.
Wszystko się może zdarzyć, ale kadra Michniewicza gra przecież antyfutbol. Źle się to ogląda...
To widocznie jest taka polska metoda na osiąganie jakichkolwiek przyzwoitych wyników. Musimy być tego świadomi, świadomy był prezes Kulesza zatrudniając Czesława Michniewicza. On ma taki sposób ustawiania zespołu i pokazał w kadrze młodzieżowej, że może to być skuteczne.
Panu nie przeszkadza, że polska reprezentacja tak gra?
Przeszkadza. Ja oczekuje od futbolu piękna i ekscytacji, a mamy pragmatyzm i trenera, który chce wygrywać 1:0.
Ale nawet to się nie udało, bo tylko zremisowaliśmy. Może to piłkarze są za słabi?
Gdybym miał szukać na siłę pozytywów, to powiedziałby, że osiągnęliśmy w tym meczu inauguracyjnym najlepszy wynik za mojego życia. Wszystkie poprzednie w XXI wieku sromotnie przegraliśmy. Mamy najmocniejszą jedenastkę w XXI wieku. Mamy młodych zdolnych zawodników, mamy jednego z najlepszych napastników na świecie, na którego teraz po zmarnowanym rzucie karnym wylewają się pomyje, jakby był przypadkowym grajkiem. Deynie też się zdarzyło nie strzelić karnego na mundialu z Argentyną. Piłkarze są dobrzy, ale taktyka nie. Bo co my gramy? Laga na Bercika i tyle?
Dobra, zostawmy taktykę. Jak pan odbiera w ogóle ten mundial? Katar (po śląsku ryma), mecze w listopadzie i grudniu. Podoba się?
Nie, bo to zupełnie inny odbiór. Nie ma tej dziecięcej radości, nie ma słońca, nie można wyjść na szpilplatz pokopać z kumplami. Nie ma też atmosfery mistrzostw świata, bo balonik nie był tak napompowany.
To znaczy?
Nikt nie ma większych oczekiwań wobec polskiej reprezentacji, że zajdą daleko. Może to i lepiej, bo potencjalne rozczarowanie będzie mniejsze. W kraju nie ma takiej euforii.
Jak w 2002 roku, gdy trener Engel zapowiedział, że jedziemy po puchar? Pamiętamy jak się skończyło
To dobry przykład. Pamiętam doskonale ten mundial. To był mój pierwszy turniej, który jako młody synek śledziłem z wypiekami na twarzy. Polska wraca na mundial po 16 latach w niebycie. Wszyscy tylko o tym mówili. Pamiętam gimnazjum w Żorach. Na sali gimnastycznej mały telewizorek. Cała szkoła oglądała ten mecz. Dzisiaj nie ma takich emocji. Trudniej zbudować wspólnotę, bo ludzie są zatomizowani. Pamiętam te emocje, te rozczarowanie. Kiedyś to było.
Rozczarowania akurat dzisiaj też są
I trochę nam się opatrzyły. Wtedy to było coś nowego
Wróćmy do Kataru. Nie zgrzyta panu, że w tym kraju, gdzie nie są szanowane prawa człowieka, odbywa się taki turniej?
Dla mnie jest to mundial hańby. Używam tych słów nieprzypadkowo - taki jest też tytuł niemieckiego serialu dokumentalnego („Katar - WM der Schande"), który pokazuje skorumpowany proces przyznania mundialu Rosji i Katarowi i ofiary wśród robotników budujących stadiony. Jest taka scena, gdy widzimy pogrzeb nepalskiego robotnika i jego szlochającą żonę. Każdy człowiek o elementarnej empatii musi czuć się z tym źle. I te mistrzostwa zbudowane są na kłamstwie wielkich i cierpieniu małych, dlatego nikogo nie namawiam do ich oglądania, ale sam je śledzę i jestem poniekąd wspólnikiem w machlojkach FIFA. Dzisiaj piłkę nożną psują nie chuligani na trybunach, ale bandyci w anzugach, którzy dla dóbr materialnych są w stanie podeptać wszelkie wartości. Ale ja, jako Ślązak, który kibicuje reprezentacji, mimo że nie czuję się Polakiem, chce cieszyć się futbolem z innymi kibicami, pomimo tych ponurych okoliczności.
Nie czuje się pan Polakiem? Jak to?
Czuję się przede wszystkim Ślązakiem. Z Polakami łączy mnie wspólnota miejsca, języka, komunikacji, codzienności, refleksji, zabawy. W kontekście piłkarskim oznacza to, że chce wraz kibicami polskiej kadry uczestniczyć w futbolowym karnawale. Choć ten karnawał jest oczywiście splamiony korupcją i łamaniem praw człowieka.
Może Cię zainteresować:
Oni lecą do Kataru na mundial. Michniewicz zabrał "naszych"
To może trzeba wystawić piłkarską reprezentację Śląska? Taka kadra miałaby szansę na weltmajstra?
To ciekawy kierunek myślenia, któremu niedawno dał impuls śląski pisarz Zbigniew Rokita w swojej sztuce „Weltmajstry" granej przez teatr Korez. Kto nie widział, niech pędzi do teatru by oczyścić swoją głowę z tych toksycznych, kibicowskich partykularyzmów. Wizja reprezentacji Śląska już nie raz się materializowała i Ślązacy sparowali z reprezentacją Polski czy... Tanzanii. Śląski manszaft ostatni raz wystąpił w grudniu 2006 roku, kiedy to w meczu charytatywnym podejmował Polskę prowadzoną przez Leo Beenhakkera. Czy dzisiaj sformowanie reprezentacji Śląska mogłoby wyjść poza sferę fantazji? Czy znalazłby się taki Gerard Pique, który grał równocześnie dla reprezentacji Katalonii i Hiszpanii? Musiałaby się połączyć wola śląskich kibiców z wolą piłkarzy.
Na razie musimy się zadowolić Ślązakami w reprezentacji Michniewicza. Komu pan najbardziej kibicuje?
Ta kadra nasycona jest śląskimi piłkarzami. Niektórzy nie odegrają raczej większej roli. Raczej nie zobaczymy na boisku Skorupskiego, nie zobaczymy Grabary. Bo na całe szczęście dobrze w turniej wszedł Wojciech Szczęsny. Raczej swoją szansę przegrał też Szymon Żurkowski, który pokazał w meczu z Chile, że brak grania w klubie może sprawić, że zapominasz potem jak się gra w piłkę. Ja dużo nadzieję pokładam w Jakubie Kiwiorze. On może być drugim Władysławem Żmudą. Kiwior może być śląską skałą, a Jakub Kamiński z Rudy Śląskiej może być ślonskim luftem na skrzydle. Z Meksykiem zagrał słabo, ale parę rajdów w jego wykonaniu jeszcze zobaczymy. Na ławce jest jeszcze pochodzący z Jastrzębia Skóraś, mega talent, co pokazuje w Lechu. Jest też zawsze groźny Arkadiusz Milik, nie wspominając o rutyniarzu Kamilu Gliku. Cała nadzieja w Ślązakach.
No dobra, ale nie są to zawodnicy, z którymi śląski kibic może się utożsamiać jak Pohl, Cieślik, Oślizło, Urban, Lubański i wielu innych...
Teraz każdy utalentowany śląski synek od razu ucieka do bogatszego klubu w Polsce, do Lecha albo Legii. A często nawet od razu za granicę. Weźmy takiego 16-letniego Dariusza Stalmacha z Górnika Zabrze. Ledwo zadebiutował w Ekstraklasie, a już wziął go AC Milan. Trudno więc, żeby kibice na Śląsku mogli utożsamiać się z piłkarzami stąd, gdy tak krótko można się nimi nacieszyć, gdy grają dla śląskich klubów.
Typy na kolejne mecze Polaków?
Arabię Saudyjską pokonamy, choć po tym meczu z Argentyną może to brzmieć zabawnie. To jest drużyna ze świetnym trenerem, ale ci piłkarze grają tylko w lokalnych klubach i nie są wirtuozami futbolu. Z Argentyną? Skromny remis wystarczy. 5 punktów da nam awans. Fusbal jest nieprzewidywalny, a to że do końca wszystko jest możliwe, rozgrzewa serca kibiców pod każdą szerokością geograficzną.
Może Cię zainteresować: