Po liczbie opolskich i dolnośląskich rejestracji szybko załapałem, że Jeseniki muszą być popularne wśród mieszkańców wspomnianych województw. Nic dziwnego, skoro dojazd samochodem to kwestia zaledwie godziny drogi. Od nas z okolic Metropolii nieco dłużej, bo dwóch godzin. Ale cóż to za odległość. Z Krakowa około 3 godzin, z Łodzi 3 i pół a Poznania 4. Najlepiej kierować się na przejście graniczne w Głuchołazach, a potem na miejscowość Jesenik – nieformalną stolicę Jeseników. Innymi większymi miastami są: Sumperk czy Bruntal. Ale najlepszymi miejscowościami wypadowymi, zarówno na szlaki widokowe, ale i trasy zjazdowe, czy biegowe, z których słyną Jeseniki, naszym zdaniem są:
- Ostrużna, Loucna nad Desnou,
- Bila pod Prededem,
- Karlova Studanka – miejscowość z podobno najczystszym powietrzem w Europie Środkowej.
Do Ramzovej ciągnęły sznury samochodów z narciarzami, a cała okolica przykryła się białym puchem. Jeseniki gwarantują śnieg w wyższych partiach od listopada do nawet kwietnia. Takie stacje narciarskie jak Ramzova czy Cervonohorske Sedlo zapewniają śnieg i warunki zjazdowe praktycznie bez przerwy. Bo są stosunkowo wysoko.
Wspomniane miejsca dzielą spektakularnie Górny Śląsk i Morawy, tędy biegnie granica dwóch regionów. Jeseniki to tajemnicze góry, od dawna budzące strach, ale i podziw, pewnie dlatego, że tak nagle gwałtownie wyrastają nam przed oczami z praktycznie płaskich równin Moraw czy Dolnego Śląska, a płaskimi czubkami, łysymi, subalpejskimi, przez pół roku zahaczają o chmury. W wielu miejscach posiadają odkryte geologiczne cuda, jak wychodnie, skały i wąwozy. W Jesenikach, choć mało kto to wie, występuje też kras i największe czeskie marmurowe jaskinie, co wiąże się z tym, że góry te stały się murem, który zatrzymał swego czasu lądolód, który objął większość Polski. Wietrzenie mrozowe spowodowało pękanie tych gór w wielu miejscach (spore gołoborza, ciekawe formacje skalne jak Obri Skaly) a topniejąca woda wydrążyła wiele podziemnych cudów. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Na vintage włościach u herr Prysznica
Gdyby Vincenz Priessnitz wiedział, co wykombinował, może od razu przekułby swoje odkrycie w biznes, a nie tylko misję. Twórca popularnego prysznica, szczegółowo opisany całkiem niedawno na łamach Ślązaga, najpierw używał go w swoim zakładzie wodoleczniczym (pierwszym wodnym uzdrowisku na świecie) jako przyrządu… medyczno-fizjoterapeutycznego. Oczywiście wyśmiewany i krytykowany przez prawdziwych lekarzy. Leczenie wodą? Wolne żarty!
Z czasem jego metody zadziałały, a uzdrowisko stało się słynne w całym niemieckojęzycznym kręgu kulturowym i na całym świecie. Wyrosły eleganckie sanatoria, hotele, pensjonaty a stok dzielnicy Lazne (Łaźnie), nachylony w stronę słońca i z panoramą Jeseników służył też do kąpieli… słonecznych.
Dziś nad uzdrowiskiem króluje eklektyczno-modernistyczny hotel o nazwie Priessnitz. Piękny w środku, można zwiedzać. Klimatem nieco przypomina estetykę filmową Wesa Andersona. Jak całe uzdrowisko. Sam odkrywca pochowany jest w neogotyckiej kapliczce w parku zdrojowym. Do dzielnicy Lazne kursuje lokalny autobus z dworca kolejowego, można też podejść pieszo w 10 minut