Ławka chorzow

Marcin Zasada: Aleja polskiego dziadostwa i inne pawlacze patriotyzmu to... prezent dla historii Śląska

Marcin Zasada: Aleja polskiego dziadostwa i inne pawlacze patriotyzmu to... prezent dla historii Śląska

autor artykułu

Marcin Zasada

Widzieliście już aleję Polskiego Dziadostwa na Śląsku? W związku z tym, że specjaliści od patriotycznych uniesień od dawna meblują nam historię Śląska, są pytania. Jak meblują, to dlaczego z najtańszej dykty? Czemu ten narodowy tapczan tak skrzypi i czemu drzwi od pawlacza nie da się otworzyć?

Nie będzie chronologicznie. Punkt pierwszy. Aleja Polskiego Dziedzictwa Śląska. Koncept dla tych i od tych, którym panteon górnośląski wydawał się za mało… wyrazisty. 100 dębów, 100 tabliczek. Wszystko nudne jak cholera, ale w Polsce lekcja historii nie ma być ciekawa, tylko dawać po wątrobie jak barbórkowa karczma. Przyjęliśmy wszyscy do wiadomości, ponarzekaliśmy. Sadzonki i tabliczki stoją i co dalej?

"Mnie nie interesuje inne dziedzictwo"

Jednemu redaktorowi Borówce zachciało się ruszyć cztery litery pod to dzieło firmowane przez 7 publicznych instytucji. To nawet nie jest dykta. To jest wilgotny karton. Jakiejś Matuhausen (Henryk Sławik zginął w Mauthausen), jakieś pomylone daty, fakty, kompromitujące literówki. Nikt się do tablic nagle nie chciał przyznawać (a pytaliśmy). Czesław „Mnie nie interesuje żadne dziedzictwo Śląska inne niż polskie” Sobierajski, który aleję wymyślił, obiecuje poprawki, ale nie zdradza, po kim trzeba poprawiać.

Jeśli ktoś potrzebuje dalszych wyjaśnień: podejrzewam, że poprawiać trzeba po byłym pośle Czesławie „Mnie nie interesuje żadne dziedzictwo Śląska inne niż polskie” Sobierajskim. Sobierajski z zawodu był (przed polityką) górnikiem i ślusarzem, ale interesuje się historią i aleja dziadostwa… pardon: dziedzictwa to jego dzieło. Obiecał też nowe tablice - ktoś zapłaci, ktoś przykręci, wszyscy zapomną. Na marginesie, tą całą aleją nie da się nawet spacerować. Można z samochodu podziwiać, co w założeniu głupie nie jest, bo z samochodu nikt nie dojrzy tych kocopołów o Mieszku I, bohaterze Górnego Śląska.

Może to i najmniej istotna z lekcji historii fundowanych Śląskowi przez władzę, ale – biorąc pod uwagę ciamajdowatość formy i treści – najbardziej symboliczna. Bo czego nie dotkną się działacze PiS na tym odcinku, zamienia się to w tragi, to w farsę. Czasem jedno i drugie. Pamiętacie jeszcze wiato-ławeczkę z polską flagą w Parku Śląskim?

Gdyby zamiast zanudzać... Gdyby...

Od dwóch lat dyrektorką Muzeum Śląskiego jest Maria Czarnecka. Sam fakt, że na czele takiej instytucji posadzono panią bez kompetencji i jakiegokolwiek merytorycznego przygotowania, boli niezmiennie. Po dwóch latach można wyliczać: cenzorską zdrapkę hasła „Lex Szyszko” w tytule pracy Michała Krawca z ASP, kasowanie wystawy, w której przewinął się Jerzy Ziętek, a przede wszystkim: intelektualną nicość, w jakiej pogrąża się najważniejsze regionalne muzeum w Polsce. To miejsce nie zmusza już do niczego, nie skłania, nie inspiruje. Stało się domem kultury z salami do wynajęcia na partyjne mitingi.

Po dwóch latach nadal nie wiem, kim jest Maria Czarnecka i co właściwie robi w tym muzeum. Ze 20 razy próbowałem umówić się z nią na wywiad. To była nie mniejsza komedia niż cztery lata zapraszania na rozmowę Wojciecha Kałuży.

Oczywiście, po historycznej krucjacie PiS na Śląsku zostanie też panteon górnośląski i zamiast wciskać do niego Kutza, pogódźmy się z tym, że najbardziej na swój własny telewizor zasłużył w nim arcybiskup Wiktor Skworc. Remont piwnic katedry za publiczne miliony, gdy wokół sypią się bezcenne zabytki przemysłu – to biznesowo-polityczny majstersztyk odchodzącego w końcu na emeryturę metropolity katowickiego.

Żeby nie powtarzać po raz setny. Panteonu nie da się naprawić. Jest w założeniu kaleki, bo udaje, że historia Górnego Śląska ma 100 lat. Jest przeraźliwie nudny, ciekawsze biogramy można przeczytać w Wikipedii, a cała wystawa nie ma nawet scenariusza. Nie ma, bo nie ma geniusza, który ten parafialny kącik pamięci zamieniłby w atrakcyjną opowieść o śląskiej historii. Ta – jak powiedział pewien mądry człowiek – w istocie wydziera się na cały głos, natomiast w panteonie klepie formułki. Urodzony wtedy i wtedy, tu lub tam. Zrobił to lub tamto, należał tam lub gdzieś. Ziew i to taki, że żuchwy wypadają z zawiasów.

I co z tego wszystkiego? Z punktu widzenia opowiadania śląskiej historii, skrzypiący tapczan patriotyzmu i biało-czerwone pawlacze to... najlepszy prezent. Gdyby państwowe pieniądze finansowały na Śląsku politykę historyczną pod hasłem "Tobie Polsko" w hollywoodzkim stylu i z hollywoodzkim rozmachem, zamiast zanudzać i rozśmieszać swoją nieporadnością, może nawet kogoś ta konfekcja by uwiodła. Dziś nie uwodzi, nie przekonuje, nie ma żadnej siły, ani treści. Za to ustawia tło wszystkim, którzy chcą i potrafią przedstawiać historię Śląska bez chorób partyjnej propagandy. Serio, podziękujcie Marii Czarneckiej i Czesławowi Sobierajskiemu.

Ulica Szymborskiej w Katowicach? Błagam...

Inna sprawa, że Górny Śląsk zasługuje na coś lepszego niż meblowanie go tą samą dyktą i kartonem, którym działacze PiS budują cały kraj. Zasługuje też jednak na lepsze pomysły niż ten Jarosława Makowskiego z PO. Radny, a być może nawet przyszły senator z Katowic proponuje w stolicy województwa ulicę Wisławy Szymborskiej. Tajming może nie najlepszy, bo śmierć Stalina, peany za młodu, a w Katowicach zaraz rocznica Stalinogrodu. Ale…

Ale nie będę się czepiać, bo Wilhelm Szewczyk też kiedyś zbłądził ze Stalinogrodem, a dziś jest symbolem oporu wobec działań w stylu stalinogrodzkim (partyzancka zmiana patrona placu w centrum miasta). Z całym szacunkiem dla twórczości noblistki. Radnemu Makowskiemu mogę wskazać z 15 nazwisk słynnych, ważnych, legendarnych katowiczan, którzy jeszcze się w rodzinnym mieście ulicy nie dorobili i może warto by się w Katowicach upomnieć, zanim w ogóle pomyśli się o Szymborskiej. Kutz nie ma wciąż ulicy w Katowicach. Krystyna Bochenek nie ma. Z ojców założycieli miasta tylko z Grundmannem się udało. A gdzie Smolorz, Kyks Skrzek, Buszko i Franta? Obiecuję, przygotujemy listę. Żeby ustawić priorytety.

Bo dla katowiczan i Ślązaków historia Kutza, Smolorza, Bochenek czy doktora Richarda Holtzego są sto razy ważniejsze niż kurtuazja wobec powszechnej legendy Wisławy Szymborskiej.

Aleja polskiego dziedzictwa slaska bledy

Może Cię zainteresować:

Aleja Polskiego Dziedzictwa Śląska w Katowicach to kompromitacja. Na tablicach błędy historyczne i literówki

Autor: Tomasz Borówka

26/02/2023

Maria czarnecka muzeum slaskie

Może Cię zainteresować:

Cenzurowanie wystaw, partyjna szatnia i praca od wtorku do czwartku. Dwa lata Marii Czarneckiej w Muzeum Śląskim

Autor: Patryk Osadnik

03/03/2023

Aleja Polskiego Dziedzictwa Śląska przy ulicy Gospodarczej w Katowicach

Może Cię zainteresować:

Tabliczki w alei Polskiego Dziedzictwa Śląska. Błędy zostaną poprawione, ale kto je popełnił?

Autor: Tomasz Borówka

04/03/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon