Rząd rozdał samorządom pieniądze z polskiego ładu i mieliśmy przez kilka dni święto dziękczynienia. Prezydent Katowic dziękował wojewodzie, prezydent Mysłowic podziękował 14 (!) osobom, w tym premierowi, wojewodzie i trójce posłów. Prezydent Zabrza dziękowała całemu rządowi podczas rządowej konferencji. Ten spektakl ma swoją dramaturgię: w ubiegłym roku Małgorzata Mańka-Szulik (prezydent Zabrza) szacowała, że jej miasto polski ład będzie kosztował 40 mln zł. Rocznie. Związek Miast Polskich był jeszcze bardziej radykalny – wyliczył, że Zabrze straci blisko 60 mln.
Czeki ze zdjęciem
Ile
Zabrze dostało w rządowym rozdaniu? Dramaturgia, suspens, mamy tu
jakieś werble? Tak, Zabrze dostało mniej niż kosztuje polski ład.
Jakieś 35 milionów. Mysłowice dziękują, bo – upraszczając -
przynajmniej wychodzą na zero. Pecha miał Bytom – dostał ledwie
4,5 mln zł, co przypadkowo zbiegło się z głośnym rozstaniem PiS
z Koalicją Obywatelską. Co jakiś czas prezydent tego, czy innego
miasta mówi: „To są fundusze dzielone według klucza partyjnego”.
Są?
No więc… To trochę bardziej skomplikowane. Kluczowe pytanie brzmi: za co prezydenci dziękują posłom z danego okręgu i dlaczego posłowie PiS chwalą się swoją skutecznością w pozyskaniu rządowych pieniędzy dla miasta? W tym drugim nikt nigdy nie przebije Barbary Dziuk, która wydrukowała „czeki” z kwotami i swoim zdjęciem, ale chwalących się i tych, których chwalą jest długa lista. Rzecz w tym, że od pierwszego rozdania Funduszu Inwestycji Lokalnych, a było to bodaj 2 lata temu, nikt nie wie, jak są dzielone rządowe pieniądze.
Co to znaczy, że poseł załatwił?
Wiecie
na przykład, że urzędy wojewódzkie informujące o kolejnych
rozdaniach, używają słowa „konkurs”? Ale co to za konkurs bez
regulaminów, kryteriów i punktacji? Ok, załóżmy nawet, że
jakieś zasady tam obowiązują. W takim razie: jak traktować te
wszystkie maskarady z czekami i podziękowaniami? Co to znaczy, że
„poseł załatwił”? Są jakieś dodatkowe punkty za intensywność
poselskiego lobbingu? I żeby to było jasne: sam rozumiem, że piszę
na Berdyczów. Podobne pytania zadawano wielokrotnie i sami
zgadnijcie, czy była jakakolwiek odpowiedź.
Samorządy
od dawna przegrywają z rządem wojnę propagandową o finanse i
czyste reguły, czasem na własne życzenie. Gdy PiS podwyższał
kwotę wolną albo wprowadzał zerowy PIT dla młodych, prezydenci
wielu naszych miast odpowiadali: „To zabieranie pieniędzy
samorządom”. Ludzie, którzy skorzystali na podatkowych zmianach,
pewnie pukali się w czoło. Teraz w części miast słychać obawy o
inwestycje, na które pozyskały rządowe fundusze. Tego też nikt
nie zrozumie. Dopóki nie przyjdzie kampania wyborcza i kandydat PiS
nie przypomni, że była to skrajna nieudolność.
Prezydenci, którzy dziękują, zrozumieli, że w tym spektaklu role mają wyłącznie drugo-, a czasem nawet trzecioplanowe. Statyści na planie czasem mówią „dziękuję”. A czasem po prostu się uśmiechają.