Panteon gornoslaski

Marcin Zasada: Niech sobie miejsce, w które naszą historię zaniósł arcybiskup Skworc, pozostanie piwnicą ersatzu

Marcin Zasada: Niech sobie miejsce, w które naszą historię zaniósł arcybiskup Skworc, pozostanie piwnicą ersatzu

autor artykułu

Marcin Zasada

Mam szczerą nadzieję, że Kazimierza Kutza ostatecznie zabraknie w tzw. panteonie górnośląskim. Niech sobie miejsce, w które naszą historię zaniósł arcybiskup Wiktor Skworc, pozostanie piwnicą ersatzu, kącikiem pamięci o świecie wymyślonym na plebanii.

W sobotę ujawniliśmy listę Ślązaków (i nie-Ślązaków) godnych panteonu górnośląskiego, który powstaje w katowickiej archikatedrze. I jeśli komuś wydawało się, że bardziej kuriozalnie być nie może, finalny katalog zasłużonych został zmieniony na ostatniej prostej: wylecieli z niego np. górnośląscy nobliści: Kurt Alder, Maria Goeppert-Mayer i Otto Stern, a pojawiły się osoby związane z obecną władzą: Sławomir Skrzypek, były prezes NBP, który zginął w katastrofie smoleńskiej i Eugeniusz Wróbel, wiceminister w rządzie PiS (2002-2005), który zginął z rąk syna.

Nie wiem, jak ktoś może próbować wytłumaczyć światu, że wychowana w Katowicach druga w historii ludzkości noblistka z fizyki jest mniej ważna w opowieści o śląskiej pamięci niż prezes (przez 3 lata) Narodowego Banku Polskiego. Nie wiem, ale całe to przedstawienie nie ma być ani logiczne, ani prawdziwe.

Św. Jadwiga była... Niemką

Przede wszystkim, panteon, naznaczony patriotyczną nadgorliwością metropolity katowickiego, ordynarnie fałszuje historię Górnego Śląska. Udając, że zaczęła się ona 100 lat temu, gdy gen. Szeptycki triumfalnie wkroczył do Katowic. To jednak dopiero początek intelektualnych szpagatów. Rocznica 100 lat polskiego Śląska obejmuje bowiem zaledwie część regionu, wszak Gliwice, Bytom czy Zabrze polskie stały się dopiero 23 lata później. Załóżmy nawet: udajemy, że wybitne jednostki rodziły się i działały na Górnym Śląsku tylko po „złączeniu z macierzą”. To co robi w tym panteonie św. Jacek (wiek XII-XIII) albo Święta Jadwiga Śląska, Niemka zresztą? Co św. Jadwiga ma wspólnego z krzewieniem polskości na Górnym Śląsku?

Z tym panteonem jest jak z koszmarną dobudówką na szczycie archikatedry. Jest, ale nikt nie wie, dlaczego w ogóle i dlaczego tak, a nie inaczej. Oba przedsięwzięcia zostały wyjęte spod wszelkiego oddziaływania społecznego, zorganizowano je pokątnie, mimo zaangażowania ogromnych pieniędzy publicznych. Nie wiemy zatem, czemu na liście godnych Górnoślązaków zabrakło nie tylko noblistów (czy np. chorzowianina Franza Waxmana, laureata Oscara), ale i Kazimierza Kutza, Ernesta Wilimowskiego (jest Gerard Cieślik) czy Jerzego Ziętka.

Nie wiadomo, dlaczego z panteonu wyleciał Wilhelm Szewczyk, tak jak nie wiadomo, dlaczego pojawili się w nim nagle Sławomir Skrzypek i Eugeniusz Wróbel. Z całym szacunkiem, ale jakie konkretnie są ich zasługi dla Śląska? A co z takimi osobowościami jak Ludwig Guttmann, urodzony w Toszku twórca igrzysk paraolimpijskich czy Ernst Borinski z Katowic, który w Ameryce czczony jest za wygraną walkę z segregacją rasową? Co z Oskarem Troplowitzem z Gliwic? Facet wynalazł krem Nivea, pastę do zębów i plaster samoprzylepny! Niegodny panteonu? Czy ktoś ma świadomość tej farsy?

To nie święci zbudowali Katowice

Spójrzcie zresztą dokładnie na wszystkie nazwiska uhonorowanych. Większość to osoby szerzej nieznane, anonimowe poza kręgami kościelnymi, nieobecne w przestrzeni publicznej, często o marginalnym znaczeniu dla cywilizacyjnego czy kulturowego rozwoju Górnego Śląska. Najwięcej na tej liście księży, męczenników i innych błogosławionych. Wszystkim, którzy przyłożyli do tego rękę, przypomnę jedynie, że nie byłoby tej archikatedry i nie byłoby żadnych Katowic, gdyby nie ich ojcowie założyciele. Nie święty Jacek, ale Wilhelm Grundmann. To nie św. Jadwiga zbudowała potęgę górnośląskiego przemysłu, a rody Wincklerów, von Giesche’ów, von Donnersmarcków… John Baildon, Wilhelm von Reden i Karol Godula.

Każdy biskup może sobie budować swój kącik tradycji, ale jeśli odwołuje się do historii Śląska i robi to z podatków ogółu, niech przynajmniej zachowa minimum uczciwości. Ten panteon, mimo karkołomności samej idei (panteon to przecież... świątynia wielu bóstw), mógł być ciekawą próbą opowiedzenia śląskich historii życiorysami wielkich Ślązaków. Wyszła z tego jakaś operetkowa szarża pod sztandarem polskości, dzielenie śląskich dziejów na lepsze i gorsze, tworzenie świata, który nie istnieje poza wyobraźnią nadgorliwych patriotów. Panteon górnośląski nie przynosi żadnej opowieści. Jest literacką fikcją, fastrygowaną legendą, która rozłazi się w szwach na każdym rogu. Od pierwszego dnia. Pamiętacie, te sceny z powoływania panteonu? Dygnitarze przy stole, a za stołem chór śpiewa „Boże, coś Polskę…”. To jest ten poziom.

I jak na ironię, tę wypaczoną lekcję śląskiej historii urządza nam abp Skworc. Duchowny, który sam nie potrafi rozliczyć się z własną przeszłością.

A Kutza zostawcie. Ta piwnica ersatzu to nie miejsce dla niego. Wiecie, co by powiedział, gdyby to zobaczył.

Katedra Katowice

Może Cię zainteresować:

Panteon Górnośląski skazany na porażkę? Otwarcie muzeum w archikatedrze w Katowicach 19 czerwca

Autor: Teresa Semik

11/06/2022

Tympanon Archikatedry Chrystusa Króla w Katowicach

Może Cię zainteresować:

Jezus na dachu katowickiej archikatedry. Rusztowania znikają przed otwarciem Panteonu Górnośląskiego

Autor: Patryk Osadnik

10/06/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon