Po kolei. Czarnynoga uważa, że „panteon będzie dobrym miejscem do debaty”. Dwa razy sprawdzałem, czy to może nie ironia. Panteon od początku powstawał pokątnie, poza jakąkolwiek publiczną debatą i kontrolą. Nie wiadomo, jak przygotowano listę godnych upamiętnienia, jakie kryteria obowiązywały, dlaczego jedni są, a innych zabrakło. Wiecie, co to GIGO? Inżynierowie wiedzą: garbage in, garbage out, czyli przetwarzając błędne dane na wejściu, finalnie dostaniemy błędny wynik, nawet jeśli procedury i działania były poprawne. Nie wiem, do jakich wniosków można dojść w debacie o panteonie? Że zmarnowano furę publicznych pieniędzy?

To może Curie Skłodowska też?

„Panteon ma pokazać Ślązaków, którzy przysłużyli się polskości Śląska” – mówi pan radny. Na przykład Jadwiga Śląska. Albo Ewa von Tiele-Winckler. Nie chodzi o to, czy Matka Ewa zasługuje na miejsce wśród wybitnych Ślązaków, bo to oczywiste, że zasługuje. Problem w tym, że twórcy panteonowych kryteriów tak poplątali się we własnych sidłach, że teoretycznie wykluczyli takie postacie jak ona z tej wystawy. W praktyce Ewa von Tiele-Winckler trafiła na nią tylko dzięki jeszcze większemu zagmatwaniu już niejasnych zasad przyjętych w panteonie. W tym bałaganie dałoby się uzasadnić nawet, że wybitnym Ślązakiem był Józef Piłsudski. Albo Jan III Sobieski.

„Wyróżnione osoby pokazują Śląsk w dobrym świetle” – mówi Czarnynoga. To jeszcze raz przypomnę: najwięcej na tej liście księży, męczenników i innych błogosławionych. Co to znaczy „pokazywać Śląsk w dobrym świetle”? Nagroda Nobla pasuje? Nie, górnośląscy nobliści wylecieli z panteonu. Zdobycie Oscara pasuje? Nie, nikt nawet nie upomniał się o chorzowianina Franza Waxmana. Widzicie ten plakat na zdjęciu? Za muzykę do "Bulwaru zachodzącego słońca" Waxman dostał Oscara. Kilka dni temu wymieniałem te wszystkie nazwiska, które na zawsze upamiętniły Śląsk jako krainę ludzi mądrych, wykształconych, pomysłowych i przedsiębiorczych. Nie rozumiem, jakie światło widzi pan radny, bo ja widzę ciemność.

Gdy telewizory zaczną śnieżyć...

Wywiad z Piotrem Czarnynogą jest cenny, bo po raz pierwszy ktoś zdradził, jak układano listę wielkich Ślązaków. Tego ktoś zgłosił, tamtego nie. Sławomira Skrzypka, byłego prezesa NBP, który zginął w katastrofie smoleńskiej zgłosiły dwie organizacje i jest. Za co konkretnie? Ziętka nie zgłosił nikt i go nie ma. Na kandydaturę Ernesta Wilimowskiego nie wpadł nikt (sic!), dlatego go nie ma. Kutz i Duda Gracz będą, bo „zrobiono… wyjątek”. Szewczyk był, ale wyleciał. Parodia. I co to ma znaczyć, że „lista jest otwarta”? Zawsze musi być jakiś niepodlegający dyskusji kanon, zbiór podstawowy, a tu mamy jakiś przeraźliwie chaotyczny, zakulisowy plebiscyt.

W ten sposób to można układać listę gości na wesele, a nie poważną wystawę. Dobrze, że pan radny mówi, że „nikt nikogo nie przymusi, by panteon oglądać”. Więcej o prawdziwym świecie będzie można dowiedzieć się z Akademii Pana Kleksa.

Pod jednym względem ten panteon będzie cenny. Za kilka lat, gdy wszystkie te telewizory w piwnicach archikatedry zaczną już śnieżyć ze starości, powinno to być coś w rodzaju Muzeum Historii Historii Górnego Śląska. Tak, historii historii. Do tego czasu może parę wycieczek szkolnych pozna trochę żywotów świętych.